W czwartek na krakowskim Podgórzu nastąpi odsłonięcie muralu poświęconego załodze Liberatora, samolotu RAF zestrzelonego przez Niemców w 1944 r. Uroczystość odbędzie się podczas 12. spaceru „Liberator nad Zabłociem”.
Zainteresowanych udziałem w wydarzeniach organizatorzy zapraszają na godz. 19 na pl. Bohaterów Getta przy Aptece pod Orłem. Wycieczkę jak co roku poprowadzi architekt z Politechniki Krakowskiej, znawca fortyfikacji Krzysztof Wielgus.
W trakcie spaceru, przy ul. Dąbrowskiego 14 (budynek wskazany przez miasto), nastąpi odsłonięcie muralu autorstwa artysty street artu Artura Wabika i absolwentki krakowskiej ASP, ilustratorki Dagmary Matuszak. Mural był wspólnym projektem studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego i miasta Krakowa. W centralnym punkcie malowidła znajduje się samolot Liberator, a dopełnia go sylwetka pilota na tle gwieździstego nieba.
W spocie promującym mural studenci podkreślali, że chcą upamiętnić załogę, która zginęła w Liberatorze. Chcą też ożywić krajobraz miejsc, nad którymi samolot rozpadł się na kawałki.
Środki potrzebne na stworzenie muralu grupa studentów zebrała dzięki akcji crowdfundingowej. Na stworzenie muralu potrzebne było 17,5 tys. zł. Studenci zebrali ponad 18 tys. zł – „nadwyżkę” przekazali Światowemu Związkowi Żołnierzy Armii Krajowej.
Spacery „Liberator nad Zabłociem” od 12 lat organizuje stowarzyszenie Podgorze.pl. „Staramy się przypominać historię Podgórza, a to (zestrzelenie Liberatora - PAP) jedno z ważnych wydarzeń w jego historii. Z roku na rok coraz więcej osób bierze udział w spacerach” – powiedział PAP prezes stowarzyszenia Podgorze.pl Paweł Kubisztal.
Uczestnicy spaceru poznają historię Liberatora, kapitana Wrighta oraz niewyjaśnione dotąd fakty związane z zestrzeleniem samolotu z podgórskiego nieba w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 r. "Relacje świadków tamtego wydarzenia są różne" – powiedział Kubisztal.
Zgodnie z relacjami, tamtej nocy mieszkańców Podgórza obudził potężny hałas. Na niebie widać było lecący nisko nad ziemią płonący, rozpadający się w locie prostokąt, atakowany z Krzemionek sznurami kolorowych światełek – „koralików nanizanych na niewidzialną nić”. Były to ostatnie chwile czteromotorowego samolotu bombowego typu Liberator o numerze KG-933 „P” ze 178 Dywizjonu Bombowego RAF.
Zestrzelony najpierw prawdopodobnie przez niemieckiego myśliwca, a potem przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, samolot wracał z pomyślnie przeprowadzonej misji zrzutowej dla walczącej Warszawy. Zaczął rozpadać się na kawałki nad Grzegórzkami.
Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz spadła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie rejon galerii handlowej), kolejne części samolotu i być może, ciała kolejnych lotników wpadły do Wisły, dokładnie w miejscu dawnego mostu tymczasowego (tzw. Lajkonika). Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, pomiędzy ulicami Lipową a Dekerta.
W katastrofie zginęli Australijczyk John P. Liversidge oraz Brytyjczycy William D. Wright (pilot, dowódca maszyny) i strzelec pokładowy John D. Clarke.
Na spadochronach ratowało się prawdopodobnie trzech lotników, z których dwóch – sierżanci Blount i Helme zaginęli. Z całej załogi przeżył tylko Australijczyk kpt. Allan Hammet, który trafił do AK, brał udział w szeregu akcji zbrojnych i doczekał końca wojny. Potem przez Odessę wrócił do swojej jednostki, a później do domu. Ożenił się z Polką i miał dwóch synów, zmarł w 1981 r. Losy pozostałych lotników z ośmioosobowej załogi są nieznane.
W 1986 r. z inicjatywy Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa na budynku dawnej Fabryki Schindlera przy ul. Lipowej 4 umieszczono tablicę pamiątkową „poświęconą pamięci bohaterskich lotników niosących pomoc walczącej stolicy”.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ ozk/