Polacy są w zasadzie jednomyślni w kwestii przyjmowania uchodźców z Ukrainy – wynika z badań CBOS. „Mamy w genach +gest insurekcyjny przeciwko ciemiężycielom". W tym wypadku ci +ciemiężyciele+ są wspólni, co ułatwia identyfikację i mobilizację na rzecz pomocy. Czy to carska Rosja, ZSRR czy Rosja putinowska, ciągle mamy w sobie gotowość do postawy oporu” – mówi PAP.PL prof. Mirosława Grabowska.
Przekonanie, że nasz kraj powinien uciekających przed wojną za wschodnią granicą przyjmować, wyraża ponad dziewięciu na dziesięciu badanych (94 proc.), w tym niemal trzy piąte (57 proc.) w sposób kategoryczny. Przeciwnego zdania jest zaledwie trzech na stu ankietowanych (3 proc.).
Skąd wzięła się ta solidarność narodu polskiego z Ukrainą i co ważniejsze z narodem ukraińskim? PAP.PL zapytał o to ks. Piotra Główkę, filozofa polityki prof. Zbigniewa Stawrowskiego oraz socjologów: prof. Krzysztofa Kosełę, dr. Jakuba Motrenkę, dr. Tadeusza Szawiela oraz prof. Mirosławę Grabowską.
Według ks. Piotra Główki, proboszcza parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Legionowie, który 10 lat spędził w Ukrainie pełniąc posługę w trzech parafiach diecezji kamieniecko-podolskiej solidarność można potraktować jako uświadomione miłosierdzie: "Nie proste zaspokojenie potrzeb człowieka, ale przede wszystkim okazywanie mu takiej pomocy, której on potrzebuje dla rozwiązania swoich problemów".
"Na Ukrainie też zetknąłem się z taką solidarnością wobec Tatarów krymskich, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi po aneksji w 2014 roku. Chociaż wierni Kościoła w obwodzie chmielnickim, gdzie służyłem, sami nie byli bogaci, zbierali pieniądze i nie miało dla nich znaczenia, że chodziło o muzułmanów” – powiedział ksiądz.
Z nieco innej perspektywy na głębokie zaangażowanie rodaków w działalność pomocową patrzy prof. Zbigniew Stawrowski z Instytutu Politologii UKSW. Filozof polityki dostrzega podobieństwa między ruchem „Solidarności”, która powstała w 1980 r. dla obrony praw pracowniczych i obecną solidarnością, która także wyłoniła się z potrzeby, by dać odpór niesprawiedliwości.
"Bardzo podoba mi się to, co o solidarności mówił mój nauczyciel ks. Józef Tischner. W drugim rozdziale +Etyki solidarności+ zatytułowanym +Wspólnota+ Tischner określa to pojęcie jako szczególne więzi międzyludzkie: człowiek wiąże się z drugim człowiekiem dla opieki nad tym, kto potrzebuje opieki. Ja jestem z tobą, ty jesteś ze mną, jesteśmy razem – dla Niego. My – dla Niego. My, ale nie po to, by patrzeć na siebie, lecz – dla Niego. Co tu jest pierwsze? Czy pierwsze jest +my+ czy +dla Niego+? Wspólnota solidarności różni się od wielu innych wspólnot tym, że w niej pierwsze jest +dla niego+, a +my+ przychodzi potem. Najpierw jest ranny i jego krzyk. Potem odzywa się sumienie, które potrafi słyszeć i rozumieć ten krzyk. Dopiero stąd rośnie wspólnota” – zaznaczył filozof.
"Polacy, którzy pojechali pomagać Ukraińcom na granicę w pierwszych dniach wojny, zgodnie z tym imperatywem +dla niego+, ale to +my+ wraz ze świadomością indywidualnych działań przyszło lub jeszcze przyjdzie później” – podkreślił prof. Stawrowski.
Jednak by to zjawisko mogło zaistnieć w takiej skali, zdaniem prof. Stawrowskiego musiały zaistnieć odpowiednie czynniki. „Najważniejszym była obecność etosu pomagania. Solidarność może pojawić się tylko wśród ludzi, którzy są zdolni do troski, miłości bliźniego, wrażliwości na biedę. W społeczeństwie całkowitych indywidualistów lub egocentryków trudno sobie wyobrazić coś podobnego. Od czasów, gdy Polacy nie mieli własnego państwa, albo gdy państwo nie było całkowicie ich, w społeczeństwie działały instytucje, które nie pozwalały społeczeństwu wpaść w otchłań całkowitej atomizacji” – powiedział filozof.
