„Tamten świat miał w sobie urok i trwałość zabytkowego wyrobu z porcelany – to pozwoliło mu utrzymać się przez całe dekady w niemal nienaruszonej formie, według ustalonego od pokoleń wewnętrznego porządku, zasad, zwyczajów. Gdy zastanowić się, co w nim tak mocno oddziałuje na współczesną świadomość, to przychodzi na myśl właśnie uroda tamtego życia, zewnętrzny powab tego, co wywołuje hasło +ziemiaństwo+” – pisze Anna Richter we wstępie książki „Czas ziemiaństwa”.
„Czas ziemiaństwa” to książka o czasie od końca XIX wieku do 1945 roku. Anna Richter, odpowiedzialna za wybór i opracowanie tekstów, oddała głos ziemianom, proponując wybór ich zapisów dziennikowych czy wspomnieniowych. Tekstom towarzyszą również fotografie, które stanowią samodzielne „albumy” pokazujące rodziny ziemiańskie na różnych etapach historii. Natomiast wstępy do każdego z rozdziałów napisał Marcin Chorązki.
Etos ziemiański cieszy się we współczesnej Polsce dużym zainteresowaniem. „Dlaczego funkcjonuje nadal jako symbol polskości, do którego chętnie odwołujemy się, w nim szukamy korzeni – nawet jeśli nie własnej rodziny, to tych szerzej rozumianych przodków dzisiejszych Polaków? Może dlatego, że w XXI wieku tak silna jest tęsknota za światem, w którym elita – uprzywilejowani, wykształceni, bogaci – czuje się zarazem odpowiedzialna przed resztą społeczeństwa” – pisze redaktorka książki.
Wybór tekstów został podzielony na pięć, chronologicznych części: „U siebie (koniec XIX wieku-1914)”, „Światowa zawierucha (1914-1920)”, „Stawanie na nogi (1920-1939)”, „Obcy w domu (1939-1945)” oraz „Wykorzenienie (1945)”.
W pierwszej części zostały umieszczone wspomnienia Łucji Dunin-Borkowskiej oraz Heleny Ostrowskiej. „Wyróżnikiem środowiska był wyrazisty i ukształtowany przez lata etos, który opierał się na katolickiej nauce społecznej i tradycji niepodległościowej. (…) Te ogólnie uznane wartości, oparte na miłości ojczyzny, szacunku do tradycji oraz kultury chrześcijańskiej, doprowadziły do ukształtowania się poczucia odpowiedzialności polskiego ziemiaństwa za podtrzymanie ciągłości między żołnierzami wojsk polskich walczących na polach bitew insurekcji kościuszkowskiej czy powstańcami a pokoleniem, które w dobie rusyfikacji i germanizacji było depozytariuszem całej tradycji wolnej Polski” – pisze Marcin Chorązki we wstępie do rozdziału. Stąd we wspomnieniach niejednokrotnie pojawia się wątek działań niepodległościowych polskiego ziemiaństwa.
Wojenna część książki do wspomnienia Tadeusza Janoty-Bzowskiego, Janiny Konarskiej i Bolesława Podhorskiego. Wybuch I wojny światowej był także próbą dla ziemiaństwa. Początkowo większość ziemiaństwa cechował trójlojalizm. „Tylko Józef Piłsudski miał na tyle wyobraźni politycznej, że na bazie Drużyn Strzeleckich zorganizował 1 Kompanię Kadrową, która stała się podstawą Legionów, a następnie Wojska Polskiego. Wsparło go tysiące osób. Kolejne pokolenie ziemian, dorastające na początku XX wieku, wychowane na tradycji powstańczej, a także wzorcach z powieści Henryka Sienkiewicza, przyłączyło się do 1 Kompanii Kadrowej, następnie Legionów Piłsudskiego albo Legionu Puławskiego czy też Armii Hallera” – pisze Chorązki.
Wojna dokonała bardzo dużych zniszczeń w ziemiańskich majątkach. Oprócz materialnych strat związanych ze zniszczeniami majątków czy strat zwierząt i płodów rolnych, wiele ziemiańskich posiadłości zostało bezpowrotnie utraconych i przyłączonych do bolszewickiej Rosji na mocy traktatu zawartego w 1921 roku w Rydze. „Ich właściciele nigdy już nie wrócili do swych gniazd rodzinnych na Kresach I Rzeczpospolitej” – pisze Chorązki.
