Sąd Apelacyjny w Lublinie odroczył do 13 września rozpoznanie apelacji IPN od orzeczenia Sądu Okręgowego w Radomiu o umorzeniu postępowania w sprawie próby otrucia w 1981 r. Anny Walentynowicz przez SB. Powodem umorzenia było przedawnienie zarzucanych czynów.
Na rozprawie we wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie Bartosz Tymosiewicz wnioskował o uchylenie orzeczenia radomskiego sądu i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd Okręgowy w Radomiu orzekł w czerwcu, że oskarżeni – trzej byli funkcjonariusze SB - popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. Nie podzielił jednak stanowiska IPN, że popełnili oni zbrodnię przeciwko ludzkości, która nie ulega przedawnieniu. Zdaniem sądu taka kategoria zbrodni musi mieć bowiem wymiar zbliżony do zbrodni ludobójstwa.
Według prokuratora sąd w Radomiu niesłusznie uznał, że zarzucane czyny nie stanowią zbrodni przeciwko ludzkości. „Sąd dokonał skrajnie zawężającej wykładni definicji zbrodni przeciwko ludzkości” - powiedział Tymosiewicz. Jak tłumaczył, w wykładni prawa dotyczącej tej zbrodni jest też mowa o prześladowaniach z powodów m.in. politycznych.
W sierpniu ub. roku pion śledczy IPN w Warszawie oskarżył trzech byłych oficerów SB: Tadeusza G., Marka K. i Wiesława S. o to, że wbrew przepisom zakazującym m.in. zlecanie tajnym współpracownikom zadań stanowiących przestępstwo uczestniczyli oni w opracowaniu i wdrożeniu operacji, by za pośrednictwem tajnego współpracownika o kryptonimie „Karol” podać Annie Walentynowicz środek farmakologiczny o nazwie furosemidum. Według IPN, SB chodziło "co najmniej" o uniemożliwienie Walentynowicz odbywania spotkań z załogami zakładów pracy. Spodziewanego celu SB nie osiągnęło, bo Walentynowicz, wcześniej niż zakładano, wyjechała z Radomia.
Według aktu oskarżenia podanie furosemidum (już w dawce 160-200 mg) mogło narazić Walentynowicz na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia – m.in. mogło spowodować objawy zatrucia, spadku ciśnienia krwi prowadzącego do zapaści, zaburzenia rytmu serca.
Według aktu oskarżenia podanie furosemidum (już w dawce 160-200 mg) mogło narazić Walentynowicz na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia – m.in. mogło spowodować objawy zatrucia, spadku ciśnienia krwi prowadzącego do zapaści, zaburzenia rytmu serca.
Prokurator oskarżył byłych oficerów SB o to, że sprzeniewierzyli się oni ciążącemu na nich ustawowemu obowiązkowi troski o zdrowie i życia obywateli, co stanowiło zbrodnię komunistyczną w formie stosowania represji wobec jednostki oraz zbrodnię przeciwko ludzkości w postaci poważnego prześladowania osoby z powodu przynależności do określonej grupy politycznej.
Oskarżony Tadeusz G. był w 1981 r. inspektorem wydziału III Departamentu IIIA MSW w stopniu podporucznika. Marek K. był starszym inspektorem tego wydziału w stopniu kapitana, a Wiesław S. - kierownikiem specjalnej grupy operacyjnej w wydziale IIIA Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Radomiu w stopniu porucznika.
Nie przyznali się oni do zarzucanych im przestępstw. Zastosowano wobec nich poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Zarzuty postawiono im - w ramach śledztwa w sprawie funkcjonowania w latach 1956-1989 związku przestępczego w MSW - jeszcze w 2009 r.
Anna Walentynowicz zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r. 7 sierpnia 1980 r. została bezprawnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej. Przyczyniło się to do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r., który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ. Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. W 1981 r. inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.(PAP)