Według Stawrowskiego duża zasługa w tym zbiorowej pamięci Polaków, instytucji Kościoła katolickiego oraz osobiście papieża Jana Pawła II. „Pielgrzymki papieskie, poza wszelkimi innymi aspektami obudziły w Polakach świadomość i przywróciły im godność. Tak jak papież kiedyś dał jasno do zrozumienia ludziom, że posiadają godność, tak wojna na Ukrainie przypomniała Polakom o poczuciu solidarności” - powiedział profesor.
Socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Krzysztof Koseła dla wyjaśnienia fenomenu tego, co wydarzyło się w Polsce w pierwszych miesiącach wojny na Ukrainie, sięga po teorie akcji zbiorowej (m.in. Mancur Olson, Elinor Ostrom) i kapitału społecznego (James Coleman, Robert Putnam i inni). Według niego kapitał protestacyjny bądź kapitał solidarnościowy nie może wziąć się znikąd, musi rosnąć lub maleć w zależności od okoliczności i przedmiotu debaty społecznej. Ważną rolę odgrywa także kultura ofiary jako czynnik dla organizacji współdziałania.
Z taką opinią zgadza się inny socjolog z UW dr Jakub Motrenko. „Socjologowie, opisując dynamikę każdego ruchu społecznego wskazują, że początkowo to moment niezwykle emocjonalny, chwila ukonstytuowania zbiorowego podmiotu kolektywnego, kiedy ludzie mówią o sobie jako o wspólnocie wyboru. Wtedy w grę często wchodzi wartościowanie, a wszelkie głosy przeciwko spychane jako złe i niemoralne” - powiedział dr Motrenko.
„Potem prawda, emocjonalny składnik tej więzi społecznej staje się słabszy, a mobilizacja społeczna, w której dominują więzi horyzontalne, zaufanie i solidarność, zostaje zastąpiona bardziej instytucjonalizowanymi formami pomocy, a nieustanne dramatyczne lub nawet tragiczne wieści powodują zmęczenie i obojętność” – podsumował uczony.
Dr Tadeusz Szawiel dodaje, że ważnym elementem uświadomionej opieki nad potrzebującym są aktywność i zainteresowanie tego, kto na taką solidarność może liczyć. W przeciwnym razie chodzi raczej o miłosierdzie i dobroczynność.
PAP.PL zapytał o powody pojawienia się u Polaków poczucia solidarności z Ukraińcami także prof. Mirosławę Grabowską z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i szefową CBOS. Jej zdaniem w tej kwestii najważniejsze znaczenie miał etos indywidualny, a wątek współdziałania był wtórny.
"Ten odruch solidarności interpretowałabym raczej w kategoriach ciągłości symbolicznej. Mamy w genach +gest insurekcyjny przeciwko ciemiężycielom+. W tym wypadku ci +ciemiężyciele+ są wspólni, co ułatwia identyfikację i mobilizację na rzecz pomocy. Czy to carska Rosja, ZSRR czy Rosja putinowska, ciągle mamy w sobie gotowość do postawy oporu. Ukraińcy, którzy odważyli się zmierzyć z agresorem w imię zachowania swojej tożsamości i wartości, zaczynają być postrzegani jako walczący o wyzwolenie narodowe bohaterowie. Etniczność odgrywa tutaj rolę drugorzędną” - powiedziała prof. Grabowska.
"Powstanie w getcie warszawskim jest tak samo cenione jak powstanie warszawskie. Bo ceni się gest, że ludzi byli gotowi oddać życie dla wolności innych i swobodę następnych pokoleń” – dodała szefowa CBOS. „Znaczenie ma też personalizacja. Postawa Wołodymyra Zełeńskiego, który na propozycję ewakuacji ze strony partnerów zachodnich odpowiedział, że nie potrzebuje podwózki, tylko broni i sprzętu, by móc obronić swoje państwo, też wpisuje się w ten gest wolnościowy. Myślę, że duża część mobilizacji po stronie polskiej wynikała z naszego rozumienia i empatii dla tradycji niepodległościowej” – podkreśliła Grabowska. (PAP)
Czytaj też na PAP.PL: https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1483675%2Cco-zdecydowalo-o-tym-ze-polacy-okazali-niezwykla-solidarnosc-z-ukraincami
Autor: Ihor Usatenko
iua/ js/ mhr/