Głównym celem działalności propagandowej ZSRS we wrześniu 1939 r. było dążenie do uniknięcia jakichkolwiek oskarżeń o agresję – stwierdził dr hab. Sławomir Kalbarczyk z Instytutu Pamięci Narodowej podczas debaty w warszawskim Przystanku Historia Centrum Edukacyjnym IPN, zorganizowanej w rocznicę podpisania drugiego paktu Ribbentrop-Mołotow z 28 września 1939 r.
Okazją do dyskusji była przypadająca 28 września 79. rocznica podpisania tzw. drugiego paktu Ribbentrop-Mołotow. Tego dnia w Moskwie podpisano traktat o granicach i przyjaźni, który stanowił uzupełnieniu do paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. Traktat ten rozgraniczał „strefy interesów” obu agresorów na okupowanych ziemiach polskich i potwierdzał zawarty miesiąc wcześniej polityczny sojusz obu totalitaryzmów. Pakt dotyczył również ziem Litwy, która w przeciwieństwie do ustaleń z sierpnia 1939 r. miała się znaleźć w strefie wpływów sowieckich, w zamian za bardziej korzystne dla Niemiec rozgraniczenie wpływów na ziemiach polskich.
Pakt zawierał dwa dodatkowe protokoły. Pierwszy z nich dotyczył wymiany ludności pomiędzy oboma państwami. Drugi, całkowicie tajny, zawierał wzajemne zobowiązanie do zwalczania „polskiej propagandy” i koordynowania tego rodzaju działań. Zdaniem dr. Witolda Wasilewskiego z Instytutu Pamięci Narodowej „zobowiązanie do zwalczania polskiej propagandy” zawarte w dodatkowym protokole do paktu jest polem licznych dyskusji historyków.
Dr Wasilewski zaznaczył, że dysponujemy bardzo niewielką liczbą źródeł do oceny zakresu współpracy niemiecko-sowieckiej w latach 1939–1941 i tematu odbywanych wówczas konferencji przedstawicieli NKWD i gestapo oraz SS. W jego opinii należy odrzucić wiele hipotez, na których poparcie nie ma dostatecznych dowodów. Jako przykład podał m.in. rozważania na temat rzekomej wiedzy Niemców o zbrodni katyńskiej, jeszcze przed jej popełnieniem. W opinii dr. Wasilewskiego nieufność obu stron była zbyt duża, aby możliwa była wymiana tak szczegółowych informacji.
Głównym przedmiotem dyskusji gości Przystanku Historia była ocena metod propagandowych obu sprzymierzonych państw, które zaatakowały Polskę we wrześniu 1939 r. Prof. Eugeniusz Cezary Król zarysował długi proces radykalizacji przekazu propagandowego III Rzeszy w drugiej połowie lat trzydziestych. Zdaniem historyka z Akademii Sztuk Pięknych, aż do 1938 r. wizerunek Polski w propagandzie niemieckiej był bardzo pozytywny. Był to wynik ocieplenia stosunków po zawarciu polsko-niemieckiego paktu o nieagresji. W karykaturach stale pojawiał się motyw współpracy dwóch orłów – białego i czarnego – oraz nieprzychylnie spoglądającego na nie francuskiego koguta. W propagandzie nawoływano również do wspólnych działań przeciwko ZSRS.
Stopniowa zmiana niemieckiej narracji nastąpiła u schyłku 1938 r. Polskę przedstawiano jako sojusznika Wielkiej Brytanii działającego na rzecz interesów sowieckich w Europie. Negatywnym bohaterem propagandy był także minister Józef Beck. Pozytywnym, zmarły w 1935 r. marszałek Józef Piłsudski. „W propagandzie niemieckiej stale pojawiał się motyw sprzeniewierzania się jego wskazówkom politycznym przez następców marszałka. Ten motyw pojawiał się również po wrześniu 1939 r.” – podkreślił prof. Król. W konsekwencji Polacy byli przedstawiani jako podżegacze wojenni dążący do zajęcia Gdańska.
Ostateczna zmiana w niemieckiej propagandzie dotyczącej spraw polskich nastąpiła we wrześniu 1939 r. „Polsce zarzucano m.in. niehonorowe prowadzenie walki. Negatywnym bohaterem była tak zwana kobieta z flintą, która stawała na czele walczących z Niemcami grup strzelców zza węgła. Był to symbol niehonorowego prowadzenia walki. Często mówiono też o rzekomym żydowskim pochodzeniu tego rodzaju przeciwników armii niemieckiej” – podkreślił prof. Eugeniusz Cezary Król.
