Rzadko pokazywane grafiki Francisco Goi z cyklu "Kaprysy" oraz rysunki Brunona Schulza z "Xięgi Bałwochwalczej" można oglądać do 3 listopada na wystawie "Bruno Schulz - artysta nienazwany" w Muzeum Mazowieckim w Płocku.
Wystawa nosi tytuł "Bruno Schulz -artysta nienazwany" i ma konstrukcję tryptyku. W głównej siedzibie płockiego Muzeum Mazowieckiego otwarte są dwie ekspozycje. "W stronę Schulza", w narracji plastycznej Jerzego Kaliny, oraz "Schulz/Goya - demony wyobraźni”, której kuratorami są Jan Bończa-Szabłowski i Bogusław Deptuła. Trzecią częścią tryptyku jest poświęcona pamięci Schulza instalacja Jerzego Kaliny "W niebo stąpanie", którą można oglądać w Muzeum Żydów Mazowieckich w Płocku, czyli tzw. małej synagodze.
"Schulz/Goya - Demony wyobraźni" to rzadka w Polsce możliwość obejrzenia oryginałów bezcennych grafik Francisco Goi, jednego z największych artystów hiszpańskiego romantyzmu z legendarnego cyklu "Kaprysy". Na co dzień przechowywane są one w skarbcu Towarzystwa Naukowego Płockiego i traktowane jak największy skarb Towarzystwa - prezentowane są bardzo rzadko. Autorzy płockiej wystawy "Kaprysy" Goi zestawili z przechowywanymi przez warszawskie Muzeum Literatury rysunkami Brunona Schulza pochodzącymi z teki "Xięga Bałwochwalcza". Te prace, wypożyczone dzięki uprzejmości dyrektora muzeum dr. Jarosława Klejnockiego, na co dzień również zamknięte są w muzealnym sejfie.
Aby móc zaprezentować te skarby, musieliśmy, zgodnie z wymogami konserwatora, zainstalować specjalne oświetlenie - mówił PAP Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku. "Nasze muzeum słynie przede wszystkim z secesji, ale na czas ekspozycji +Demonów wyobraźni+ trzeba było prace kilku wybitnych polskich twórców, w tym Stanisława Wyspiańskiego, odstawić do magazynu, mam nadzieję, że Wyspiański z tego powodu nie pośle nam gromu" – żartował dyrektor.
Legendarne "Kaprysy" Goi w Płocku znalazły się na początku XX w. wraz z ofiarowanym przez bibliofila i kolekcjonera Józefa Feliksa Zielińskiego cennym księgozbiorem, który darczyńca przywiózł z Hiszpanii w 1873 r. Drugi pełny komplet "Kaprysów" ma w Polsce tylko krakowskie Muzeum Narodowe. Ale płocki zbiór, jak zapewnia dyrektor Sobieraj, jest cenniejszy, bo ich wydanie nadzorował sam Goya, krakowskie grafiki powstały natomiast już po śmierci artysty.
Po wojnie płockie "Kaprysy" były w Polsce pokazywane zaledwie kilka razy, a w samym Płocku tylko czterokrotnie: w 1949, 1970, 1992 r. i 2003 roku. Autorzy obecnej wystawy zestawili je z "Xięgą Bałwochwalczą" Brunona Schulza, bo, ich zdaniem, grafiki Goi z pewnością były inspiracją dla artysty z Drohobycza zwłaszcza jeżeli chodzi o postaci kobiet: pewnych siebie, wyniosłych, a przy tym pięknych i niedostępnych niczym bóstwa.
Druga część płockiego tryptyku, "Schulz - artysta nienazwany" to kolejna odsłona cyklu wystaw "W stronę Schulza", wymyślonego przez Jana Bończę Szabłowskiego jako międzypokoleniowy dialog artystów z fenomenem jednego z najoryginalniejszych twórców polskiej kultury XX wieku - Brunonem Schulzem. Możemy na niej znaleźć prace m.in. Tadeusza Kantora, Rafała Olbińskiego, Janusza Kapusty, Franciszka Starowieyskego, Andrzeja Dudzińskiego, Igora Mitoraja. W każdej odsłonie projektu "W stronę Schulza" pojawiają się prace nowych artystów. Na płockiej odsłonie cyklu są to prace Jerzego Kaliny, grafiki jego brata Andrzeja oraz unikatowe rysunki Rolanda Topora.
"Wystawa +W stronę Schulza+, którą rozwijamy od lat, ukazuje spojrzenie na fenomen Brunona Schulza poprzez prace innych artystów. Edycja płocka daje niepowtarzalną szansę pokazania zjawiska odwrotnego, czyli ukazania tego, co było inspiracją dla samego Schulza" – powiedział Jan Bończa-Szabłowski. Na związki pomiędzy Goyą a Schulzem, zwróciła uwagę m.in. prof. Irena Kossowska, która w eseju do towarzyszącego wystawie katalogu napisała: "Porównywalny z przenikliwością Goi talent dokonywania wiwisekcji ludzkiej psychiki posiadał Schulz".
Płocka wystawa otrzymała grant od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz wsparcie sejmiku województwa mazowieckiego. Można ją oglądać do 3 listopada. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ itm/