Na Polanie Kalatówki w Tatrach w poniedziałek po raz 19. spotkali się miłośnicy dawnego narciarstwa alpejskiego, aby wziąć udział w zawodach o Wielkanocne Jajo. Naśladowcy pionierów tatrzańskiego narciarstwa obowiązkowo byli wyposażeni w drewniane narty i stroje sprzed stu lat.
Warunkiem startu w zawodach były drewniane narty zaopatrzone w skórzane wiązanie i specjalne skórzane buty. Obowiązkowym narzędziem dawnego narciarza były też bambusowe kije – jeden lub dwa.
„Jazda na starych, drewnianych nartach jest niezwykle trudna, gdyż takie narty nie posiadają ostrych krawędzi. Trudno jest skręcać takim sprzętem i łatwo o upadek” – mówił prowadzący imprezę Dariusz Galica. Podkreślał, że tu nie liczy się zajęte miejsce, ale „dawny duch sportowej rywalizacji”.
Zawody rozgrywane były w dwóch kategoriach. Pierwsza to jazda stylowa, gdzie sędziowie brali pod uwagę elegancję i poprawność jazdy na drewnianych nartach. Wysoko punktowana była jazda tak zwanym telemarkiem, gdzie przy skręcie narciarz wysuwał jedną nartę do przodu i wykonywał skłon. Druga kategoria to slalom równoległy, gdzie rywalizowały panie przeciwko panom.
Oprócz stylowej jazdy, impreza była okazją do prezentacji eleganckiej odzieży zgodnej z przedwojennymi trendami, inni włożyli sportowe stroje, jakie nosili Mariusz Zaruski czy Stanisław Marusarz. Sporo miłośników dawnego narciarstwa przyodziało strój góralski, również zgodny z modą z początku XX wieku.
Zawody zgromadziły na Kalatówkach tłumy zakopiańczyków i turystów.
Kalatówki to miejsce ważne w historii polskiego narciarstwa. Na tej tatrzańskiej polanie od 1911 roku przez wiele lat, regularnie rozgrywano zawody w skokach i zjazdach narciarskich.
Patronką imprezy jest Krystyna Behounek - była kierowniczka hotelu górskiego na Kalatówkach, która tę funkcję pełniła przez 27 lat - od 1978 roku - i zainicjowała wielkanocne spotkania miłośników dawnego narciarstwa.(PAP)
szb/ itm/