W tym samym okresie w propagandzie III Rzeszy pojawiła się tendencja do animalizacji Polaków. „Aby ubarwić przekaz propagandowy, Polaków porównywano z insektami lub gadami” – stwierdził prof. Król. W tym samym czasie niemieckie ministerstwo propagandy wydało instrukcje, w których mediom nakazywano prezentowanie Polaków i Żydów jako wrogów rasowych. W cytowanej przez prof. Króla instrukcji ministerstwo propagandy nakazywało całkowite odrzucenie tolerancji wobec Polaków, ponieważ mieliby oni być zagrożeniem dla rasy niemieckiej. Media miały także prezentować Polaków jako „podludzi”. Ta forma propagandy niemieckiej funkcjonowała aż do końca okupacji ziem polskich.
Ważnym elementem propagandy niemieckiej i sowieckiej było uzasadnianie podjęcia działań wojennych przeciwko Polsce. Jak zauważył prof. Eugeniusz Cezary Król, w propagandzie niemieckiej działań w Polsce nie nazywano działaniami wojennymi, ale „akcją policyjną przeciwko Polsce”. Powodem jej podjęcia miały być zbrodnie popełniane przez Polaków na ludności niemieckiej. „Przez niemal rok mówiono również o kampanii wojennej. Unikano stwierdzeń, że 1 września 1939 r. wybuchła wojna. Media, które planowały wspomnieć o tej rocznicy, zostały upomniane instrukcją ministerstwa propagandy” – powiedział prof. Król.
Ważnym elementem niemieckiej narracji było również stwierdzenie, że cała kampania trwała tylko osiemnaście dni. Oznaczało to, że wszystkie działania prowadzone przez Polaków po tej dacie uznawane były za bandyckie, co pozwalało traktować ich uczestników jako dywersantów. To założenie wraz z przekazem na temat zbrodni na ludności niemieckiej stanowiło swoiste usprawiedliwienie brutalności wobec ludności cywilnej.
Według Tomasza Sudoła z Biura Badań Historycznych IPN typowym przykładem narracji o „polskich zbrodniach” były wydarzenia z Bydgoszczy. „Wielu niemieckich żołnierzy uznawało tę wojnę za interwencję humanitarną w obronie niemieckiej ludności cywilnej, a nawet innych mniejszości narodowych. W niektórych przekazach propagandowo mówiono nawet o wyzwoleniu Polaków z ucisku rządów sanacji” – powiedział Sudoł.
Niemieccy żołnierze byli również utwierdzani w swoich przekonaniach poprzez narrację o niehonorowym prowadzeniu wojny przez Polaków. „Były to kalki wywodzące się z I wojny światowej, gdy podkreślano, że walczy się nie tylko z żołnierzami, ale również partyzantami i wspierającą ją ludnością cywilną. Częstą praktyką było więc rozstrzeliwanie żołnierzy, którzy pozostawali na tyłach nacierających wojsk. Traktowano ich jako potencjalnych partyzantów. Było to także uwiarygodnienie propagandowej opowieści o polskiej armii jako zbieraninie żołnierzy i cywilów” – podkreślił historyk.
Sowieci, podobnie jak Niemcy, dążyli do uzasadnienia ataku na Polskę. Było to tym trudniejsze, że jeszcze wiosną 1939 r. III Rzesza była przedstawiana jako główny przeciwnik Związku Sowieckiego. Dlatego, jak zauważył dr Witold Wasilewski, kampania propagandowa przygotowująca społeczeństwo sowieckie do agresji na Polskę trwała zaledwie kilkanaście dni.
„Przez cały okres międzywojenny Polska była przedstawiana w propagandzie sowieckiej w negatywnym świetle. Nie była jednak głównym przeciwnikiem ZSRS, była tylko elementem obozu państw kapitalistycznych okrążającego państwo sowieckie. Była nazywana krajem burżuazyjnym, faszystowskim lub półfaszystowskim. Pod koniec lat trzydziestych propaganda antypolska związana była też z operacją polską NKWD” – podkreślił dr Wasilewski.
