Kończący kariery Justyna Kowalczyk oraz Konrad Niedźwiedzki zostali w piątek uhonorowani w Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Pamiątkowe statuetki oraz podziękowania otrzymało także pozostałych 18. absolwentów tej placówki, olimpijczyków z Pjongczangu.
Pierwszym punktem spotkania było odciśnięcie przez Kowalczyk dłoni na specjalnie przygotowanej w tym celu tablicy, oraz wybranie przez nią swojego drzewka w Alei Olimpijczyków.
Dyrektor Barbara Sobańska witając swoich wszystkich byłych podopiecznych powiedziała, że to dzięki nim tę szkołę od lat nazywa się kuźnią mistrzów. "Bo od Sarajewa w 1984 roku do Pjongczangu ZSMS reprezentowało 62. uczniów lub absolwentów. Startując w sumie 111 razy zdobyli oni 16 medali. Wśród nich byli kończący karierę Justyna - pięciokrotna medalistka olimpijska oraz Kondrad - brązowy medalista w łyżwiarskiej drużynie" - wyliczała.
Kowalczyk przyznała, że do zakopiańskiej szkoły sportowej trafiła wyłącznie dzięki swojemu pierwszemu trenerowi Stanisławowi Mrowcy.
"Musiał zrobić bardzo wiele, żeby ta rozwydrzona dziewczyna, którą wtedy byłam, zechciała tu się uczyć i trenować. Jestem mu wdzięczna, bo spotkałam tu kolejnych wspaniałych ludzi, m.in. dyrektor Sobańską, która wtedy przez rok była moją trenerką, oraz Ludwika Tokarza, męczącego się ze mną przez kolejne trzy lata. Dziś wiem, że ta szkoła była najlepszym, co mogło mnie spotkać, bo kończąc ją chciałam uczyć się dalej. Poszłam na Akademię Wychowania Fizycznego, uzyskałam też tytuł naukowy, a dzisiaj jestem trenerem i obiecuję, że to, co tutaj otrzymałam, przekażę dalej" - zapewniła multimedalistka największych imprez sportowych.
Wyjaśniła też dlaczego nie lubi podziękowań i to, że bez wahania przyjęła zaproszenie na uroczystości.
"Nie lubię, ponieważ wszystko co w sporcie osiągnęłam, robiłam dla siebie. Wiem, że gdyby było to dla kogoś innego, na pewno nie poświęciła bym tyle w swoim życiu. Przyjechałam tu tylko dlatego, że to ja chciałam za wszystko podziękować, zwłaszcza pani dyrektor" - mówiła Kowalczyk łamiącym się ze wzruszenia głosem.
Emocji nie kryła także Sobańska. "W sierpniu odchodzę na emeryturę po 40 latach w tej szkole. To była moja pierwsza i zarazem jedyna praca. Zapewniam, że to w życiu wielkie szczęście być pedagogiem i spotkać na swojej drodze tak wspaniałych ludzi jak ty, Justynko i wy wszyscy nasi olimpijczycy".
ZSMS w Pjongczangu reprezentowało 20 sportowców, a na piątkowe uroczystości oprócz Kowalczyk i Niedźwiedzkiego przybyli: panczenistki - Katarzyna Woźniak i Magdalena Czyszczoń, snowboardziści - Weronika Biela, Karolina Sztokfisz i Oskar Kwiatkowski, biegaczki Martyna Galewicz i Ewelina Marcisz, alpejka Maryna Gąsienica-Daniel, dwuboista Wojciech Marusarz.
W imieniu pozostałych, w tym Kamila Stocha, pamiątkowe statuetki i kwiaty odebrali ich najbliżsi.
Do grona uhonorowanych dołączyli również związani ze szkołą uczestnicy igrzysk paraolimpijskich w Korei, w tym przewodnik niepełnosprawnych zawodników Wojciech Suchwałko i trener Zofia Faron. Byli też: brązowy medalista w narciarstwie alpejskim Igor Sikorski, biathloniści Iweta Faron, Witold Skupień i Kamil Rosiek oraz biegacz Łukasz Kubica.
ZSMS im. Stanisława Marusarza powstał w 1977 roku. Obecnie do szkoły podstawowej i liceum uczęszcza 215 uczniów. Nad ich edukacją czuwa 70 osób, w tym 22 trenerów w siedmiu dyscyplinach zimowych: narciarstwie alpejskim, biegach, skokach, kombinacji norweskiej, snowboardzie, biathlonie i łyżwiarstwie szybkim.
We wrześniu planowana jest reaktywacja judo, które to, ucząc się w ZSMS, trenowała m.in. żona Stocha, Ewa. Ma także zostać utworzona grupa uprawiająca narciarstwo wysokogórskie.(PAP)
jch/ sab/