W Holiszowie w zachodnich Czechach odbyły się w sobotę uroczystości w 73. rocznicę wyzwolenia tamtejszego niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet przez żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych.
Współorganizatorem uroczystości był Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Do Holiszowa przybyli jego szef Jan Józef Kasprzyk, członkowie Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (ZŻNSZ) a także grupa motocyklistów - uczestników rajdu śladami Brygady Świętokrzyskiej.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy w kościele św. Piotra i Pawła. Potem odsłonięto tablicę pamiątkową w miejscu, gdzie w 1945 roku znajdował się będący filią obozu koncentracyjnego Flossenbuerg obóz dla kobiet, wykonujących niewolniczą pracę w holiszowskiej fabryce amunicji.
5 maja 1945 roku obóz zajęli żołnierze Brygady Świętokrzyskiej, oswobadzając około tysiąca kobiet: 400 Francuzek, 280 węgierskich Żydówek, 167 Polek, a także Czeszki, Holenderki, Belgijki, Rumunki, Jugosłowianki, Włoszki, Ukrainki, Rosjanki i przedstawicielki innych narodowości.
"Gdy dowiedzieliśmy się, że kolegom udało się przedostać na zachód, to cieszyliśmy się. Oni mieli do wyboru albo na Kołymę, albo na zachód. Chwała Bogu, że się kilku z nich się przedarło" – wspominał mjr Józef Oleksiewicz. Mjr Janusz Kamocki podkreślał, że "Stalin zwracał się do generała Pattona, żeby wydał wszystkich żołnierzy NSZ. Zwłaszcza po tym jak okazało się, co tutaj zrobili w Holiszowie. Zdarzały się nawet porwania, przejeżdżało NKWD. Rosjanie byli wściekli, ale Amerykanie się opamiętali i nie wydali ich". Kombatanci podkreślali, że nie powinni być nazywani "bohaterami". "Myśmy tylko zachowywali się przyzwoicie" – mówił.
Więźniarki pochodzenia żydowskiego Niemcy oddzielili od pozostałych i zamknęli w oddzielnym baraku, którego drzwi i okna zabito deskami. Barak obstawiono beczkami z benzyną. Obsługa obozu czekała na rozkaz, by podłożyć ogień i spalić Żydówki żywcem. Atak Brygady Świętokrzyskiej, której żołnierze skrycie podeszli pod obóz, ocalił wszystkie więźniarki. Straty własne Brygady wyniosły dwóch rannych.
"Łączy nas pamięć i wdzięczność dla żołnierzy, którzy w heroicznym akcie rycerskim przynieśli wolność tym kobietom. Łączy nas pamięć o żołnierzach tej formacji, która w okresie powojennym była przez komunistów opluwana, która również teraz jest często opluwana przez pseudohistoryków przypisującym Narodowym Siłom Zbrojnym jakieś niewyobrażalne czyny. Jesteśmy tutaj dzisiaj, żeby zaświadczyć, że Narodowe Siły Zbrojne, Brygada Świętokrzyska dobrze zasłużyła się nie tylko Polsce, ale także Europie. Holiszów jest tego najlepszym przykładem" – mówił podczas uroczystości minister Kasprzyk.
"Przywracamy pamięć NSZ również dlatego, że była to formacja, która bardzo trafnie zdiagnozowała, że Polska i Polacy nie mieli jednego wroga, ale że tych wrogów jest dwóch. Jeden to brunatny narodowy socjalizm niemiecki; drugi to czerwony socjalizm, bolszewizm, komunizm. I dlatego tak ważne jest, aby pamięć o żołnierzach NSZ trwała i przetrwała" – mówił szef Urzędu ds. Kombatantów.
Kasprzyk powiedział PAP, że wizyta w Holiszowie ma dla niego wymiar osobisty, bo obóz koncentracyjny wyzwalał żołnierz Brygady Świętokrzyskiej kapitan Jan Matla, prywatnie jego wuj. "To osobisty akcent i wdzięczność. Wynika nie tylko z pełnienia funkcji, ale to rodzinny obowiązek złożenia hołdu wdzięczności naszym przodkom" – mówił PAP minister.
