Współpracownicy firmy zegarmistrzowskiej L. M., Lilpop składają swemu szlachetnemu szefowi, panu Stefanowi Lilpopowi, najserdeczniejsze podziękowanie za wypłacenie trzynastej pensji - informuje w płatnym anonsie „Kurier Warszawski” sto lat temu - dwa dni przed Wigilią 1918 roku.
Jakie czasy – takie obyczaje, gazety sprzed stu lat utrwalają portret jednych i drugich. 19 grudnia 1918 r. "Ilustrowany Kurier Codzienny" zamieszcza apel, napisany wg Kodeksu Boziewicza: "Wzywam po raz drugi p. Antoniego Okułowicza, inspektora węglowego w Krakowie do wybrania swoich zastępców w sprawie honorowej i powiadomienia mnie o tym w przeciągu 24 godzin, w przeciwnym razie, po bezskutecznym upływie tego terminu, będę go uważał za niehonorowego i wszelkiej czci pozbawionego człowieka. Mieczysław Świderski, kom. kol. państw".
Bojowy duch unosi się w powietrzu, honor ma cenę młodego życia - to przecież okres walk o ustalenie granic Polski: "Kto by wiedział o Stanisławie Langiercie, walczącym jako Lambert, z Warszawy, w I-szej brygadzie Dowbora-Muśnickiego, proszony jest o udzielenie wiadomości rodzicom". Codziennie ukazują się nekrologi studentów, dwudziestoparolatków: "uczestników szarży pod Rokitną", "okrytych chwałą", którzy "zmarli w szpitalu wojskowym" albo "po długich i ciężkich cierpieniach".
Przed Bożym Narodzeniem pojawiają się nekrologi ofiar wojny polsko-ukraińskiej: "Tadeusz, student prawa w 20 roku życia, Józef, uczeń VIII klasy gimnazjum w 18 roku życia, Sodalis Mariański, śp. bracia Kędzierscy, szeregowcy 10 pułku piechoty Wojsk polskich ponieśli śmierć bohaterską w obronie grodu i ziemi przemyskiej dnia 13 grudnia pod Niżankowicami" Towarzyszą im klepsydry powstańców styczniowych i innych patriotycznych starców: "Zasnął w Bogu, przeżywszy lat 89 śp. Leonard Borzęcki, b. obywatel ziemi suwalskiej, ostatnio milicjant IX komisariatu milicji miejskiej".
Prócz martwych już bohaterów są wciąż żywi dekownicy, których obśmiewa Henryk Zbierzchowski w "Pieśni reklamanta o wojence" wydrukowanej w satyrycznym "Szczutku": "Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani? Jedni dla cię giną, drudzy pod pierzyną, wyreklamowani". Nie wszyscy też akceptują udział nieletnich w walkach. "Szczutek" publikuje list "Obrońców Lwowa do Mamusi": "dali do maszynowego bo za cięszki karabin chociasz płakała, że tysz chce strzelać, żeby tatuś mug spać. No imy zdobyli Lwóf (…) tylko tatuś płakał, że mu troszkę nogę ucięli" - napisali odręcznymi kulfonami Jaś i Andzia.
Dramat Orląt Lwowskich wykorzystuje propaganda: "Pomiędzy 11 bohaterami, przeważnie uczniami gimnazjalnymi, którzy w ostatniej walce z Ukraińcami pod Niżankowicami padli na polu chwały, zginęło także od kuli armatniej młodziutkie dziewczę polskie, śp. Irena Bentsch, która jako prosty szeregowiec broniła Przemyśla przed hajdamaczyzną. – Granat ukraiński urwał Jej złotowłosą głowę. Aż serce się kraje na myśl, że tylu młodych mężczyzn uchyla się od obowiązku bronienia Ojczyzny, gdy tymczasem młodziutkie dziewczęta giną. Niechże duch tej bohaterki narodowej zapali serca wszystkich opieszałych mężczyzn ogniem czynu do walki za świętą sprawę naszą".
Prasa drukuje komunikaty o poborze: "Pierwszy pułk Krechowiecki ułanów wzywa ułanów i ochotników pod swój sztandar do Wolbromia pod Kielcami dla dopełnienia szeregów walczących we wschodniej Galicji szwadronów"; "Lwów wzywa pomocy! Zaciągajmy się do szeregów +Oddziału Odsieczy Lwowa+. Zgłoszenia ochotników: Koszykowa 55". Poszukują też kadr oddziały, które nie idą w pole: "Potrzebny jest dla szwadronu jazdy łowickiej w Błoniu Wyszkolony Trębacz. Mundur, koń, podoficerska gaża i ranga (kapral). Zgłoszenia: Bristol, rotmistrz Wojciech Kossak".
