„Cud na Nowolipkach” - premiera filmu dokumentalnego o wydarzeniach na warszawskim Muranowie sprzed 59 lat, odbędzie się w stołecznej parafii pw. św. Augustyna w niedzielę.
„Cud na Nowolipkach – oficjalnie nieuznany przez Kościół katolicki - to jedna z warszawskich historii z czasów peerelowskich, świadcząca o narastającej w tłamszonym realiami komunizmu społeczeństwie potrzebie transcendencji, duchowości, wiary i nadziei” – powiedział PAP producent i reżyser filmu Michał Góral.
„Podstawą filmu jest świetnie udokumentowana książka pt. +Cud na Nowolipkach+ historyka Witolda Dąbrowskiego, który odnalazł w Instytucie Pamięci Narodowej mikrofilmy z raportami Służby Bezpieczeństwa, zawierającymi m.in. odpisy przechwyconej korespondencji zwykłych ludzi opisujących cud w listach do swych rodzin” – wyjaśnił Góral. „Dąbrowski, który jest autorem scenariusza, sam jako dziecko był świadkiem tego wydarzenia” – dodał.
Wzniesiony na przełomie XIX i XX wieku na Muranowie kościół jest szczególną budowlą na mapie stolicy – przetrwał zarówno powstanie w getcie, jak i warszawskie. Po wojnie zdjęcia osamotnionej w bezkresnym morzu ruin świątyni obiegły świat, ilustrując niemieckie barbarzyństwo.
7 października 1959 r. ok. godz. 19., na kuli stanowiącej podstawę krzyża wieńczącego wieżę świątyni zauważono dziwne, bardzo intensywne światło. Wiele osób zobaczyło w miejscu krzyża postać kobiety w błękitnej sukni. Zjawisko powtarzało się przez trzy tygodnie, gromadząc setki tysięcy ludzi z Warszawy i całej Polski.
Według jednego z raportów SB, pierwszym, który miał dostrzec Matkę Boską był milicjant: „rankiem wezwano straż pożarną, myśleli, że się pali. Jak przyjechali milicjanci /pierwszy patrol/, jak pokazali sierżantowi figurę, to ukląkł, modlił się, a następnie odjechał mówiąc +niech przyjadą porządek robić inni – ja widziałem i wierzę+”.
Jedno ze zgromadzonych przez Witolda Dąbrowskiego świadectw mówi o Żydzie, który uważał, że Matka Boża pokazuje się, bo współczuje tragedii getta.
Reakcja władz była nerwowa – Milicja i Służba Bezpieczeństwa aresztowały w sumie 776 osób – wiele z nich, za zakłócanie porządku publicznego, ukarano grzywnami i karami więzienia od jednego miesiąca do pół roku.
„Wielu świadków wydarzenia jest do dziś przekonanych, że był to prawdziwy cud, mający bezpośredni wpływ na ich późniejsze życie – np. pomógł wyjść z choroby, uratował rozbitą rodzinę” – powiedział PAP Góral. „Niezależnie więc od oficjalnego stanowiska Kościoła, można chyba mówić o cudownym kontekście tego wydarzenia, które oddziaływa na ludzkie losy, postępowanie, morale, wyobraźnię” – dodał.
„Muszę przyznać, że realizując ten film, nieoczekiwanie doświadczyłem tak wielkiej życzliwości i bezinteresownej, konkretnej pomocy z wielu stron, że jestem skłonny to traktować również jako mój osobisty mały cud” – podsumował reżyser.
W filmie zobaczymy relacje świadków i animowane sceny, ilustrujące działania Służby Bezpieczeństwa. Treść listów czyta Andrzej Mastalerz, a o historii miejsca opowiada profesor Jacek Leociak.
Premiera filmu „Cud na Nowolipkach” odbędzie się w niedzielę 14 października o godz. 17 w kościele pw. św. Augustyna przy ul. Nowolipki 18 w Warszawie.
Michał Góral (ur. 1959 r.) jest absolwentem Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, operatorem kamery w serialach (m.in. „Złotopolscy”, „Klan”, „Barwy szczęścia” i „M jak Miłość”) i spektaklach Teatru TV („Afera mięsna” i „Norymberga”); realizatorem filmów dokumentalnych o Jerzym Nowosielskim („Przypomnieć sobie raj”) i Romanie Brandstaetterze („Rabbi”).
Reżyserii filmowej uczył się od Macieja Wojtyszki, będąc jego asystentem podczas realizacji serialu telewizyjnego „Mistrz i Małgorzata”. (PAP)
pat/ agz/