Powojenne „stawanie na nogi” czytelnicy poznają dzięki wspomnieniom Edwarda Woyniłłowicza, Hieronima Tukalskiego-Nielubowicza oraz Tadeusza Chwaliboga. Koniec wojny nie oznaczał końca problemów ziemiaństwa. Jak pisze we wstępie rozdziału Michał Chorązki, „strach padł na ziemian, gdy w 1920 roku wprowadzono pierwszy raz oficjalnie pod obrady sejmu reformę rolną, która uderzała w stan posiadania ziemiaństwa. Dlatego przez pięć kolejnych lat trwały walki polityczne o kształt i wykonanie założeń przemian agrarnych”. Jednocześnie międzywojnie to czas poważnych niepokojów społecznych (strajki chłopskie) oraz politycznych (przewrót majowy), które były wzmagane przez kryzys finansowy i zagrożenie wybuchem kolejnej wojny. Te wydarzenia nie pozostały obojętne na ziemiaństwo. „Okres przed wybuchem II wojny światowej to również czas ostatnich polowań, balów, wyścigów konnych, kuligów. To świat, który przeminął wraz z pierwszym wystrzałem armatnim” – ocenia Chorązki.
Wybuch II wojny światowej zadaje klęskę światu ziemiaństwa. Czas wojny czytelnik poznaje poprzez wspomnienia Zofii Dłużewskiej-Kańskiej, Elżbiety Cieleckiej i Janiny Okęckiej, Zofii Romer oraz Jarosława Tymowskiego.
Wielu ziemian stanęło do walki, część z nich najpierw również uciekła, aby jednak ostatecznie powrócić do swoich majątków i starać się żyć w okupowanym kraju. „Dwory stały się również azylem dla najbardziej potrzebujących. Pierwszymi z nich byli ziemianie z Kresów Wschodnich i Wielkopolski, skąd okupanci wywłaszczyli wszystkich posiadaczy ziemskich, zabierając im cały majątek” – pisze Marcin Chorązki. We dworach pomocy szukali również oficerowie WP i ich rodziny, profesorowie wyższych uczelni, nauczyciele, księża, artyści, a także Żydzi. Ziemianie włączali się w działalność konspiracyjną, a dwory niejednokrotnie służyły za kryjówki dla sprzętu czy ludzi.
Zbliżająca się Armia Czerwona oznaczała dla ziemian koniec ich świata, z czego zdawali sobie sprawę. W latach 1942-1945 miały miejsce bandyckie napady na dwory. Front, który przeszedł latem 1944 roku, a na pozostałych terenach zimą 1945 roku, doprowadził do ostatecznego upadku dworu i wywłaszczenia ziemian z ich majątków na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej z 6 września 1944 roku. Tym samym dwór ziemiański przestał funkcjonować dla społeczności wiejskiej jako centrum kulturotwórcze.
Ostatnie miesiące i zakończenie wojny przyniosły kres ziemiaństwu. Władza ludowa wykreśliła z krajobrazu wsi tę grupę społeczną. Ten trudny czas opisują Maria Walewska oraz Stanisław Turnau. „Ci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia domów, stracili większość pamiątek rodzinnych, dziel sztuki, księgozbioru, archiwaliów, mebli” – wylicza Chorązki. Ziemianie mogli zabrać ze sobą tylko niezbędne rzeczy.
„Rozpętały się żywioły. Wszelkie podłości, brak serca, egoizm, chęć zemsty za rzekomo doznane krzywdy – wypełzają na światło dzienne. Hamowane od lat niskie instynkty wychodzą teraz na jaw. Tym ludziom wydaje się, jakże naiwnie, że nowa Polska będzie popierała nieróbstwo, niesprawiedliwość, krzywdę wysiedlonych i bezdomnych na rzecz jednej jedynej warstwy – robotników rolnych” – opisuje ten czas w swoich wspomnieniach Stanisław Turnau.
Część z wywłaszczonych ziemian uciekała do większych miast lub na ziemie zachodnie. Niejednokrotnie brakowało im jedzenia i ubrań. Mieszkali w wielorodzinnych lokalach, musieli znaleźć pracę, aby móc przeżyć. „+Byli ziemianie+, pogardzani przez propagandę komunistyczną, stawali się woźnicami, księgowymi, magazynierami, sprzedawcami czy też kierowcami. (…) Pracy szukały również kobiety – zakładały salony fryzjerskie i kosmetyczne, cukiernie, kawiarnie, były sekretarkami, nauczycielkami – między innymi języków obcych, przewodnikami turystycznymi” – pisze Chorązki. Części ziemian udało się również osiągnąć sukcesy naukowe, szczególnie na kierunkach związanych z rolnictwem.
W peerelowskim czasie ziemianie starali się kultywować swoje tradycje i zwyczaje, część ziemiaństwa działała również w opozycji.
„Czas ziemiaństwa” to opowieść o świecie, którego już nie ma, a do którego współcześni Polacy bardzo chętnie się odwołują i często wspominają.
Książka „Czas ziemiaństwa” ukazała się nakładem Ośrodka KARTA.
Anna Kruszyńska (PAP)