Policjant Norbert Schmid był pierwszą ofiarą morderstwa dokonanego przez terrorystyczną Frakcję Czerwonej Armii (RAF). Zastrzelono go 50 lat temu w Hamburgu. Podejrzany o ten czyn nigdy nie został skazany. „Państwo zdradziło mojego męża” – mówiła wdowa po funkcjonariuszu.
W nocy 22 października 1971 roku dwaj policjanci Norbert Schmid i Heinz Lemke obserwowali ze swojego cywilnego pojazdu pasażerów wysiadających z S-Bahn w Hamburgu-Poppenbuettel. Mieli zwracać uwagę na osoby podejrzane o terroryzm.
"Około godziny 1.30 w nocy policjanci zauważyli młodą ciemnowłosą kobietę, która najpierw znika, a następnie wraca z parkingu podziemnego pobliskiego centrum handlowego. Schmid prosi kobietę o dowód tożasamości. Ale ona ucieka ulicą Heegbarg do bloku mieszkalnego" - pisze w piątek portal stacji NDR. Schmid biegnie za nią. Nagle na ulicy pojawiają się mężczyzna i kobieta. Padają strzały. Schmid zostaje trafiony kilkoma kulami. Nie miał kamizelki kuloodpornej. 32-latek pada martwy. Sprawcy uciekają cywilnym pojazdem policjantów.
Natychmiast rozpoczyna się obława. Heinz Lemke zeznał, że strzały oddał mężczyzna. Na podstawie zdjęć osób poszukiwanych oficerowi udaje się zidentyfikować członka Baader-Meinhof Gerharda Muellera.
Według autorów książek o RAF Stefana Austa i Butza Petersa, kobietą, która była z Muellerem w noc zbrodni, była Ulrike Meinhof.
Ówczesny burmistrz Hamburga, Peter Schulz, powiedział po zabójstwie, że ludzie powinni wreszcie przestać postrzegać "grupę jako stowarzyszenie o celach politycznych". To jest grupa czysto przestępcza w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu".
W następnym roku na terenie Niemiec zostaje aresztowanych kilku członków RAF. Gerhard Mueller zostaje złapany 15 czerwca 1972 r., w Hanowerze razem z Meinhof. W późniejszym procesie w Stammheim przeciwko przywódcom RAF od 1975 roku Mueller jest traktowany przez prokuraturę federalną jako kluczowy świadek. Oskarżenie Muellera o zabójstwo Schmida zostaje ostatecznie oddalone. Po pierwsze, komendant policji Lemke w międzyczasie osłabił swoje zeznania. Nie jest już pewien, co dokładnie zaobserwował. Z drugiej strony, stenogramy zeznań, w których Mueller mocno się obciąża, nie zostały przekazane właściwemu sądowi - przypomina NDR.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Krajowego w Hamburgu z dnia 16 marca 1976 r., "pomimo poważnych podejrzeń, nie ma wystarczających dowodów na sprawstwo Muellera". Mueller zostaje skazany - ale tylko na dziesięć lat więzienia za przynależność do organizacji terrorystycznej, z którego zostaje zwolniony na początku 1979 roku. Morderstwo policjanta, według ówczesnych pogłosek, zostało "darowane" Muellerowi - jako "nagroda" za jego zeznania przeciwko RAF w procesie Stammheim - pisze portal.
Wdowa po policjancie była przerażona tymi decyzjami prawnymi i nie mogła się z nimi pogodzić przez następne dziesięciolecia. "Państwo, które chronił mój mąż, zdradziło mojego męża", mówiła Sigrun Schmid gazecie "Sueddeutsche Zeitung" w 2010 roku. "Kiedy wyobrażam sobie, że morderca przez ostatnie 20 lat codziennie widział wschód słońca, a mój mąż nie, czuję ogromną wściekłość" - powiedziała w 1991 roku gazecie "Hamburger Abendblatt".
W latach 2000., kiedy toczyła się publiczna dyskusja na temat przedterminowego zwolnienia terrorystki Brigitte Mohnhaupt i ułaskawienia zamachowca Christiana Klara, Sigrun Schmid zdecydowała się napisać do ówczesnego prezydenta federalnego Horsta Koehlera. Błagała go, by nie był pobłażliwy. "Kto ułaskawia tak (...) brutalnych morderców, jest współwinny", pisała.
Koehler nie odpowiada na jej list osobiście, lecz poprzez sekretarza stanu, który pisze: "Pragnę Panią zapewnić, że prezydent federalny jest w pełni świadomy cierpienia i bólu, które Pani, podobnie jak wszyscy krewni ofiar, przeżyła w wyniku zbrodni RAF-u i które obecnie musi Pani przeżywać ponownie w wyniku niezwykle intensywnej dyskusji publicznej".
Nie wiadomo, jak dalej potoczyło się życie Gerharda Muellera. Prawdopodobnie przyjął on nową tożsamość w ramach programu ochrony świadków. W 2005 r. Prokuratura Generalna uznała Muellera za zmarłego. Przyczyna śmierci: samobójstwo.
Lewicowa organizacja terrorystyczna Frakcja Czerwonej Armii (Rote Armee Fraktion - RAF), zwana także od nazwisk liderów grupą Baader-Meinhoff, powstała w 1970 roku. Do czasu, kiedy w 1998 roku ogłosiła samorozwiązanie, terroryści z RAF zabili 34 osoby i ranili kilkaset innych.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ tebe/