85 lat temu, 31 lipca 1932 roku w Los Angeles Janusz Kusociński został mistrzem olimpijskim w biegu na 10 000. Stanął na najwyższym stopniu podium, które po raz pierwszy weszło do sportowej tradycji właśnie od tych igrzysk.
"Kusy" (przydomek ten nosił od początku kariery) od wczesnej młodości wykazywał dużą aktywność ruchową, dzieląc swoje zainteresowania między palanta a piłkę nożną. O jego lekkoatletycznej drodze zdecydował przypadkowy start w sztafecie podczas święta klubów robotniczych w Warszawie w 1925 roku.
Start w Los Angeles był nagrodą za upór i umiejętność walki z kontuzjami. Efekty morderczego treningu były imponujące. Jeszcze przed igrzyskami ustanowił dwa rekordy świata: na 3000 m - 8.18,8 i na 4 mile - 19.02,6.
Wielka kariera urodzonego 15 stycznia 1907 roku w wielodzietnej rodzinie urzędnika kolejowego Klemensa i Zofii ze Śmiechowskich Kusocińskiego rozpoczęła się w 1928 roku. W klubie Warszawianka dostał się pod opiekę estońskiego olimpijczyka oraz trenera Aleksandra Klumberga i poznał na bieżni Stanisława Petkiewicza, z którym bezustannie rywalizował. Mimo szybkich postępów nie zdążył zakwalifikować się do ekipy na igrzyska w Amsterdamie (1928), czego zawsze żałował.
Na swoją wielką formę musiał czekać do 1932 roku. Z powodu choroby wcześniejsze sezony miał stracone. Start w Los Angeles był nagrodą za upór i umiejętność walki z kontuzjami. Efekty morderczego treningu były imponujące. Jeszcze przed igrzyskami ustanowił dwa rekordy świata: na 3000 m - 8.18,8 i na 4 mile - 19.02,6.
Do Stanów Zjednoczonych jechał już jako gwiazda. 31 lipca po pasjonującej walce, obfitującej w dramatyczne wydarzenia, zdobył złoty medal olimpijski. Wyprzedził następców wielkiego Fina Paavo Nurmiego - Volmariego Iso-Hollę i Lauriego Virtanena, bijąc wynikiem 30.11,4 rekord igrzysk i także Polski.
Niestety, w Los Angeles nie stanął na starcie biegu na 5000 km, gdzie jego szanse na kolejny medal były olbrzymie. Odparzone stopy po występie na 10 000 m uniemożliwiły mu walkę o miano króla igrzysk. W następnym sezonie uległ kontuzji i stopniowo ograniczał starty.
W 1939 roku jako ochotnik wstąpił do armii i walczył w obronie Warszawy. Dwukrotnie ranny, przebywał w szpitalu, gdzie był operowany. W marcu 1940 roku gestapo aresztowało go w bramie domu, w którym mieszkał, przy ul. Noakowskiego 16. Mimo prawie trzymiesięcznego śledztwa (Szucha, Pawiak) nie wydał nikogo z towarzyszy walki, zachowując wysoce moralną i patriotyczną postawę. Zbity, zmaltretowany i niechodzący już o własnych siłach mistrz olimpijski został włączony do transportu, który partiami w dniach 20-21 czerwca kierowano do Palmir na miejsce masowej egzekucji. (PAP)
kali/ krys/