Chcemy, aby Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii po Brexicie zachowali jak najwięcej praw - powiedział w niedzielę prezydent Andrzej Duda. Dodał, że twardy Brexit będzie trudny dla całej Europy. Ocenił, że USA pozostają największym polskim sojusznikiem.
W niedzielnym wywiadzie dla TVP Info Prezydent Andrzej Duda pytany był m.in. o Brexit i o to, czy Polacy mają się go obawiać. "Chcemy, aby Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii po Brexicie zachowali jak najwięcej praw i żeby przyjęte rozwiązania były dla nich najbezpieczniejsze" - powiedział.
"My przede wszystkim patrzymy na to, żeby rozwiązanie, które zostanie przyjęte, było jak najbezpieczniejsze dla Polaków przebywających w Wielkiej Brytanii, żeby oni zachowali jak najwięcej praw, to jest pierwsza rzecz" - mówił prezydent.
Dodał jednak, że chciałby, aby polscy emigranci przebywający w Wielkiej Brytanii, wrócili do Polski i podzielili się zdobytym tam doświadczeniem zawodowym.
"Twardy Brexit będzie trudny dla całej Europy, dlatego nie sądzę, żeby Unia twardego Brexitu chciała. On będzie także trudny dla Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że jakiś kompromis zostanie osiągnięty. Jeszcze cały czas w głębi duszy mam nadzieję, że może nie będzie Brexitu, tylko jakieś wyjście pośrednie zostanie osiągnięte - ocenił. Duda mówił, że Wielka Brytania jest bardzo silnym partnerem w Unii Europejskiej. Dlatego - jak podkreślił - jej wyjście ze struktur europejskich będzie wstrząsem dla unijnego budżetu.
Prezydent był też pytany, kto jest najważniejszym sojusznikiem Polski. "Tradycyjnie takim sojusznikiem Polski były Stany Zjednoczone. Stany Zjednoczone wspierały nas w czasach, kiedy walczyliśmy o wolność, Stany Zjednoczone wspierały nas również później, kiedy tę wolność wywalczyliśmy" - powiedział. Jak dodał, "Stany Zjednoczone nadal pozostają naszym największym sojusznikiem; są największym państwem NATO".
"Ogromnie się cieszę i mam wielką satysfakcję, że w wyniku postanowień szczytu NATO w Warszawie w 2016 r., w którym brałem udział – gdzie brałem udział w podejmowaniu tych ustaleń i w pracy nad nimi wcześniej – jednostki NATO, przede wszystkim jednostki armii amerykańskiej, są obecne na terenie Polski" - powiedział Andrzej Duda.
Podkreślił, że ta amerykańska obecność jest realna.
Prezydent dodał, że marzył o tym kiedyś prezydent Lech Kaczyński. "Wiem to, bo mówił mi o tym. Mówił, że cały świat zobaczy, że już nie jesteśmy rosyjską strefą wpływów wtedy, kiedy będą tu obecne wojska amerykańskie. Dzisiaj są obecne" - zaznaczył.
Jak mówił, USA "to nasz największy sojusznik w sensie bezpieczeństwa militarnego". "Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, gdzie zdecydowana większość to także nasi sojusznicy w ramach NATO. To bardzo dobrze, że jesteśmy w tych dwóch największych światowych sojuszach" - powiedział prezydent.
W ocenie Andrzeja Dudy Unia Europejska powinna być bardziej stanowcza wobec Rosji z powodu jej agresji na Ukrainę.
"Uważam, że powinna być stanowcza. Co to oznacza? Są sankcje i one powinny być utrzymane. Powinny być też przeanalizowane, bo można je postawić jeszcze lepiej, tak że będą doskwierały jeszcze mocniej, mogą być jeszcze trudniejsze do udźwignięcia dla Rosji" - powiedział Duda.
Prezydent dodał, że w tym kontekście trudno zrozumieć popieranie gazociągu Nord Stream II, który powoduje hegemonię rosyjskiego Gazpromu na rynku europejskim. "To, że w Unii Europejskiej nie ma zdecydowanego +stop+ dla Gazpromu, że Gazprom się promuje w Unii Europejskiej, a wiele krajów Unii Europejskiej, ich przywódcy, spokojnie się na to godzi – jest to coś, z czym mnie pogodzić się trudno. Cały czas dyskutujemy ten problem" - podkreślił.