20 grudnia prezydium miasta Lwowa "z powodu wylądowania wojsk generała Hallera w Gdańsku zarządziło oflagowanie gmachów publicznych i domów". O rzekomym powrocie Błękitnej Armii - akurat pod choinkę - dowiedziała się ponoć „ze sfer miarodajnych” Polska Agencja Telegraficzna. PAT jednak nie nadała takiej depeszy, a gazety w innych regionach nie podchwyciły fałszywej informacji o Hallerczykach na Pomorzu - prawdopodobnie była to więc lokalna operacja propagandowa ku pokrzepieniu serc. Wojska Hallera wróciły dopiero w połowie 1919 r.
Codzienność, przezierająca przez pryzmat komunikatów, które w wigilię podała "Gazeta Lwowska", to: "Porcja mięsa. Miejski urząd gospodarczy we Lwowie przypomina, że wedle obowiązujących, a dotąd niezmienionych przepisów, porcja potrawy mięsnej podawanej w restauracjach powinna zawierać co najmniej 10 gramów mięsa ugotowanego względnie przyrządzonego do spożycia. Podawanie mniejszych porcji za cenę ustanowioną w komunikacie jest zakazane i ulegnie surowej karze". Wobec braku przyzwoitej zakąski wprowadzono prohibicję. "Dyrekcja policji ogłasza: Wskutek zarządzenia Naczelnego Dowództwa W. P. na Galicję Wschodnią (Kwatermistrzostwo) zakazuje się ponownie jak najsurowiej pod groźbą utraty koncesji i konfiskaty całego zapasu alkoholi, wszelką sprzedaż napojów alkoholicznych i wyskokowych".
Reszcie kraju wolno pić – co uzmysławia "Czas": "Bar Narodowy, Pl. Mariacki 3. Po długiej chorobie wróciłem do interesu i pod moim kierownictwem prowadzę. Polecam P.T. Publiczności restaurację, bufet oraz gabinet z osobnym wejściem, śniadania, obiady i kolacje, duży wybór wędlin wiejskich czysto wieprzowych. Ceny przystępne. Wina austriackie, węgierskie, czerwone i białe, wódka. Herbata. Piwo beczkowe. Lokal otwarty do godziny 4 w nocy. Z poważaniem Jan Szypulski".
Niedostatki jedzenia uzupełnia handel wymienny: "Zawiadamiam P.T. Publiczność z miejsca i okolicy, że z dn. 15 stycznia 1919 (…) będę miał na składzie wszelkiego rodzaju obuwie męskie, damskie i dziecięce. P.T. Rolników upraszam w zamian o cośkolwiek z żywności, za co się wywdzięczę. Wyrób własny! Polecam się Szanownej Publiczności Fr. Gabzdyl, majster szewski, Kończyce Małe przy Frysztacie”.
Sytuacja w Polsce się normalizuje. "Jerzy Widenka, majster studniarski w Pastwiskach (…) wrócił z wojny i wykonuje wszystkie prace studniarskie i poleca się Szanownej Publiczności". "Niniejszym wzywa się właścicieli willi świderskich, których ruchomości przeniesione były przez okupantów do zajmowanych przez nich domów, aby w dniu 20-ym bm. przybyli do kancelarii Rady Obywatelskiej w celu odebrania swojej własności".
Porządki robi się tak w terenie, jak i umysłach: "Dyrekcja kolei państwowych Okręgu Warszawskiego podaje do wiadomości, iż terminowo potrzebuje 17.000 sztuk łopat drewnianych do śniegu"; z kolei "Gwiazdka Cieszyńska" podnosi kwestie religijne: "W bardzo wielu domach na wsi widzi się obrazy religijno-wojenne, które przedstawiają w środku obraz Serca P. Jezusa lub Matkę Boską, a po bokach są monarchowie: austriacki, pruski, bułgarski i turecki, a ku temu są jeszcze słowa błagalne do P. Jezusa lub Maryi. Niekatolickich królów i Turków łączyć ze świętymi osobami, to jest zniewagą dla nich i dla naszej wiary. Dlatego katolicy usuńcie takie obrazy z waszych mieszkań. Precz również ze wszystkimi talerzami, garnuszkami, szklankami, na których są obrazy Wilhelma pruskiego”.
