W piłkarskim meczu wspomnień "Polska" przegrała w Chorzowie z "RFN" 3:9 (1:5). Pierwszą drużynę tworzyli zaproszeni goście, drugą kadra Śląska oldbojów. Mecz zorganizowano z okazji 40. rocznicy "meczu na wodzie" Polska - RFN w walce o finał MŚ w 1974 roku.
"Polskę" poprowadził Waldemar Fornalik, a bramki zdobyli Dariusz Dudek, Marek Kusto z karnego i Radosław Gilewicz.
Trenerem "RFN" był Edward Lorens, gole strzelili Adam Kryger (2), Wojciech Myszor (2), Ireneusz Adamski, Radosław Gilewicz (grał w obu drużynach), Dariusz Gęsior, Karol Grygorcewicz i Aleksander Kurczyk.
Mecz (2x35 minut) rozegrany został na bocznym boisku Stadionu Śląskiego w upale i palącym słońcu. Obejrzało go ok. 350 osób. Sędziował Sebastian Jarzębak z Bytomia.
W Chorzowie pojawili się reprezentanci z lat 70.: Andrzej Szarmach, Antoni Szymanowski, Zdzisław Kapka, Adam Musiał, Henryk Wieczorek i Marek Kusto. Koszulki założyli wszyscy. Kusto nie tylko zagrał cały mecz, ale i wpisał się na listę strzelców.
3 lipca 1974 przed meczem nad Stadionem Leśnym we Frankfurcie nad Menem przeszła burza, boisko zamieniło się w podmokłą łąkę. Niemcom do awansu wystarczał remis, Polacy musieli wygrać (był to pojedynek drugiej fazy grupowej, a nie klasyczny półfinał).
Piłkarze wchodzili na boisko przy piosence Maryli Rodowicz "Futbol", znanej z ceremonii otwarcia MŚ w 1974 w Niemczech.
„Byłem wtedy młodym chłopakiem, który wchodził do drużyny, nie zagrałem w żadnym meczu, ale pamiętam świetną atmosferę w zespole. Cieszę się z tego dzisiejszego spotkania" – wspominał Kusto.
Była to druga piłkarska lekcja historii na bocznym boisku Stadionu Śląskiego. Rok wcześniej w ten sposób przypomniano kibicom mecz Polska - Brazylia z 1938 roku w 75. rocznicę debiutu biało-czerwonych w mistrzostwach świata.
3 lipca 1974 przed meczem nad Stadionem Leśnym we Frankfurcie nad Menem przeszła burza, boisko zamieniło się w podmokłą łąkę. Niemcom do awansu wystarczał remis, Polacy musieli wygrać (był to pojedynek drugiej fazy grupowej, a nie klasyczny półfinał).
Austriacki sędzia Erich Linemayr długo zwlekał z podjęciem decyzji o rozpoczęciu spotkania. Trwały gorączkowe konsultacje z organizatorami, a na boisku pracowali ludzie wyposażeni w specjalne walce-gąbki, zbierając nadmiar wody. W końcu mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem.
W 53. minucie po faulu Jerzego Gorgonia na Berndzie Holzenbeinie sędzia podyktował rzut karny. Jednak Jan Tomaszewski obronił "jedenastkę" wykonywaną przez Uli Hoenessa.
Rozstrzygnięcie nastąpiło w 76. minucie. Gerd Mueller zmylił czujność polskiej obrony i sprytnym strzałem z pola karnego pokonał Tomaszewskiego. Niemcy awansowali do finału, w którym wygrali z Holendrami 2:1.
Polacy, prowadzeni przez trenera Kazimierza Górskiego, w meczu o trzecie miejsce wygrali z Brazylią 1:0 po golu Grzegorza Lato.
Polska zagrała wtedy z Niemcami w składzie: Jan Tomaszewski - Antoni Szymanowski, Jerzy Gorgoń, Władysław Żmuda, Adam Musiał - Henryk Kasperczak (od 80. min. Lesław Ćmikiewicz), Kazimierz Deyna, Zygmunt Maszczyk (80. Kazimierz Kmiecik) - Grzegorz Lato, Jan Domarski, Robert Gadocha. (PAP)
gir/ cegl/