Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał Lechowi Wałęsie przeproszenie b. stoczniowca Henryka Jagielskiego i zapłacenie mu 15 tys. wraz z odsetkami m.in. za twierdzenie, że był tajnym współpracownikiem SB. Byłego prezydenta nie było w sądzie. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd Okręgowy w Gdańsku 1 lutego ma ogłosić wyrok w procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa b. pracownika Stoczni Gdańskiej Henryka Jagielskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. Jagielski domaga się przeprosin a pełnomocnik Wałęsy, oddalenia powództwa w całości.
Ja tylko odpowiedziałem na bezczelny na atak na mnie, na poniewieranie mnie przez lata, że byłem agentem SB – mówił w piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, Lech Wałęsa. B. prezydenta pozwał do sądu - za zarzut o agenturalną przeszłość - b. pracownik Stoczni Gdańskiej Henryk Jagielski.
B. pracownik Stoczni Gdańskiej zeznawał w piątek przed gdańskim sądem w procesie, jaki Lechowi Wałęsie wytoczył b. stoczniowiec Henryk Jagielski za zarzut o agenturalną przeszłość. Świadek mówił, że jeden z kolegów miał żal do Jagielskiego w związku z donosem do SB w latach 50.
Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpoczął w piątek proces, jaki b. prezydentowi Lechowi Wałęsie wytoczył jego dawny kolega ze Stoczni Gdańskiej. Henryk Jagielski żąda przeprosin za nazwanie go tajnym współpracownikiem SB. Rejestrację Jagielskiego potwierdził w sądzie Sławomir Cenckiewicz, ale uznał jego przypadek za "dość złożony".