W warszawskiej Fabryce Norblina zainaugurowano multimedialną wystawę „Polska na mundialach”. W otwarciu uczestniczyli byli piłkarze reprezentacji Polski: Władysław Żmuda, Piotr Świerczewski i Marcin Żewłakow, trener Jerzy Engel oraz sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski.
Organizatorami wystawy są Polski Związek Piłki Nożnej, Łączy nas Piłka i centrum sztuki Art Box Experience.
"Pamiętajmy, że to jest prawie 100 lat polskiej piłki na mundialach. Ważne jest mówienie o tej historii językiem przemawiającym do odbiorcy. Ta wystawa jest wyjściem naprzeciw zmieniającemu się światu. Ta historia jest częścią polskiego sportu i nie wolno o niej zapominać. Na historii trzeba budować teraźniejszość i przyszłość" - powiedział Wachowski.
Reprezentacja Polski uczestniczyła do tej pory w ośmiu mistrzostwach świata. Najlepsze wyniki osiągnęła w 1974 roku w RFN i osiem lat później w Hiszpanii. W obu tych turniejach biało-czerwoni wywalczyli brązowe medale.
"Jestem na tej wystawie trzeci raz i za każdym razem widzę nowe detale. Chcemy przekazać to, co wydarzyło się na mundialach z wielu poziomów. Mamy też w planach organizację kilku podobnych wystaw o tematyce piłkarskiej. Chcemy zbudować atmosferę przed mundialem w Katarze" - dodał sekretarz generalny PZPN.
Engel był selekcjonerem reprezentacji Polski w latach 2000-2002 i awansował na mundial w Korei i Japonii. Biało-czerwoni zagrali wtedy w MŚ pierwszy raz od 1986 roku.
"Reprezentacja narodowa po 16 latach bez udziału w dużych imprezach była mocno zraniona. Nie jest tak łatwo przełamać kryzys. Antoni Piechniczek i Zbyszek Boniek mówili, że chcieliby zobaczyć powtórkę z tego, czego wcześniej dokonali, bo zdawali sobie sprawę z tego, że nadchodzi olbrzymi kryzys, jeśli chodzi o polski futbol. Nam udało się przełamać tę niemoc i od tamtego czasu regularnie gramy w mistrzostwach Europy i świata" - powiedział były selekcjoner.
W 2002 roku Polacy zdobyli trzy punkty w MŚ. Przegrali 0:2 z Koreą Południową, 0:4 z Portugalią, a w meczu o honor wygrali 3:1 ze Stanami Zjednoczonymi.
"Miałem wiarę w moich piłkarzy. Byli dobrze dograni charakterologicznie. Byłem dla nich pełen uznania. Jednak zmiana klimatyczno-czasowa wywarła piętno na wielu zawodnikach. Było osiem godzin różnicy czasu. Wilgotność była bardzo duża. Piłkarze sobie z tym nie radzili. Nie mogli spać w nocy. Korea Południowa nie była poza naszym zasięgiem, jednak gra z gospodarzem na początku turnieju okazała się bardzo trudna. Czuliśmy się od nich lepsi, ale nie udało się" - wspomniał Engel.
Żmuda wystąpił w czterech mundialach, podczas których rozegrał 21 meczów i pod tym względem jest rekordzistą w reprezentacji Polski.
"Z perspektywy czasu czuję dużą satysfakcję. W 1974 roku, gdy byłem młodym zawodnikiem, trener Górski postawił na mnie. Decydujący był mecz z Argentyną. Myślę, że gdybym wtedy słabo zagrał, to mówilibyśmy tylko o jedynym meczu, a nie 21. Myślę, że to był przełomowy moment. Nikt nie stawiał na to, że Polska wyjdzie z grupy, w której są Włochy i Argentyna" - wyznał Żmuda.
W 1982 roku Polacy przegrali z Włochami 0:2 w półfinale MŚ rozgrywanych w Hiszpanii. Zbigniew Boniek był wielkim nieobecnym bitwy o finał mundialu. Wykluczyła go żółta kartka, którą zobaczył w spotkaniu ze Związkiem Radzieckim.
"Dwa razy byliśmy blisko gry w finale. Najbliżej było w 1982 roku, gdy graliśmy z Włochami. Do dzisiaj pytamy się dlaczego Andrzej Szarmach nie grał w miejsce Bońka. Nawet silna reprezentacja Włoch się go obawiała. Najbardziej szkoda tego meczu. Była szansa, ale nie udało się" - dodał były reprezentant Polski.
Żmuda odniósł się również do tego w jakim zestawieniu powinna zagrać obrona reprezentacji Polski podczas mundialu w Katarze. "Podstawowy zawodnik, który grał i nie zawodził, to Kamil Glik. Jednak teraz gra w drugiej lidze włoskiej i jest to źle przyjmowane. Miejmy nadzieję, że dotrwa do mundialu i będzie czołową postacią" - oświadczył.
Marcin Żewłakow był jednym z trzech piłkarzy, którzy strzelili gola USA podczas mundialu w Korei. "Jako młody chłopak oglądałem mundial w Hiszpanii i wtedy w głowie zrodziły się marzenia. Udało zagrać mi się w MŚ, więc jest pewna doza spełnienia. W pewnym momencie marzenia zaczynasz zamieniać na cele" - oznajmił napastnik.
"Po meczu z Portugalią, kiedy dostaliśmy straszne baty, w szatni przez pięć minut była totalna cisza. Nikt nie odważył się nic powiedzieć. Nasza reprezentacja nie miała doświadczenia i musieliśmy zapłacić za to ogromną cenę. Stawką meczu z USA było jedynie zachowanie twarzy, żebyśmy się nie musieli wstydzić. Kibice pamiętają mojego gola i przez wiele lat mogłem się na niego powoływać" - wspomniał Żewłakow.
"Nasze marzenia, z którymi jechaliśmy na mistrzostwa świata, pozostały w szatni" - podsumował Świerczewski.
Polscy piłkarze nie wyszli z grupy w ostatnich trzech mistrzostwach świata, w których uczestniczyli (2002, 2006, 2018). Za każdym razem kończyli turniej z dwiema porażkami i zwycięstwem w "meczu o honor". W listopadzie w Katarze zagrają w Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.(PAP)
Autor: Maciej Gach
mg/ sab/