Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź był nieświadomym informatorem wywiadu wojskowego PRL - wynika z tekstów "Rzeczpospolitej" i portalu Onet, które w piątek opisały m.in. sprawę inwigilacji polskich księży w latach 80. w Watykanie.
Informację o inwigilacji potwierdził w piątek sam abp Głódź. "Byłem ofiarą inwigilacji, ale nigdy nie podjąłem żadnej współpracy ze służbami komunistycznymi, co zresztą wynika z przedstawionych dokumentów" - oświadczył metropolita gdański w przekazanym PAP oświadczeniu.
Abp Głódź stwierdził też, że padł ofiarą systemu totalitarnego, który - jak ocenił - podstępnie osaczał pracujących w Kurii Rzymskiej Polaków, często pod pozorem przygodnych rozmów z przedstawicielami Ambasady Polskiej w Rzymie, Konsulatu i LOT-u.
W piątkowych tekstach portalu Onet i "Rzeczpospolitej" podano, że "abp Głódź był co najmniej przez sześć lat uważany za informatora wywiadu wojskowego PRL". Ich autorzy piszą jednocześnie, że przez tę PRL-owską służbę był on traktowany jako informator nieświadomy. Opisana inwigilacja abp. Głódzia - według dziennikarzy, którzy powołują się na dokumenty z odtajnionego w 2017 r. tzw. zbioru zastrzeżonego IPN - rozpoczęła się w 1982 roku.
Raporty i notatki z rozmów z Głódziem miał sporządzać płk Franciszek Mazurek ps. Barcz. W 1982 r. został skierowany do Rzymu, pracując oficjalnie jako kierownik przedstawicielstwa PLL LOT. Jego zadaniem było rozpoznanie zagranicznych kontaktów władz "Solidarności" i powiązań z Watykanem.
"Dotarcie do środowiska polskich księży ułatwił mu paradoksalnie stan wojenny. Po jego ogłoszeniu z całego świata słano bowiem do Polski paczki z pomocą. Siłą rzeczy pracujący w Rzymie duchowni nawiązywali znajomości z Mazurkiem i już w maju 1982 roku wysłał on do Warszawy informację o swoich źródłach w Watykanie" - podał Onet.
Jak twierdzą dziennikarze, to właśnie od Głódzia miał pozyskiwać m.in.: charakterystyki "pracowników poszczególnych sekcji watykańskich", członków polskiego Episkopatu, "grup nacisku działających w Watykanie" i ich międzynarodowych powiązań. Informacje, jakie wywiad wojskowy miał uzyskiwać od ówczesnego pracownika Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, funkcjonariusze komunistycznej służby oceniali jako "cenne i wartościowe".
"W sprawozdaniu podsumowującym pracę w Rzymie sporządzonym w sierpniu 1987 roku - już po powrocie do Polski - płk Mazurek pisał o Głódziu: +Ostrożnie i umiejętnie prowadzone z nim rozmowy pozwoliły mi na uzyskanie w latach 1983-1985 wielu cennych i wiarygodnych informacji, zwłaszcza w okresie II wizyty papieskiej w Polsce. Ks. S. G. darzył mnie dużym zaufaniem, czego zresztą nie omieszkał podkreślić kilkakrotnie podczas spotkań dwustronnych" - czytamy na portalu Onet.
Podległy MON wywiad wojskowy PRL-u (Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego) planował też uczynienie z abp. Głódzia świadomego informatora, co jednak - jak wynika z tekstów Onetu i "Rzeczpospolitej" - nie udało się. "Wiele wskazuje na to, że duchowny albo zorientował się, z kim ma do czynienia i podjął z wywiadem jakąś grę, albo po sprawdzeniu zrezygnowano z zamiaru uczynienia go współpracownikiem świadomym" - podali dziennikarze.
"Za pierwszą tezą może przemawiać adnotacja w raporcie płk. Mazurka z 1987 roku. Pisał on, że w czasie ostatnich dwóch lat jego pracy w Rzymie (1986–1987) ks. Głódź stał się w +kontaktach jakby nieco ostrożniejszy i unikający przekazywania wręcz niektórych ważnych, często delikatnych informacji+. Mogłoby to oznaczać, że kapłan domyślił się, z kim ma do czynienia, ale kontaktów nie zerwał (...). Z kolei za tezą drugą może przemawiać fakt, że pod koniec 1985 roku w zadaniach dla +Barcza+ na kolejny rok zapisano, że praca z +B-10+ ma przebiegać +na dotychczasowych zasadach+, czyli współpracy nieświadomej" - podał Onet.
Redakcje dodały też, że tzw. nieświadoma współpraca była praktyką częstą. "Rozpracowywanej osobie nie przedstawiano propozycji werbunkowej +ze względu na duże prawdopodobieństwo odmowy i utraty kontaktu+. Nie przeszkadzało to jednak w dalszym wykorzystywaniu tych osób jako informatorów" - podali dziennikarze, którzy analizowali również inne sprawy prowadzone w tamtym czasie przez rezydenturę w Rzymie.
Abp Sławoj Leszek Głódź w latach 1991-2004 był biskupem polowym Wojska Polskiego, w latach 2004-08 ordynariuszem diecezji warszawsko-praskiej, a od roku 2008 jest metropolitą gdańskim. (PAP)
nno/ jbp/