Kiedy podczas świąt Bożego Narodzenia nie celebrujemy tego, że Bóg się rodzi na ziemi, a koncentrujemy się tylko na zabawie, prezentach i biesiadowaniu, następuje desakralizacja tych świąt – przypomina teolog dr hab. Michał Wyrostkiewicz z KUL.
"Zapominamy o tym, że są to +urodziny Boga+. Idziemy na urodziny, a nie zwracamy uwagi na Jubilata, bo jest fajna zabawa i zabawa jest sednem sprawy" – powiedział Wyrostkiewicz w rozmowie z PAP.
Świętowanie Bożego Narodzenia – według Wyrostkiewicza - powinno mieć dwa wymiary. Pierwszy jest związany z kultem, oddawaniem czci Bogu, który przyjął ludzkie ciało, a drugi to wymiar wspólnotowy, uroczysty, radosny i zabawowy. Kiedy ten pierwszy wymiar umyka, następuje desakralizacja świąt, czyli "utrata świętości", tej rzeczywistości, która odnosi się do Boga i do wartości transcendentnych.
"Święta Bożego Narodzenia, które z natury są świętowaniem urodzin Boga na ziemi, urodzin Boga jako człowieka, tracą swój charakter święty. To, co najważniejsze, przestaje być ważne. Nie świętujemy tego, że Bóg się wciela, tylko to, że możemy być razem, że się ucieszymy, a już to, z czego się cieszymy, niekoniecznie jest takie ważne" – powiedział Wyrostkiewicz.
W miejsce tej utraconej świętości wchodzą wówczas inne rzeczy, które dotąd były dopełnieniem tych świąt – ważniejsze staje się np. strojenie choinki czy domu, kupowanie prezentów, biesiadowanie. "Sednem desakralizacji jest zmiana akcentów, przestawienie hierarchii wartości" – zaznaczył teolog. Jak podkreślił: "ciągle świętujemy, ale inaczej niż wymaga tego istota uroczystości".
Wyrostkiewicz powiedział, że z badań socjologicznych wynika, iż uroczysty charakter świąt Bożego Narodzenia dla wielu ludzi kończy się wraz z zakończeniem wieczerzy wigilijnej. "Tymczasem wieczerza wigilijna jest wstępem do święta" – zaznaczył.
Desakralizacja odbywa się na kilku płaszczyznach. Jak mówi Wyrostkiewicz, widać ją w nazwach, kiedy Boże Narodzenie, czy Narodzenie Pańskie (jak to określają dokumenty Kościoła) zastępuje np. używane w niektórych krajach Europy zachodniej określanie Zimowe Święta. "Nazwy są coraz mniej związane z sacrum, gubi się sedno" – tłumaczy teolog.
Desakralizację widać też w postawach ludzkich, kiedy gesty związane w obchodzeniem świąt, np. dekorowanie domów, wykonywane są tylko dla samych tych gestów, "bo wszyscy tak robią", "bo taka tradycja". "Idę do kościoła i jestem na pasterce nie dlatego, żeby uczcić Boga, ale chodzi o to, że ja to lubię, lubię pośpiewać ze wszystkimi kolędy. (…) Trzeba odróżniać to, co święte, od tego, co jest ozdobą tej świętości" – dodał teolog.
Wyrostkiewicz podkreślił, że społeczny i wspólnotowy wymiar obchodzenia świąt ma duże znaczenie, bo "we wspólnych doświadczeniach jest moc". "Inaczej przeżywa się mecz na stadionie, inaczej w domach przed telewizorem" – zaznaczył. Dlatego, jego zdaniem, nie należy rezygnować ze spotkań, ale "trzeba pamiętać o tym, co – Kto – nas gromadzi".
"Jeśli jedziemy np. na pogrzeb babci, to się spotykamy i to jest ważne, ale nie zapomnimy wtedy o babci. A jak się spotykamy w Boże Narodzenie, to niekoniecznie po to, żeby cieszyć się, że się Jezus narodził i dlatego możemy się pobawić. W naszym myśleniu nastąpiła desakralizacja" – powiedział.
