Kard. August Hlond i kard. Stefan Wyszyński byli nie tylko wielkimi mężami stanu, byli także ludźmi świętymi - powiedział w sobotę metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz na sympozjum w 70. rocznicę śmierci kard. Augusta Hlonda.
Sympozjum pt. "August Kardynał Hlond, wielki poprzednik Prymasa Tysiąclecia i św. Jana Pawła II" odbyło się w sobotę w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
Rozpoczynając sympozjum kard. Nycz stwierdził, że w wieku XX archidiecezja warszawska miała trzech wielkich arcybiskupów, którymi może się szczycić: kardynałów Aleksandra Kakowskiego, Augusta Hlonda i Stefana Wyszyńskiego. Zdaniem kard. Nycza, nie jest przypadkiem, że dwaj ostatni - kard. Hlond i kard. Wyszyński - są kandydatami na ołtarze, których procesy beatyfikacyjne są na podobnym etapie zaawansowania. "Byli to wielcy mężowie stanu, zarówno w odniesieniu zewnętrznym - w stosunku do narodu i państwa - a to nie przeszkadza, że byli ludźmi świętymi" - ocenił.
W opinii metropolity warszawskiego, "rzeczą opatrznościową było powiązanie unią personalną dwóch diecezji - gnieźnieńskiej i warszawskiej", dzięki któremu Prymas Polski za czasów kard. Hlonda i Wyszyńskiego rezydował w Warszawie. Przypomniał, że rozwiązanie to wprowadził w 1946 r., z inspiracji kard. Hlonda, papież Pius XII.
"Wyobraźmy sobie sytuację w komunistycznej Polsce, gdyby Wyszyński był prymasem rezydującym w Gnieźnie. Pole oddziaływania na sprawy wagi państwowej byłoby zupełnie nieporównywalne. A to się stało dzięki Hlondowi (...). Ostatecznie w tym zadziałała sama Opatrzność (...) i ta decyzja papieża o unii personalnej dwóch diecezji po to, żeby był jeden prymas, i żeby był w Warszawie, okazała się na tamte czasy zbawienna" - ocenił kard. Nycz.
Odnosząc się do trwającego procesu beatyfikacyjnego kard. Hlonda, hierarcha zaznaczył, że ze strony archidiecezji warszawskiej zostało zrobione wszystko, co możliwe, by doszło do beatyfikacji. "Teraz wszystko w rękach kongregacji. Z naszej strony znacząca jest wielka modlitwa, o to, że jeżeli jest taka wola Boża, żeby ta beatyfikacja jednak nastąpiła, to byłoby na nasze czasy czymś bardzo ważnym" - stwierdził kard. Nycz.
Jak zaznaczył wicepostulator procesu beatyfikacyjnego kard. Hlonda ks. dr Bogusław Kozioł, Opatrzność Boża sprawiła, że w najtrudniejszych momentach historii Polski pojawiły się trzy wybitne postacie Kościoła: kard. August Hlond, kard. Stefan Wyszyński i papież Jan Paweł II. Podkreślił, że postacie te są ze sobą ściśle powiązane. Zdaniem ks. Kozła, kard. Wyszyński przejął część z nauczania kard. Hlonda.
Przypomniał, że to kard. Hlond 8 września 1946 r. na Jasnej Górze, w obecności miliona wiernych, zawierzył Polskę Najświętszej Marii Pannie. "Niektórzy zastanawiają się, czy obecność na Jasnej Górze ks. Wyszyńskiego nie stały się początkiem jego głębokiej religijności maryjnej. Sam Wyszyński przyznawał, że to od kard. Hlonda przejął program +maryjnego pasterzowania+. Rzeczywiście kard. Wyszyński swój wielki program duszpasterski Ślubów Jasnogórskich oparł na Maryi" - podkreślił ks. Kozioł.
Zaznaczył, że kulminacją relacji tych hierarchów był fakt, że to sam kard. Hlond zasugerował Wyszyńskiego jako swojego następcę - fakt ten przekazał na łożu śmierci arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi. "Zależność tych trzech postaci jest bardzo wielka. Św. Jan Paweł II dzień po inauguracji pontyfikatu powiedział kard. Wyszyńskiemu, że nie byłoby papieża Polaka, gdyby nie było wiary, cierpienia i umiłowania Kościoła prymasa Wyszyńskiego" - przypomniał.
Ks. prof. Henryk Skorowski przypomniał, że nauczanie społeczne kard. Hlonda było bardzo bogate. "Kard. Hlond wciąż podkreślał, jak ważne jest zaangażowanie chrześcijan w życie społeczne. To była jego ogromna troska, żeby chrześcijanie byli na wszystkich aeropagach świata" - zaznaczył. Wyjaśnił, że kard. Hlond przestrzegał, że zdaniem hierarchów Kościoła nie jest wprost zajmowanie się polityką, ale świeccy katolicy mogą, a nawet powinni się nią zajmować - nie tylko głosując w wyborach, ale "wchodząc do rządu i parlamentu".
Dodał, że drugim tematem zaangażowania kard. Hlonda była rodzina. "Mówił, że rodzina należy do tych wartości, których bez świętokradztwa tykać nie wolno" - stwierdził. Trzecim tematem - jak wyjaśnił - była kwestia państwa i narodu. "Myśl Hlonda mieści się w tych kategoriach, że naród jest wartością, ale nie jest wartością najwyższą. Jego zdaniem, naród nie pochodzi z umowy społecznej, ale jest potrzebą przyrodzoną - warunkiem naturalnego rozwoju ludzkości" - wyjaśnił ks. prof. Skorowski.
August Hlond urodził się 5 lipca 1881 roku w Brzęczkowicach koło Mysłowic w rodzinie pracownika kolei. Jako uczeń szkoły salezjańskiej został wraz ze starszym bratem wysłany do Turynu, gdzie kontynuował naukę w placówce świętego Jana Bosko. W 1896 roku wstąpił do zgromadzenia księży salezjanów, a rok później złożył śluby zakonne. Studiował następnie w Rzymie. Był kolejno prowincjałem salezjanów, biskupem katowickim, arcybiskupem gnieźnieńsko-poznańskim, a następnie gnieźnieńsko-warszawskim. Od 1927 r. był członkiem kolegium kardynalskiego. Jest założycielem zgromadzenia chrystusowców, które zajmuje się duszpasterstwem Polaków na obczyźnie.
Prymas Hlond zmarł w Warszawie 22 października 1948 roku. (PAP)
autorka: Iwona Żurek
iżu/ agz/