W sobotę przypada 71. rocznica śmierci kpt. NSZ Henryka Flamego „Bartka”, dowódcy największego oddziału antykomunistycznego podziemia, jaki po 1945 r. działał na Górnym Śląsku i w Beskidach.
Prezes okręgu Śląsk Cieszyński Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Bogdan Ścibut podczas uroczystości rocznicowych w Czechowicach-Dziedzicach podkreślił, że Flame i jego podkomendni należeli do tych, którzy "ratowali honor narodu walcząc ze zniewoleniem Polski po II wojnie". "Oddajemy im hołd również za cały wysiłek i poświęcenie związane z walką z okupantem niemieckim" – mówił.
"Pochylając się nad grobem przejmujemy na siebie tradycję i zobowiązanie do pamięci o ich dziele, poświęceniu, ofierze. To zobowiązanie do pozytywnego działania na rzecz niepodległej Rzeczypospolitej" – powiedział Ścibut.
W intencji "Bartka" i jego żołnierzy odprawiona została msza św. w czechowickim kościele św. Katarzyny. Z tej parafii pochodziło ok. 50 podkomendnych kpt. Flamego.
"Dziękujemy dziś Bogu, że nie musimy przelewać krwi za nasz naród, że nikt w tym momencie nas nie napada. (...) Prośmy dla siebie i dla każdego Polaka o odwagę i męstwo, byśmy umieli bronić dziedzictwa pokoleń. Aby nie zostało zniweczone przez naszą małoduszność i zgodę na zło" – mówił w kazaniu proboszcz ks. Piotr Pietrasina.
Duchowny wspominał w homilii o wielkich postaciach polskiej historii, jak królowa Jadwiga. "Ona tchnęła ducha nie tylko w naród polski, ale również litewski" – dodał. Przypomniał także o Polakach, których nazwisk historia nie zapamiętała. "Wspinamy wszystkich nieznanych. Wspominamy z wdzięcznością każdego ojca i matkę tej polskiej ziemi, którzy wzrastali w uczciwości serca i dobroci. To oni sprawili, że w kluczowych chwilach pełnych dramatu naród się ostał" – mówił.
Na grobie "króla Podbeskidzia", który spoczywa na cmentarzu parafii św. Katarzyny, zapłonęły w sobotę znicze. W uroczystościach uczestniczyła przede wszystkim córka Henryka Flamego – Alicja, a także weteran z Brygady Świętokrzyskiej NSZ mjr Stanisław Turski, burmistrz Czechowic-Dziedzic Marian Błachut, a także rodziny podkomendnych "Bartka" i członkowie Związku Żołnierzy NSZ.
Henryk Flame urodził się w 1918 r. w Frysztacie na Zaolziu, skąd jego rodzice przybyli do Czechowic koło Bielska i Białej. Przed wojną wstąpił do podoficerskiej szkoły lotnictwa dla małoletnich, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. Walczył w kampanii wrześniowej. Został zestrzelony nad Warszawą. 17 września został zestrzelony przez Sowietów, którzy wkroczyli na wschodnie ziemie Polski. Zdołał dotrzeć na Węgry, gdzie został internowany.
W 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Na przełomie 1943 i 1944 r. oddział ukrył się w lesie. W październiku 1944 r. Flame został zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował w niej rozkazy dowództwa NSZ i gromadził broń. Zagrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy, i podobną liczbę współpracowników, oddział stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją była defilada 3 maja 1946 r. przez miasteczko Wisła w Beskidach.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. We wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i zamordowano.
Kpt. Flame przeszedł w tym czasie operację nogi. Miał ranę postrzałową. Nadzór nad przerzutem powierzył swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi ps. Ryś. Został on zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. "Bartek" wobec braku kontaktu z zastępcą zbiegł śledzącym go ubekom i wrócił w góry.
Po ogłoszeniu amnestii Henryk Flame w marcu 1947 r. ujawnił się w Bielsku. 1 grudnia 1947 r. został zastrzelony przez milicjanta Rudolfa Dadaka.
1 marca 2017 r. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych prezydent RP Andrzej Duda nadał Henrykowi Flame pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia. "Bartek" został też mianowany na stopień majora. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pś/