Bardzo chętnie wybiorę się na "Zimną wojnę", bo słyszę dobre recenzje tego filmu - może nawet zdobędzie jakieś nagrody. A z tego minister kultury zawsze powinien i chce się cieszyć - mówił w poniedziałek wiceminister kultury Jarosław Sellin.
"Zimna wojna" - polsko-francusko-brytyjski dramat w reżyserii Pawła Pawlikowskiego jest prezentowany w konkursie głównym 71. Festiwalu Filmowego w Cannes. Jego akcja osadzona jest w latach 50. i 60. XX w. Na tle rzeczywistości stalinowskiej Polski rozgrywa się historia wielkiej i trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie potrafią być ze sobą i jednocześnie nie mogą bez siebie żyć.
W piątek francuska agencja AFP opublikowała tekst z wypowiedziami reżysera. Napisano w nim m.in., że "polski reżyser Paweł Pawlikowski uważa, że jego film +Ida+, nagrodzony Oskarem w 2015 r., znajduje się na +czarnej liście+ dzieł, których +nie należy popierać+ w Polsce i w polskich instytutach kulturalnych za granicą". "Film jest na czarnej liście wszystkich polskich instytucji kulturalnych na świecie" - podkreśla AFP. Jak zaznaczono, "Pawlikowski obawia się, że również +Zimna wojna+ (...) może zostać zaatakowana w jego kraju za to, że niewystarczająco kładzie nacisk na horror komunizmu".
Pawlikowski w oświadczeniu przesłanym w niedzielę PAP przez biuro PR filmu "Zimna wojna" pisał, że "w rządowej telewizji TVP, jak i w instytucjach kultury polskiej za granicą, istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami - figuruje". "O istnieniu takiej listy wiemy od zniesmaczonych i oburzonych pracowników obu tych instytucji, jak i z praktycznych działań państwowych mediów i instytutów kultury polskiej za granicą" - zaznaczył reżyser.
Jak napisał, parę lat temu z dnia na dzień zdjęto z programu jego film "Ida", co spowodowało dymisję członka redakcji TVP Kultura. "Kiedy pokazano mój film w programie TVP +Kocham kino+ obudowano go ideologiczną pseudo-dyskusją dwóch skrajnie nacjonalistycznych (i z punktu widzenia kina skrajnie niekompetentnych) krytyków filmowych, co skłoniło do odejścia z TVP Grażynę Torbicką" - podkreślił reżyser. Dodał, że film "Ida" został też publicznie skrytykowany przez b. premier Beatę Szydło i innych polityków rządzącej partii.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin podkreślił, że bardzo chętnie wybierze się na "Zimną wojnę", bo słyszy "dobre recenzje tego filmu". "Myślę, że pewnie jest tak, że ten wrażliwy reżyser stworzył wrażliwy film dotykający najgłębszych uczuć, które są między ludźmi, czyli miłości w trudnym czasie, w czasie stalinowskim lat 50., trochę też 60. I widać też z tych wstępnych sygnałów, że film zbiera dobre recenzje, może nawet zdobędzie jakieś nagrody. A z tego minister kultury, z każdego sukcesu polskiego dzieła kulturalnego, zawsze powinien i chce się cieszyć" - powiedział w RMF FM.
Pytany o słowa Pawlikowskiego mówił, że "spuszcza zasłonę milczenia nad tym, bo nie zawsze najmądrzejsze rzeczy artyści opowiadają, jeżeli chodzi o ocenę rzeczywistości politycznej". "Ja się bardziej skupiam na ocenie ich dzieł artystycznych, bo do tego są powołani, w tym są dobrzy. W ocenie rzeczywistości politycznej mogą się po prostu bardzo, bardzo mylić, mówiąc najdelikatniej" - zaakcentował.
Odnosząc się do stwierdzenia reżysera, że znajduje się na "liście niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów" podkreślił, że to "takie ogólne sformułowania, niepoparte żadnym dowodem". "Moim zdaniem kompletnie nieprawdziwe. Myślę, że np. oglądając ofertę filmową TVP nie można takiego zarzutu sformułować. Wszystkie wybitne dzieła, we wszystkich kanałach, również tych wyspecjalizowanych typu TVP Kultura są prezentowane (...) Niezależnie od tego czy stworzyli te dzieła artyści, których z punktu widzenia władzy dzisiejszej postrzegamy jako nam życzliwych czy nie" - zauważył Sellin.
Komentując słowa Pawlikowskiego, że pokaz "Idy" w TVP obudowano "ideologiczną pseudo-dyskusją" mówił, że nie wie dlaczego reżyser obraża się na debatę publiczną. "O jego dziele można dyskutować, nie widzę w tym żadnego problemu. Temat nie był łatwy, kontekstualnie również. I myślę, że nigdy nie zaszkodzi jeśli wokół filmu toczy się równocześnie jakaś dyskusja, która pokazuje co się działo te 50 lat temu, na czym te dylematy moralne bohaterów filmu polegały. Myślę, że pan Pawlikowski jest raczej zwolennikiem wolności, wolności słowa zwłaszcza i nie wiem dlaczego się obraża, że jakaś debata się toczy" - dodał wiceminister kultury. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ pat/