Redakcja "Ślązaka" normalizację zaczyna od własnej kasy: „Do tych Szan. P. T. Abonentów, którzy zalegają z zapłatą za gazetę! Gdyby zalegający z zapłatą za pobieranie gazety wiedzieli, jak wielkie sprawiają nam tym finansowe kłopoty może już z poczucia sprawiedliwości wyrównali swą zaległość. (…) Z radości, że wojna się skończyła i może rychło będziemy mieli znowu żywności jak dawniej, sięgnij p. abonencie przy końcu bieżącego roku do kabsy i wykonaj swą powinność wobec nas, za co i my spełnimy chętnie naszą powinność wobec ciebie".
"Gazeta Toruńska" na I kolumnie zamieszcza przedświąteczną reklamę społeczną: "Chleba zabrakło w spiżarni dla głodnych ul. Garbarska w domu p. Gersona. Uprasza się o rychłą pomoc". Nie ma powtórki inseratu, więc może już pierwszy poskutkował.
"Współpracownicy firmy zegarmistrzowskiej L. M., Lilpop składają swemu szlachetnemu szefowi, panu Stefanowi Lilpopowi, najserdeczniejsze podziękowanie za wypłacenie trzynastej pensji" - mieli więc środki na płatny anons wydrukowany w "Kurierze Warszawskim" dwa dni przed Wigilią.
Szlachetny szef to zawsze "biały kruk", dlatego wielu Polakom brakuje pieniędzy i w cenie są praktyczne modyfikacje: "Krawiec męski robi z fraków i surdutów żakiety, niemieckie szynele i mundury na polskie wojskowe, rosyjskie szynele na bekiesze, kombinuje przeróżne przeróbki, roboty futrzane przyjmuje nicownia Maksymiliana Mierzejewskiego, Senatorska 8-9 A wprost w podwórzu (vis-a-vis Pałacu Prymasa). Spodnie sprzedam". "Uwaga!!! Rękawiczki farbuję, przerabiam z długich dwie pary na krótkie, z męskich na damskie, przyjmuję wszelką reperację zniszczonych" - to nie wczesne felietony Wiecha, tylko autentyczne anonse z grudnia 1918 r.
Promocje oferują ówczesne secondhandy: "Z lombardów okazyjnie zakupione: bekiesze, futra, pepita angielskie, kurtki sportowe futrzane, burki podróżne, garnitury marynarkowe, sportowe, żakietowe, spodnie w pasy: olbrzymi wybór wykwintnej garderoby używanej po cenach zniżonych sprzedajemy; uczącej się młodzieży procenty. Warszawska Spółka Chrześcijańska, Wilcza 57 m. 2, w niedziele do 5-tej". Alternatywnie, można się obkupić u Bogusława Hersego, Marszałkowska 150, który "poleca przed Gwiazdką praktyczne upominki. Posezonowe okrycia, płaszcze i modele kostiumów po cenach obniżonych". Handluje się wszystkim: "Lis do sprzedania oswojony", "Głowa Chrystusa, brąz, przyciski na biurko, różne obrazy dekoracyjne, łby jelenie, dwa samowary, skrzypce, wyżymaczka, różne sprzęty domowe".
Jest też asortyment okolicznościowy. Drukarnia F.D. Wilkoszowskiego oferuje "Powinszowania stróżowskie", czyli kartki z życzeniami noworocznymi, niekiedy opatrzone kalendarzem, które roznosili lokatorom dozorcy, oczekując wdzięczności w gotówce. "Firma Lienekampf, zabawki en gros, Pressnitz, Czechy" reklamuje się: "Baczność! Przepyszne artykuły na gody! Oddział: zabawki z papy (papieru). Bieżąca lalka i bieżący żołnierz. Wprost za pomocą sztabki kierującej do użycia. U-łodzie 5 z daleko strzelającym lotnikiem brzęczącym".
Józef Cyankiewicz z Krakowa, właściciel zakładu zegarmistrzowsko-jubilerskiego przy ul. Sławkowskiej 24, zapewnia w "Czasie", że kupuje i sprzedaje złoto, srebro, brylanty, perły i wszelką biżuterię nową i antyczną, zegary i zegarki, oraz sztuczne zęby. "Płacę najwyższe ceny". Z kolei Herman Judt, skład dentystyczny, Marszałkowska 149 m. 13 kupuje "zęby sztuczne całe i połamane, platynę i złoto". Protezy z metali szlachetnych, nierzadko ozdobione klejnotami, są jednocześnie biżuterią i lokatą, więc handel nimi nasila się przed świętami, bo ludzie potrzebują gotówki.
Są też propozycje większych inwestycji: "Dom przy Marszałkowskiej sprzedam, wanny, gaz, elektryczność, lokale tanie. Cena 320 tysięcy marek, do kupna 100 tysięcy, można rublami". Ciekawe, że prawa własności do takich budynków sto lat później kupowano za 50 czy 500 zł, czyli za ułamek wartości jednej złotej "świnki".
