Wzory wolności, jakie odziedziczyliśmy po Żołnierzach Wyklętych, są dla nas drogowskazem, lawiną wolności, która niesie nas w przyszłość - powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki, podczas otwarcia wystawy "Dowody zbrodni" w warszawskim Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
Ekspozycja, przygotowana przez zespół Biuro Edukacji Narodowej i Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN, prezentuje przedmioty wydobyte z jam grobowych na "Łączce" na warszawskich Powązkach.
"Dzień 1 marca to szczególny dzień w naszej pamięci, kiedy w 1951 r. karę śmierci wykonano na siedmiu członkach i na dowódcach zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Na Łukaszu Cieplińskim, Adamie Lazarowiczu (...) i kilku innych, którzy zostali wtedy zamordowani. To dla nas najwięksi bohaterowie, to ludzie, którzy wytaczali nam drogę do wolności" - powiedział Morawiecki.
Premier przypomniał, że płk. Ciepliński podczas przesłuchania "potrafił powiedzieć, że sprawa polska jest dla niego największą świętością". "Takie wzory wolności, jakie odziedziczyliśmy po nim i po nich, są dla nas tym drogowskazem, tą lawiną wolności, która niesie nas dalej w przyszłość" - zauważył Morawiecki, dodając, że pamięć o bohaterach przetrwała "siłą ducha pokoleń", które przyszły po komunistach, a także dzięki wielkiemu ruchowi Solidarności. "Przetrwała również nasza wola walki o wolną i lepszą Polskę dla wszystkich" - zaznaczył Morawiecki.
"Oni, jak mało kto, ci wspaniali nasi przodkowie, działali w myśl tego, co napisał później Herbert: +Bądź odważy, gdy rozum zawodzi - bądź odważny, w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy+. I rzeczywiście to się liczy najbardziej, nawet bardziej od tego, że niektórzy mówili, że ta walka nie miała sensu" - powiedział premier. Jak zaznaczył, "sens walki nie kryje się tylko w szansach na zwycięstwo, ale przede wszystkim w wartości samej sprawy". "Dlatego nie wolno nam o nich zapomnieć, dlatego są naszymi największymi bohaterami i gdyby się tak zdarzyło, że ja bym +zapomniał o nich, to Ty, Boże, zapomnij o mnie+" - powiedział Morawiecki.
Prezes IPN Jarosław Szarek przypomniał, że w Warszawie jest też drugie takie miejsce jak Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL - Muzeum Katyńskie na Cytadeli. "Tam też możemy zobaczyć przedmioty, które wydobyto z dołów śmierci w Katyniu. Ten sam system, ta sama zbrodnia. Jeżeli zbrodnia katyńska była zbrodnią założycielską PRL-u, Polski komunistycznej, to, co tutaj się działo, było ciągiem dalszym tej zbrodni" - podkreślił.
Szarek zaznaczył także, że otwierana wystawa dla IPN jest zarazem zaszczytem, jak i hołdem złożonym pokoleniu Wyklętych. "Instytut Pamięci Narodowej nie ustanie w działaniach na rzecz upamiętniania wszystkich ludzi, którzy powiedzieli +nie+ systemowi komunistycznemu. O pamięć będziemy się zmagać każdą książką, każdą wystawą. Wiemy, że prawda zawsze zwycięży. Właśnie kłamstwo katyńskie, kłamstwo o niezłomnych Żołnierzach Wyklętych jest tego dowodem" - podkreślił.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje pracami ekshumacyjnymi w Kwaterze Ł na warszawskim Wojskowym Cmentarzu na Powązkach, powiedział, że Żołnierze Wyklęci, którzy oczekiwali na egzekucję, mieli świadomość, że ich oprawcy zrobią wszystko, żeby zatrzeć ślady po swojej zbrodni, że rodzina będzie miała problem z odnalezieniem ich ciał. "W sposób, który uznali za właściwy, starali się po sobie mimo wszystko jakiś ślad pozostawić. (...) Pułkownik Łukasz Ciepliński, w tym budynku, zimą roku 1951, przebywając w celi, gdzie było 60 podobnie jak on skazanych na karę śmierci, jednemu ze swoich kolegów powiedział: +pamiętaj, przekaż mojej rodzinie, że w chwili, gdy będą mnie wyprawiali na egzekucję, wezmę do ust medalik - po tym mnie poznają+" - mówił Szwagrzyk.
Dodał, że ci, którzy prowadzą na "Łączce" ekshumacje, biorą sobie to przesłanie do serca. "Pracujcie tak, żeby niczego nie uronić, żeby odnaleźć ten ślad. Mogło zdarzyć się tak, że kiedy kat strzelał panu pułkownikowi w potylicę, medalik mógł mu wypaść. Albo w czasie, gdy rzucano jego zwłoki na platformę samochodową, która jechała na +Łączkę+, mogło to się wtedy zdarzyć. Ale wierzymy, że tak się nie stało. Na +Łączce+, w różnych miejscach, pod cmentarnym murem, odnaleźliśmy wiele rzeczy osobistych, które należały do naszych bohaterów. Są medaliki, krzyżyki, grzebienie, są guziki. Gdyby ta wystawa mogła mieć podtytuł, powiedzielibyśmy, że to nie tylko +dowody zbrodni+, ale to jest wystawa, gdzie prezentujemy relikwie Żołnierzy Wyklętych" - dodał Szwagrzyk.
Ekspozycja w warszawskim Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL umożliwia obejrzenie przedmiotów wydobytych z jam grobowych na warszawskiej "Łączce". Prace poszukiwawczo-ekshumacyjne z lat 2012-17 prowadzone pod kierunkiem prof. Szwagrzyka na więziennym polu grzebalnym na Powązkach pozwoliły wydobyć nie tylko szczątki ofiar komunizmu, ale również przedmioty, z którymi skazańcy szli na śmierć - obuwie, szczoteczki do zębów, fifki do papierosów, grzebienie, okulary, medaliki i krzyżyki.
Ekspozycję skonstruowano w taki sposób, aby ukazać strukturę zbrodni, system mordów sądowych i sprawców – sędziów, prokuratorów i katów. Zaprezentowano m.in. kopie protokołów wykonania kary śmierci, a także relacje oraz wizerunki komunistycznych zbrodniarzy. Dowodami zbrodni są naboje odnalezione w dołach śmierci na warszawskiej "Łączce".
Przedmioty te są prezentowane publicznie po raz pierwszy w pawilonie X więzienia na ul. Rakowieckiej – w miejscu kaźni ofiar polskich bohaterów. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz, Marek Sławiński, Nadia Senkowska, Martyna Olasz, Maciej Puchłowski
aszw/ oma/ nak/ masl/ mmmp/ itm/