Mszą świętą i drogą krzyżową uczczono w niedzielę w Rybniku ofiary Marszu Śmierci więźniów niemieckiego obozu KL Auschwitz oraz Tragedii Górnośląskiej.
Uroczystość rozpoczęła się po południu przed obeliskiem obok stadionu miejskiego przy ul. Gliwickiej. Uczestnicy spotkania złożyli również kwiaty przy pomniku w lesie nad rzeką Rudą oraz w dzielnicy Kamień, obok obelisku upamiętniającego społeczność żydowską, pomordowaną w Marszu Śmierci.
Mieszkańcy Rybnika co roku z inicjatywy miejscowego Klubu Inteligencji Katolickiej oraz Muzeum w Rybniku uczestniczą w procesji upamiętniającej zbrodnie na więźniach KL Auschwitz-Birkenau i Marsz Śmierci. W styczniu 1945 roku okupant niemiecki pędził tysiące więźniów z obozów zagłady w głąb Rzeszy Niemieckiej. Więźniowie pokonywali dziennie w mrozie ok. 20-30 km. Tylko nielicznym udało się uciec i przeżyć, większość ginęła po drodze. Jedna z tras wiodła przez Rybnik.
Uczestnicy uroczystości oddali też hołd ofiarom Tragedii Górnośląskiej - fali sowieckich represji w latach 1945-1948, które pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy ofiar i pociągnęły za sobą dramaty ich rodzin.
Gdy w styczniu 1945 r. na Górny Śląsk wkroczyła wypierająca oddziały niemieckie Armia Czerwona, mieszkańcy tych ziem traktowani byli jako Niemcy; doświadczali licznych represji, w tym gwałtów i mordów. Rozpoczęła się też akcja masowych zatrzymań i deportacji do pracy przymusowej, co - jak mówią historycy - miało być swoistą formą reparacji wojennych.
Pierwsze transporty na Wschód ruszyły w marcu 1945 r. Podróż w bydlęcych wagonach trwała nawet kilkadziesiąt dni. Część deportowanych nie przeżyło transportu. W obozach na Wschodzie Ślązacy więzieni byli w bardzo trudnych warunkach: w barakach, z głodowymi racjami żywnościowymi, ograniczonym dostępem do wody pitnej i bez opieki medycznej. Według różnych szacunków, z Górnego Śląska wywieziono ok. 40-60 tys. ludzi - górników, kolejarzy, hutników. Wśród deportowanych byli powstańcy śląscy, żołnierze kampanii wrześniowej, a także członkowie konspiracji antyhitlerowskiej. Według ostrożnych szacunków, jedna trzecia deportowanych pozostała na Wschodzie na zawsze.
Pierwsi Górnoślązacy wrócili do domów latem 1945 r. Wielu z nich w krótkim czasie zmarło. IPN od kilkunastu lat prowadzi badania naukowe poświęcone wywózkom, publikuje wspomnienia i organizuje wystawy, wciąż tworzy też imienną listę deportowanych. Do 1989 r. wydarzenia określane mianem Tragedii Górnośląskiej były ze względów politycznych tematem zakazanym; w ostatnich latach powstaje coraz więcej inicjatyw związanych z ich badaniem i upowszechnianiem wiedzy na ten temat. (PAP)
Autor: Anna Gumułka
lun/ malk/