Biznes od początku bywał nieuczciwy. Zapewne dlatego - "Ostrzeżenie. Ostrzegam wszystkich przed nabywaniem od p. Józefa Szwakopfa piasku i gliny, oraz piętnuję jego samowolę. Materiały te wywozi p. Szwakopf bezprawnie z terytorium, jakie mi wraz z domem przy ul Ciemnej nr 50 aktem notarialnym sprzedał (…) M. Muszyński" - ukazało się w Gońcu Częstochowskim parę razy.
Przestępców ściga policja: "List gończy. Sąd okręgowy w Warszawie w myśl art. 846 i 847 U.P.K. poszukuje zbiegłego Izraela Berkowicza lat 20, syna Icka, ostatnio zamieszkałego przy ul. Stawki 47. Rysopis zbiegłego: niewiadomy". Często pościg wieńczy sukces: "Ogłoszony list gończy przeciwko Piotrowi Matczakowi z 2 bm. zostaje cofnięty. Mokotów, d. 16 grudnia 1918 r. Dyrektor więzienia w/z Śledziewski".
Zasadniczo jednak obywatele mają do siebie zaufanie, wyręczając pocztę, telegraf i telefony: "Wilno, Kowno, Białystok wyjeżdżam 27 grudnia, przyjmuję list, paczki", "Z początkiem stycznia 1919 wyjeżdżam do Ameryki północnej w sprawach handlowych. Przyjmuję do załatwienia polecenia osobiste i handlowe na miejscu".
Gazety pomagają rozwiązać problemy towarzyskie: "Dziuniu, gdzie jesteś, we Lwowie wszyscy zdrowi, oczekujemy wiadomości, Tarnowscy". "Pani, która jechała dnia 10 listopada, po południu, pociągiem z Krakowa do Tarnowa w towarzystwie p. kierownika z Rzeszowa, który dążył w stronę Rzeszowa, zechce zgłosić swe łaskawe imię i nazwisko do Administracji Kuriera Codziennego pod literą +W.B+" - jak widać apele do przelotnie poznanej osoby o drugą szansę nie wymagają Facebooka.
Single trudniej przeżywają święta i nasilają poszukiwania drugiej połówki: "Kawaler (poznaniak) lat 32, bardzo przystojny i miłego usposobienia, posiada 16 tys. m. gotówką i własny interes, szuka na tej drodze zapoznania się celem ożenku. Panny lub młode wdówki z posiadłością, którym zależy na miłym współżyciu prosi się o zgłoszenie z nadaniem fotografii, które natychmiast się zwraca. Dyskrecja zapewniona", "Wdowiec, ewangelik, w średnim wieku, majętny, z własną realnością, poszukuje prowizjonistki wdowy bezdzietnej z gruntem lub gospodą albo i panny z dobrego domu". Czy coś z tego wyniknie wie zapewne tylko Pinkus Anysz z Krakowskiego Przedmieścia: "Tajemnica fakirów. Charakter i ważne zdarzenia przepowiada naukowo z linii ręki jak również z fotografii".
Świąteczny repertuar kin nie pozwala na nudę: "Corso, Wierzbowa, +Za wolność+ Sensacyjny dramat w 5-ciu częściach osnuty na tle rewolucji rosyjskiej, i rozgrywający się w kazamatach syberyjskich i w Ameryce. Akcja przedstawia całą grozę, z jaką ciemiężca prześladuje walczących w obronie swobody"; "Colosseum, Nowy Świat 19. Dziś nieodwołalnie ostatni dzień! Cabiria. Arcydzieło kinematograficzne w 6-ciu częściach G. d’Anunzzia. Palenie żywych ofiar. Trzęsienie ziemi. Wybuchy wulkanu. Pożar floty". Zatajony przebieg pozostałych dwóch aktów skutecznie zmuszał do zakupu biletów. Już sto lat temu suspens był w cenie: "Kupno i sprzedaż: rubli carskich, dumskich, Kiereńskiego, koron i innej waluty. Zlecenia giełdowe" oferuje Dom Bankowy Stanisław Kwinto Nowy Świat 42.
Kwinto na powietrzu?!... Aż przyjemnie popatrzeć.
Paweł Tomczyk (PAP)
W artykule wykorzystano anonse, zamieszczone w grudniu 1918 r. w :"Ilustrowanym Kurierze Codziennym", "Kurierze Warszawskim", "Gońcu Częstochowskim", "Gazecie Lwowskiej", "Gazecie Toruńskiej", "Ślązaku", "Czasie" i "Gwiazdce Cieszyńskiej". (PAP)
pat/ wj/