"Gdy dowiedzieliśmy się, że kolegom udało się przedostać na zachód, to cieszyliśmy się. Oni mieli do wyboru albo na Kołymę, albo na zachód. Chwała Bogu, że się kilku z nich się przedarło" – wspominał kombatant mjr Józef Oleksiewicz. Inny z uczestników uroczystości mjr Janusz Kamocki podkreślał, że "Stalin zwracał się do generała Pattona, żeby wydał wszystkich żołnierzy NSZ. Zwłaszcza po tym jak okazało się, co tutaj zrobili w Holiszowie. Zdarzały się nawet porwania, przejeżdżało NKWD. Rosjanie byli wściekli, ale Amerykanie się opamiętali i nie wydali ich". Kombatanci podkreślali, że nie powinni być nazywani "bohaterami". "Myśmy tylko zachowywali się przyzwoicie" – mówił Kamocki.
Centralnym punktem uroczystości było odsłonięcie tablicy umieszczonej w murze otaczający teren dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Starania o jej wmurowanie trwały kilka lat - mówił prezes ZŻNSZ Karol Wołek i podkreślał, że udało się wkomponować w nią niewielką tablicę, którą w 2006 roku umieszczono na murze prywatnym sumptem.
"Chcieliśmy ufundować tablicę, ale nie mieliśmy zgody lokalnych władz. Ja pojechałem później do Irlandii, gdzie spędziłem kilka lat i tam przygotowałem tę tablicę, przywiozłem ją tutaj i bez jakiejkolwiek zgody wmurowaliśmy ją w ogrodzenie obozu koncentracyjnego. Ksiądz ją poświęcił i pomału zaczęliśmy ją legalizować" – opowiadał PAP inicjator wmurowania tablicy i propagator wiedzy o wyzwoleniu obozu przez polskich partyzantów, historyk amator Vladimir Kaczer z Holiszowa.
Przedstawiciele polskich władz i Związku Żołnierzy NSZ dziękowali w swych wystąpieniach obecnemu na uroczystości burmistrzowi Holiszowa Janovi Mendrzecowi za wpieranie ich starań. "Różnie się to ocenia, ale ja wychodzę z tego, że polska Brygada wyzwoliła ten obóz, tysiącowi kobiet uratowała życie, bo przecież Niemcy mieli tu wszystko przygotowane do wybuchu, ładunki wybuchowe i beczki z benzyną i dlatego tę akcję współorganizujemy" - powiedział PAP burmistrz. Zaznaczył, że problemem było uzyskanie zgody na wmurowanie tablicy, gdyż teren byłego obozu należy do osoby prywatnej.
Proboszcz nieodległej od Holiszowa parafii w Stankovcu ksiądz Wojciech Pelowski, odznaczony w sobotę przez ministra Kasprzyka medalem "Pro Patria", zwrócił uwagę, że na uroczystości odsłonięcia tablicy i złożenia wieńców poza przedstawicielami lokalnych władz nie było mieszkańców Holiszowa i okolicznych wiosek. "Oni wiedzą, że Pilzno wyzwolili Amerykanie, że tu poza Amerykanami byli jeszcze Belgowie, ale o Polakach i Brygadzie Świętokrzyskiej nie wiedzą. Gdy pokazuję im zdjęcia, które robiono zaraz po wojnie, to mi nie wierzą" – mówił PAP ks. Pelowski
Z Polski na uroczystości przyjechało około 150 osób, wśród nich grupa motocyklistów, uczestników rajdu śladami Brygady Świętokrzyskiej. "To pierwszy taki rajd. Zaczęliśmy przed tygodniem w Górach Świętokrzyskich i odwiedzamy miejsca związane z Brygadą. Rajd zaczęliśmy jednak od wizyty w Muzeum Katyńskim. Chciałem kolegom pokazać, jakiego losu chcieli uniknąć żołnierze Brygady Świętokrzyskiej a jaki szykowano nam na wschodzie" - mówił PAP organizator rajdu, członek Stowarzyszenia Rajd Katyński Michał Nowak.
Asystę wojskową – orkiestrę i kompanię reprezentacyjną - wystawiło Dowództwo Garnizonu Warszawa, w trakcie uroczystości odczytano Apel Pamięci i oddano salwę honorową.
Z Holiszowa Piotr Górecki (PAP)
ptg/ dmi/ ap/ pś/