Udało się wreszcie odszyfrować napis na sygnecie znalezionym 50 lat temu w ruinach Herodium - informują izraelskie portale. Wskazuje on, że sygnet należał do rzymskiego namiestnika Judei Poncjusza Piłata, który Chrystusa skazał na krzyż.
Inskrypcję na pierścieniu w kształcie sygnetu (pieczęci sygnetowej) do uwierzytelniania w starożytności listów bądź dokumentów udało się odczytać dzięki zdjęciom w specjalnej technice zastosowanej przez specjalistów z laboratorium rządowej izraelskiej agencji do spraw starożytności (Israel Antiquities Authority).
Pozwoliło to na dostrzeżenie częściowo zniekształconych greckich liter obiegających wizerunek krateru na wino. Zatarte przez erozję i czas, niewidoczne gołym okiem, tworzą one koślawy napis "Pilato". Rzymscy urzędnicy posługiwali się greką w kontaktach z ludami wschodniej części Morza Śródziemnego.
Poncjusz Piłat był postacią historyczną, rzymskim prefektem (namiestnikiem) Judei w latach ok. 26–36, m.in. za panowania cesarza Tyberiusza. Żydowski historyk Józef Flawiusz oraz Tacyt dali Piłatowi miano prokuratora, ale termin ten wprowadzono dopiero od 44 roku. Pierścień z przydomkiem "Piłat" kojarzy się niemal automatycznie z Poncjuszem, które to nazwisko rodowe z Pontu nosił prefekt rzymskiej prowincji. I może być jeszcze jednym z zaledwie kilku dowodów na historyczność tej postaci.
Kilkakrotnie za to wzmiankuje Piłata Nowy Testament. Według Ewangelii to właśnie on nakazał umęczenie i ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa, a wydawszy wyrok, umył ręce, jako człowiek pragmatyczny, stosując stary żydowski zwyczaj na oczyszczenie się od przelanej niewinnie krwi.
Sygnet z niesprecyzowanego stopu miedzi znaleziono w 1969 roku w ruinach pałacu i monumentalnej fortecy wybudowanej przez króla Heroda Wielkiego na pustyni niedaleko Betlejem, 16 km od Jerozolimy. Pałac budowano w latach 23-15 p.n.e. dla uczczenia zwycięstwa nad Partami, a potem grzebano tam także rzymskich urzędników rządzących Judeą.
Pierścień wraz z kilkuset innymi artefaktami, szkłem, ceramiką, monetami oraz grotami strzał znalazł profesor Gideon Forster z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Znaleziska te, których dokładne badania rozpoczęto dopiero niedawno, pochodzą z zaburzonej warstwy archeologicznej, co utrudnia ich rozpracowanie.
Sygnet z imieniem Piłata nie był jednak zdaniem wielu naukowców z uwagi na tani materiał, z jakiego go zrobiono, używany przez samego prefekta, a raczej przez jego urzędników. Jedynie Danny Schwartz, profesor historii żydowskiej, powiedział gazecie "Haarec", że był to przedmiot wskazujący na znaczący kaliber postaci, która się nim posługiwała.
"Proste pierścienie, całe z metalu, były przede wszystkim własnością żołnierzy, urzędników Heroda i rzymskich oraz ludzi o średnich dochodach parających się wszelkimi rzemiosłami i zajęciami" - napisała grupa akademickich specjalistów, która analizowała znalezisko w "Israel Exploration Journal".
"Dlatego niepodobieństwem jest, aby Poncjusz Piłat, potężny i bogaty prefekt Judei, nosił blaszany sygnecik" - uzasadniają. Także wykonanie wzoru na pieczęci sugeruje, że nie robił pierścienia doświadczony rzemieślnik. Być może jednak - dodają - posługiwał się nim żołnierz lub urzędnik Piłata albo zatrudniony przez niego wyzwoleniec.
Z kolei archeolodzy podnoszą inną możliwość - że być może Piłat na uroczyste okazje zakładał złote pierścienie, a na co dzień posługiwał takim tandetnym sygnetem.
Naukową analizę pierścienia opublikowano ponad tydzień temu w półroczniku "Israel Exploration Journal" wydawanym przez szacowne ponadstuletnie Izraelskie Towarzystwo Badawcze. (PAP)
klm/ kar/