Gdybym wiedział wcześniej, że Mateusz Kusznierewicz ma problem z komornikiem, to nie byłoby mowy, żeby Polska Fundacja Narodowa (PFN) podpisała z nim umowy finansowe - powiedział w piątek wicepremier. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
"Nikt nie wiedział(o problemach finansowych Kusznierewicza - PAP), także w przestrzeni publicznej - a przecież pan Mateusz Kusznierewicz jest osobą publiczną. W przestrzeni publicznej (...) takie informacje się nie pojawiały. To są na ogół sprawy finansowe, bankowe, które nie zawsze są ujawniane. W momencie, kiedy przychodzi komornik, to można się o czymś takim dowiedzieć" - powiedział w TVP Info Piotr Gliński.
"Gdybym wiedział wcześniej, nie byłoby mowy, żeby podpisać umowy finansowe" - dodał.
Powołując się na informacje od członków zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, Piotr Gliński wyjaśnił, że powodem zakończenia współpracy z Mateuszem Kusznierewiczem były jego problemy finansowe.
Według Glińskiego, na początku kwietnia do fundacji przyszło pismo o tzw. zajęciu komorniczym. Minister zwrócił uwagę, że komornik, mając nakaz sądowy, wysyłał pisma w tej sprawie do wszystkich podmiotów, które gwarantowały dochód dla Mateusza Kusznierewicza. Gliński zaznaczył także, że jest rozczarowany przebiegiem współpracy i tym, że dwukrotny mistrz olimpijski nie poinformował wcześniej o tej sytuacji.
"Konsekwencją tego mogły być różne straty finansowe w danym podmiocie. To jest główny powód mojego rozczarowania i - z tego co wiem - decyzji zarządu Polskiej Fundacji Narodowej" - dodał.
Gliński zaznaczył, że nie zna szczegółów dotyczących sprawy wystąpienia Fundacji Navigare o zwrot kosztów poniesionych w wyniku zerwania współpracy z Polską Fundacją Narodową. Szef MKiND powiedział też, że sam Mateusz Kusznierewicz był sprawdzany przed podjęciem współpracy "na tyle ile można".
"Ja dalej wierzę w ideę rejsu - chociaż też przyznaje, że autorem tej idei był pan Kusznierewicz i to jest oczywiście trudna sprawa. Natomiast - jeszcze raz powtarzam - to nie był rejs: wycieczka dookoła świata. Jedno kłamstwo z +Gazety Wyborczej+, że 20 milionów na rejs, drugie, że wycieczka dookoła świata. Jeszcze ktoś tam napisał, że z panienkami" - mówił Gliński.
"Nie 20 milinów, tylko ok. 14 (...) milionów - włącznie z zakupem łódki i nie dla pana Mateusza tylko dla Polskiej Fundacji Narodowej - czyli dla nas wszystkich. To było przedsięwzięcie, które miało promować Polskę po przez udział w sześciu najsłynniejszych regatach oceanicznych świata. Takich naprawdę bardzo poważnych regatach, które przykuwają uwagę milionów ludzi na świecie" - zaznaczył.
Jak dodał, specyfika regat oceanicznych zmusiła Polską Fundację Narodową do zakupu łodzi zagranicą, ponieważ tego rodzaju jednostki nie są jeszcze produkowane w Polsce.
Pod koniec marca Polska Fundacja Narodowa, która jest partnerem strategicznym projektu żeglarskiego "Polska100", poinformowała na swojej stronie internetowej, że w czerwcu oceaniczny jacht regatowy dowodzony przez Mateusza Kusznierewicza wyruszy w rejs dookoła świata. Według PFN, w ciągu dwóch lat załoga miała odwiedzić 100 portów na pięciu kontynentach, pokonując ponad 40 tys. mil morskich.
We wtorek zarząd Polskiej Fundacji Narodowej poinformował o zerwaniu współpracy z Mateuszem Kusznierewiczem i operatorem przedsięwzięcia Fundacją Navigare przy projekcie żeglarskim "Polska100". Jak poinformował zarząd PFN, "po otrzymaniu rozliczenia pierwszej transzy funduszy, które zostały przekazane Fundacji Navigare okazało się, że pozycje zawarte w tych dokumentach finansowych, wydatkowania tej dotacji budzą bardzo poważne wątpliwości". Według PFN, okazało się także, że Fundacja Navigare nie zapłaciła części wynagrodzeń załodze, która pracowała przy budowie jachtu, a "opłaciła faktury wynagrodzeń przedsiębiorstw należących lub powiązanych z Mateuszem Kusznierewiczem".(PAP)
autor: Maciej Puchłowski
pmm/ agz/