Przejawem desakralizacji jest również "zastępowanie rzeczy świętych elementami biznesu". "Chcemy zrobić ze świąt biznes(…). To jest desakralizacja naszego myślenia, naszych intencji, kiedy święte rzeczy wykorzystujemy jako instrument do tego, żeby tylko zarobić" – powiedział Wyrostkiewicz.
Jego zdaniem świętowanie, które jest tylko spotkaniem rodzinnym i biesiadą, a nie ma związku z kultem i świętością, bierze się z tego, „że wiara jest płytka, albo wręcz wiary nie ma, a jest tylko folklor i tylko tradycja". "Święto w dzisiejszych czasach staje się rozrywką, widowiskiem. Ludziom niejednokrotnie to wystarcza" - powiedział.
"Człowiek przestaje wykorzystywać to, co jest jego atutem w świecie w porównaniu z innymi stworzeniami, czyli swoją rozumność. Rozumność i wolność to elementy godności osoby. Gubimy to. Nie podejmujemy refleksji, chcemy tylko dać upust swoim instynktom, zewnętrznym potrzebom" – dodał teolog.
Wyrostkiewicz uważa – powołując się m.in. na badania socjologiczne – że desakralizacja postaw ma też związek z "desakralizacją przekazu" w kościołach, kiedy sami duszpasterze przeakcentowują pewne rzeczy, np. gdy dekoracje świąteczne w kościele nie odnoszą się do Jezusa i nie kierują uwagi na Boga, tylko dotyczą spraw społecznych i na nich się skupiają.
"Szopka to wtedy jest jakiś przytyk do partii rządzącej lub nierządzącej, do Unii Europejskiej, czy do czegoś tam innego. Ludzie mają się zastanawiać nad rzeczami społecznymi. Ale jeśli przychodzimy do kościoła na urodziny Jezusa, to mówmy o tym Jezusie, po co i dlaczego się urodził, a nie od razu przechodzimy do moralizowania. (…) To wykorzystywanie świąt do tego, żeby zrobić wykład moralizatorski" – powiedział.
Wyrostkiewicz prowadzi na KUL zajęcia dotyczące m.in. tego jak we współczesnym świecie mówić człowiekowi o Bogu. "Ankiety prowadzone na użytek zajęć, robione na lekcjach czy pod kościołami pokazują, że choćby ksiądz opowiadał najpiękniej o rzeczach zewnętrznych, to nie będzie tak chętnie słuchany, jak wtedy, gdy powie nam coś konkretnego o Bogu. Zwłaszcza w święta ludzie chcą usłyszeć coś wyraźnego, o Bogu" – powiedział teolog. Jak zaznaczył, skupianie się na innych kwestiach bywa odbierane jako męczące moralizatorstwo.
Skutki desakralizacji – zdaniem Wyrostkiewicza - są trudne do przewidzenia i pewnie różne dla różnych grup społecznych. "Podstawowy skutek, który da się zauważyć, to jest spłycanie myślenia, nieszukanie istoty sprawy. Ludzie przyzwyczajają się do tego, że nie ma potrzeby szukać czegoś więcej, bo nawet święte sprawy nie zmuszają nas do zatrzymania się" – podkreślił.
Jak wskazuje teolog, z badań socjologów wynika, że desakralizacja występuje społeczeństwach u początku demokracji i życia obywatelskiego. Jest wyrazem "zachłyśnięcia się wolnością", postawy, w której normy, zasady są traktowane jako rodzaj zniewolenia i odrzucane. "Z tej perspektywy można powiedzieć, że trzeba to przeczekać. Trzeba, żeby ta wolność w nas okrzepła, żebyśmy zrozumieli, że wolność nie polega na tym, że my odrzucamy wszelkie normy. (…) Trzeba się nauczyć korzystać z wolności" – dodał.
Wiele zależy też od wychowania i edukacji człowieka. "Kiedy widzimy te elementy desakralizacji to znaczy, że na poziomie wychowania zabrakło jakiejś konkretnej informacji mówiącej o tożsamości człowieka; że kult jest ważny, że człowiek jest pobożny z natury i potrzebuje też doświadczać tego wymiaru" – tłumaczy Wyrostkiewicz. (PAP)
autor: Renata Chrzanowska
ren/ malk/