Prezydent pytany o trwające od kilku tygodni protesty tzw. żółtych kamizelek we Francji, które są sprzeciwem wobec polityki francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, odpowiedział, że "nie chce tego komentować". "Ale gdy się znosi podatki, które dotykają najbogatszych, ale chce się podnosić podatki, np. podatek akcyzowy na paliwa, który dotyka wszystkich, czyli również tych najbiedniejszych, to jest to polityka, z którą ja się nie zgadzam i obóz polityczny, z którego wyszedłem, także się z tą polityką nie zgadza" - powiedział Andrzej Duda.
"I to, co się dzisiaj dzieje we Francji, to jest chyba protest przeciwko takiej liberalnej polityce, którą (...) prezydent Macron chciał realizować. Musi się z tym jakoś uporać. To są jego decyzje, to są jego sprawy" - dodał.
Podkreślił, że obóz polityczny, z którego się wywodzi protestował przeciw podwyższeniu VAT-u, przede wszystkim na ubranka dziecięce. "Mówiliśmy, że rodzinom trzeba dać pieniądze i zrobiliśmy to przez program +500 plus+. Rodzina wychowująca dzieci otrzymała pieniądze i to była jedna z pierwszych poważnych decyzji, jakie zostały podjęte przez nowo utworzony rząd i przeze mnie jako Prezydenta Rzeczypospolitej. To jest kierunek polityczny, który obieram, to jest wsparcie tych, którym gorzej się żyje, to jest próba wyrównania szans, a nie pogarszania szans" - powiedział.
Prezydent pytany o kierunek, w jakim zmierza Europa, powiedział, ma ona jeszcze "możliwość ocknięcia się i podjęcia pewnych rozsądnych działań".
"Uważam, że zostało podjętych wiele niepotrzebnych, pochopnych decyzji na przestrzeni ostatnich lat. Oczywiście, że w trudnych sytuacjach, ale mamy dzisiaj faktycznie zagrożenie terrorystyczne, które pojawia się w różnych miejscach" - mówił.
Jak tłumaczył, obecne zagrożenie terrorystyczne na świecie jest groźne, bo ma charakter w większości przypadków rozproszony. "To są zradykalizowani islamsko pojedynczy ludzie, którzy sami, we własnym zakresie, z nikim się nie konsultując bardzo często, podejmują decyzje o przeprowadzeniu akcji terrorystycznej. Coś takiego jest praktycznie nie do wychwycenia przez służby" - powiedział.
W ocenie prezydenta "walka z terrorem jest obowiązkiem nas wszystkich". Dodał, że Polska uczestniczy w koalicji antyterrorystycznej. "My jako państwo bierzemy w tym udział, bo staramy się wywiązywać z naszych zobowiązań sojuszniczych" - powiedział.
Duda podkreślił, że uchodźcom trzeba pomagać, ale migranci "to jest trochę inny problem". "To kwestia wzajemnego wspierania się w ramach Unii Europejskiej, ale w rozsądnych działaniach. Polska takie rozsądne działania podejmuje" - mówił. Mądra polityka oznacza wspieranie uchodźców i migrantów jak najbliżej ich miejsc zamieszkania, tzn. tworzenie im tam warunków do tego, by mogli przeczekać sytuację wojenną" - mówił Duda.
Zaznaczył, że Polska jest gotowa oferować wszelką pomoc. "Ale przyznaję, od samego początku nie zgadzamy się na to, aby siłą jakichś ludzi kierować do Polski, dlatego że jeżeli ktoś zostanie skierowany i przymusowo relokowany, czyli przeniesiony skądś do Polski, to prawdopodobnie będzie chciał z Polski uciec. I wtedy co? Będą żądali, żebyśmy tych ludzi siłą przetrzymywali? Ja się na to nie zgadzam" - powiedział prezydent. (PAP)
drag/ amac/