13 prac Julity Wójcik m.in. rzeźb, instalacji i wideo z lat 2004–2017 będzie można oglądać od piątku w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Na wystawie artystka stawia m.in. pytanie, czy współczesna Polska nie zmierza w kierunku nadmiernych podziałów.
"To wystawa o zagubionym egalitaryzmie w Polsce w ostatnich niespełna trzech dekadach transformacji ustrojowej. Jako osoba urodzona w latach 70. ub. wieku przeżyłam kilkanaście lat PRL oraz falę przemian po 1989 r. I miałam okazję aż do dnia dzisiejszego widzieć skutki decyzji podjętych przez kolejne rządy" - powiedziała w czwartek PAP Julita Wójcik.
Wyjaśniła, że tytuł wystawy "Niedzielne popołudnie" odwołuje się do XIX-wiecznego, idyllicznego obrazu francuskiego twórcy Georges’a Seurata "Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte".
Wójcik podkreśliła jednak, że sielanka w jej wykonaniu jest tylko "pozorna". Świadczy o tym np. jej wideo dyptyk "Niedzielne popołudnie w Belo Horizonte", w którym artystka w formie kilkudziesięciosekundowych ujęć zarejestrowała sceny w brazylijskiej metropolii, pokazujące "głęboki, wynikający z kolonialnej przeszłości podział" społeczeństwa tego południowoamerykańskiego państwa.
Wójcik była w ubiegłym roku w Brazylii na rezydencji artystycznej. "Dzięki temu dystansowi oraz specyfice tego kraju, polegającego na głębokim podziale klasowym, związanym także z rasą, zaczęłam się zastanawiać czy my w Polsce nie zmierzamy powoli w tym samym kierunku. Czy np. jeśli pewne mechanizmy nie zostaną powstrzymane jak chociażby zwiększanie praw pracodawców kosztem pracowników czy wykorzenienie człowieka z zakładu pracy będące efektem powszechnego samozatrudnienia, to nie czeka nas to samo, co w Brazylii" - nadmieniła artystka.
Wójcik chce, aby jej prace prowokowały i skłaniały do zadania sobie wielu pytań. "Czy wychodząc od zanegowania PRL-owskiej rzeczywistości po 1989 roku, nie posunęliśmy się za daleko – czy przy okazji nie odrzuciliśmy również pozytywnych przemian społecznych, które dzięki powojennym działaniom emancypacyjnym i modernizacyjnym zagościły w naszej tożsamości? Czy zaniedbaliśmy dążenie do budowy egalitarnego społeczeństwa, ucieleśniające się chociażby w modernistycznej architekturze i urbanistyce albo w ustawodawstwie dotyczącym prawa pracy? Czy przyjęliśmy w jego miejsce skrajnie konsumpcyjny neoliberalizm gospodarczy, połączony z coraz bardziej dynamicznym w ostatnim czasie zwrotem konserwatywnym?" - pyta Wójcik.
Julita Wójcik, performerka, autorka akcji artystycznych, urodziła się 1 czerwca 1971 roku w Gdańsku. W latach 1991-1997 studiowała na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Promotorem jej pracy dyplomowej był prof. Franciszek Duszeńko. W 2013 r. otrzymała m.in. "Paszport Polityki" oraz Royal Scottish Academy Award. Rok później za pracę "Tęcza" artystka dostała nagrodę kulturalną gazety "Co Jest Grane" – Wdechy 2013 (w kategorii Miejsce Roku).
W wielu swych pracach Wójcik wykorzystuje proste, codzienne zajęcia domowe, zazwyczaj przypisywane kobietom, zamienione na działania artystyczne. Głośnym echem medialnych odbiła się jej akcja "Obieranie ziemniaków" w 2001 r. w warszawskiej Zachęcie. Podczas jej trwania ubrana w fartuszek artystka obierała ziemniaki, rozmawiając z widzami i udzielając wywiadów.
Wystawa prac Wójcik w sopockiej PGS będzie czynna do 22 kwietnia. (PAP)
autor: Robert Pietrzak
rop/