Białoruscy pasjonaci historii zorganizowali w niedzielę festyn historyczny pod tytułem „Granica przebiegała pod Mińskiem”. Odbył się on na terenie filii Muzeum Janki Kupały nad rzeką Wiazynką koło Radoszkowicz na zachód od Mińska, gdzie w latach międzywojennych przebiegała granica polsko-sowiecka.
Na jeden dzień w Wiazynce odtworzono dawne posterunki graniczne, a teren patrolowali rekonstruktorzy w mundurach polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza oraz sowieckich Wojsk Pogranicznych.
Inicjatorem festynu był białoruski historyk Ihar Mielnikau, autor wielu książek o pograniczu polsko-sowieckim w latach międzywojennych oraz wspólnej historii polsko-białoruskiej. ?
"Przypominamy historię w formie zabawy i tworzymy atrakcję turystyczną" - mówi PAP Mielnikau, który zajmuje się także rekonstrukcjami historycznymi wielu wydarzeń związanych głównie z II wojną światową. W niedzielę brał udział w festynie w mundurze sowieckiego pogranicznika.
Na festynie można było sobie wyrobić przedwojenny paszport jednego z państw regionu, obejrzeć wystawę przedmiotów znalezionych koło dawnych strażnic granicznych na pograniczu polsko-sowieckim, posłuchać muzyki z przedwojennego patefonu oraz sfotografować się z rekonstruktorami w mundurach z epoki. ?
"Pochodzę z tych stron, więc kwestia dawnej granicy jest mi dobrze znana, chodziliśmy zwiedzać jej pozostałości od dziecka, ale zawsze historycy opowiedzą o tym ciekawiej i bardziej szczegółowo" - mówi Mikoła, który przyjechał ma festyn rowerem specjalnie z Mołodeczna.
"Cieszy coraz większe zainteresowanie historią. Dawne paszporty rozeszły się dosłownie na pniu - mówi Mielnikau. -?Ludzie na Białorusi chcą wiedzieć coraz więcej o swojej przeszłości, w tym związanej z pograniczem polsko-białoruskim. Na tych ziemiach żyją jeszcze osoby, które pamiętają dawną granicę. Nawet dzisiaj usłyszałem kilka niesamowitych historii o tamtych czasach" - dodał.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ klm/ mal/