Być może zabrzmi to nieco kuriozalnie, ale I wojna była ostatnią „ludzką wojną”. W jej trakcie wciąż występowała dość duża zbieżność między teorią prawa międzynarodowego a zachowaniami walczących stron. Po doświadczeniach tej wojny bardzo rozwinęło się prawo dotyczące jeńców. II wojna pokazała jednak, jak bardzo to prawo rozminęło się z rzeczywistością – mówi PAP dr Piotr Stanek, historyk z Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.
105 lat temu, 28 lipca 1914 r., wybuchła I wojna światowa. Przez wówczas żyjących była nazywana Wielką Wojną, przy czym określenie to dotyczyło zarówno zaangażowanych w nią ludzi oraz środków, jak i ogromu spustoszeń, których dokonała głównie w Europie. Rzadko się pamięta, że obok Francji głównym teatrem działań były ziemie polskie.
28 czerwca 1914 r., w Sarajewie od kul serbskiego zamachowca zginął austriacki następca tronu arcyksiążę Franciszek Ferdynand wraz z żoną Zofią. W wyniku zamachu, miesiąc później, Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii, co wywołało konflikt, który do 1918 r. pochłonął życie ok. 9,5 mln żołnierzy.
W pierwszej połowie września 1914 r. ofensywa rosyjskich armii doprowadziła do zdobycia przez nie Lwowa i Przemyśla oraz przekroczenia Sanu i Wisłoki. Front przebiegał na linii: Gorlice, Tarnów, rzeka Nida, na której przez blisko pół roku toczyła się charakterystyczna dla I wojny walka pozycyjna.
Tuż po zamachu w Sarajewie, przywiązywano do tego wydarzenia małą wagę. Uważano, że może się z tego zrodzić co najwyżej konflikt lokalny, powiedziała w rozmowie z PAP historyk prof. Urszula Oettingen z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Państwa Ententy zapłaciły za zwycięstwo w I wojnie światowej ogromną cenę w postaci milionów poległych, dlatego konflikt z lat 1914-1918 ciągle jest dla Europy tragicznym doświadczeniem – mówili w czwartek w stolicy uczestnicy konferencji poświęconej Wielkiej Wojnie.