Radykalna zmiana nastąpiła po 1 września 1939 r. „Decydującym momentem był 8 września, gdy Stalin powierzył Andriejowi Żdanowowi napisanie artykułu do +Prawdy+, który miałby uzasadniać konieczność agresji powodami klasowymi” – podkreślił dr Wasilewski. Artykuł, który ukazał się 14 września, omawiał „wewnętrzne przyczyny upadku państwa polskiego”, który według Żdanowa nastąpił już po dziesięciu dniach działań niemieckich. Tekst ten niemal natychmiast ukazał się w gazetach kolportowanych w jednostkach stacjonujących wzdłuż zachodniej granicy ZSRS.
Żdanow stwierdzał, że przyczyną „upadku państwa” było ciemiężenie mniejszości narodowych. „To polscy panowie mieli doprowadzić do upadku państwa poprzez ciemiężenie Białorusinów i Ukraińców” – podkreślił badacz polityki sowieckiej. Propagandowym wsparciem dla tez stawianych przez Żdanowa były sfałszowane statystyki znacząco zawyżające liczebność tych mniejszości w strukturze polskiego społeczeństwa.
Dr Wasilewski zwrócił także uwagę na bardzo ostrą reakcję Stalina na pojawiające się na początku września 1939 r. głosy zachodnioeuropejskich partii komunistycznych wzywające do stworzenia ochotniczych oddziałów walczących po stronie Polski i Francji „przeciwko faszyzmowi”. Inicjatywy te miały być wzorowane na tzw. brygadach międzynarodowych walczących po stronie lewicy w hiszpańskiej wojnie domowej. Głosy te wynikały z nieznajomości celów polityki Kremla i zostały bardzo szybko zduszone przez Stalina. „Odruchowo wśród wielu partii komunistycznych stwierdzono, że konieczna jest walka z Niemcami. Dopiero instrukcje z Moskwy sprawiły, że uświadomiono sobie, iż cele polityki sowieckiej są inne niż spodziewane” – podkreślił badacz polityki sowieckiej.
Jak dodał dr hab. Sławomir Kalbarczyk z Biura Badań Historycznych IPN, „głównym celem całej działalności propagandowej ZSRS było dążenie do uniknięcia jakichkolwiek oskarżeń o agresję”. „Dlatego już w artykule Żdanowa pojawiła się teza o rozpadzie państwa polskiego. Później została powtórzona w nocie do ambasadora RP w Moskwie z 17 września. Drugim elementem przekazu propagandowego było pokazanie wkroczenia na wschodnie ziemie RP jako działania szlachetnego, służącego ochronie ludności białoruskiej, ukraińskiej i polskiego proletariatu oraz chłopów” – podkreślił dr hab. Sławomir Kalbarczyk.
Historyk z IPN przypomniał też mało znane raporty NKWD z września 1939 r. Funkcjonariusze sowieckiej bezpieki stwierdzali, że najbardziej akceptowanym społecznie „powodem” sowieckiej propagandy było połączenie się z ludnością „Zachodniej Białorusi” i „Zachodniej Ukrainy” i jej ratowanie przed przedstawionym w propagandzie chaosem. „Odnotowywano również głosy krytyczne wobec polityki sowieckiej. Pewna część społeczeństwa zachowała wolność sądów. Władze oskarżano o wspólną agresją z państwem, które kilka tygodni wcześniej było przedstawiane jako największy wróg Związku Sowieckiego. Mówiono także o uderzeniem nożem w plecy. Zaskakuje, że mimo terroru pojawiały się takie głosy” – podkreślił dr hab. Sławomir Kalbarczyk.
W jego opinii narracja sowiecka była też schizofreniczna, ponieważ w propagandzie mówiono, że nie toczą się działania wojenne, ale przyznawano status jeńców wziętym do niewoli polskim żołnierzom. Sformułowanie o jeńcach wojennych powtórzono również w układzie Sikorski-Majski z lipca 1941 r.
Jego zdaniem było to faktyczne uznanie stanu wojny pomiędzy tymi państwami. Jak zauważył dr hab. Kalbarczyk, różnice w traktowaniu jeńców pomiędzy Niemcami i ZSRS były bardzo znaczące, nie tylko ze względu na popełnienie zbrodni na polskich oficerach, lecz i postrzeganie zwykłych żołnierzy w kategoriach klasowych. W propagandzie byli przestrzegani jako część „uciskanego proletariatu” lub mniejszości narodowych. „Miało to wprowadzić konflikt pomiędzy oficerami i żołnierzami. Widać to już w ulotkach rozrzucanych przez Armię Czerwoną w dniu agresji” – podkreślił historyk z IPN.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/