Działanie rzadkiej maszyny do plisowania tkanin, której ponad 100 lat temu używały góralki, będzie można już w 2019 r. zobaczyć w Muzeum Beskidzkim w Wiśle. Stanie ona w remontowanej obecnie piwnicy.
Drewniana maszyna do „zbieronia fortuchów” to dziś rzadkość. Muzeum Beskidzkie jednak ją posiada. Urządzenie, prezentowane dotychczas jako eksponat, jest jednak w dobrym stanie. Po odpowiednim przygotowaniu już za kilka miesięcy muzealnicy będą mogli prezentować zwiedzającym jego działanie.
„Fortuch” to gęsto marszczona zapaska, która jest nieodłącznym elementem kobiecego stroju góralskiego. W przeszłości góralki ręcznie plisowały siedmiometrowy kawałek materiału. „Bardzo wąskie paski tkaniny ściągały igłą, a następnie dawały je między dwa kamienie do wody z cukrem. To się plisowało na 100, a nawet 150 lat” – podała dyrektor wiślańskiej placówki Małgorzata Kiereś.
Praca przy plisowaniu była niezwykle żmudna i czasochłonna. „Z końcem XIX w. Jakub Śliwka, gospodarz z Istebnej, kupił w Cieszynie specjalną maszynę, która wyręczała kobiety. Wówczas była to nowoczesna technologia i na takie wyposażenie chałupy, stać było tylko bogatych górali” – powiedziała Małgorzata Kiereś.
Maszyna zostanie umieszczona w jednym z pomieszczeń piwnicy w Muzeum, które są obecnie remontowane. Szefowa placówki powiedziała, że robotnicy wykonują m.in. nowe odwodnienie. Dotychczas ulewny deszcz powodował, że do piwnica dostawała się woda. Zabezpieczą też dach.
Remont placówki był możliwy dzięki dotacji z UE w wysokości 700 tys. zł.
Muzeum Beskidzkie im Andrzeja Podżorskiego w Wiśle mieści się w budynku dawnej karczmy z 1794 r. usytuowanej w centrum Wisły. Otwarte zostało w 1964 r. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ agz/