Po upadku powstania krakowskiego w 1846 r., kiedy to Austriacy włączyli wolne do tej pory miasto do swojego państwa, wojskowi stratedzy z Wiednia od razu zaczęli się zastanawiać, jak wykorzystać do swoich celów fakt, iż podwawelski gród leży na granicy trzech zaborów. Założyli, że stworzenie tutaj fortyfikacji ułatwiałoby im obronę przed atakami armii rosyjskiej i pruskiej. Dlatego rozpoczęli ich budowę na terenie Krakowa i Podgórza, a także okolicznych wiosek.
Dla każdego turysty przybywającego do Krakowa spacer śladami Młodej Polski to pozycja obowiązkowa. Słynna kawiarnia Jama Michalika, witraże Stanisława Wyspiańskiego u Franciszkanów, zbiory malarstwa w kilku oddziałach Muzeum Narodowego – to tylko niektóre punkty na mapie młodopolskich atrakcji. Ale dla kogoś, kto tę wiedzę chciałby pogłębić, bronowicka Rydlówka musi się na tej mapie znaleźć obowiązkowo.
W 1792 r. władze austriackie wprowadziły w Krakowie obowiązek numeracji domów, co ułatwiało odnalezienie adresu. Jednak wcześniej też sobie radzono. Otóż właściciele kamienic, chcąc, by goście trafiali do ich domów, nadawali im nazwy. Często wywodziły się one od charakterystycznych elementów elewacji, zwanych godłami. Stąd pochodzą określenia takich usytułowanych w centrum miasta, wiekowych budynków jak choćby: Kamienica pod Łabędziem, Kamienica pod Kanarkiem, Kamienica pod Kotem czy Kamienica pod Jednorożcem.
Twierdza w mieście była dla Krakowa trudnym sąsiedztwem. Dla krakowian decyzja cesarza Franciszka Józefa I o jej budowie była zaskoczeniem – mówi PAP historyk prof. Andrzej Chwalba, autor właśnie ukazującej się książki „Festung Krakau. Kraków w cieniu twierdzy. 1850–1914”.
Najważniejszą siedzibę polskich władców, przez wieki serce Polski, przedstawia dr Anna Grochowska, historyk literatury i sztuki, badaczka cracovianów, opisując rangę i mit Wawelu w latach 1795-1918 – czasach narodowej niewoli. Autorka wykorzystuje obszerny materiał literacki i historyczny, by zaprezentować święte wzgórze czytelnikowi w atrakcyjny sposób.
W poniedziałek wielkanocny na Salwatorze, w pobliżu klasztoru norbertanek, odbywa się odpust Emaus – ludowy jarmark o kilkuwiekowej tradycji, jedna z najstarszych tradycji Krakowa. Wydarzenie ma w tym roku nową odsłonę i towarzyszy mu program artystyczno-edukacyjny.
Wkraczający do Krakowa w 1939 r. Niemcy od razu postanowili przystosować miasto do roli stolicy Generalnego Gubernatorstwa. Adaptowali budynki na potrzeby hitlerowskiej administracji i do celów mieszkalnych. Hansowi Frankowi i jego rodzinie urządzili wygodne lokum na Wawelu. O tym, jak się zmienił Kraków podczas okupacji i co zostało do dzisiaj z tego niechcianego dziedzictwa opowiada dr Monika Rydiger, która razem prof. Jackiem Purchlą i dr Żanną Komar jest kuratorką wystawy „Niechciana stołeczność. Architektura i urbanistyka Krakowa w czasie okupacji niemieckiej 1939-1945”. Można ją oglądać do 5 czerwca w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.
Jarmark odpustowy Emaus na krakowskim Salwatorze, którego tradycje sięgają XII w. od tego roku będzie organizowany przez miasto w nowej formule – skupi się na pielęgnowaniu i rekonstrukcji wielkanocnych obrzędów oraz podtrzymywaniu tradycji rzemiosła artystycznego.
Zależało nam na tym, żeby o dawnym Krakowie opowiadać jako o istotnym elemencie współczesności. Dlatego w piwnicach Krzysztoforów pokazujemy historyczne elementy tożsamości miasta, które wpłynęły na jego wizerunek, a na pierwszym piętrze prezentujemy życie codzienne mieszkańców niegdyś i dzisiaj – mówi Kamil Stasiak, kurator otwartej niedawno w Pałacu Krzysztofory, stałej wystawy „Kraków od początku, bez końca”.
Strój Lajkonika, szopka krakowska, lada kongregacji kupieckiej z XVIII w. – kilkaset eksponatów znajdzie się na nowej wystawie Muzeum Krakowa. „Istotą jest to, by ktoś kto, kto z niej wychodzi miał przekonanie, że jest częścią tego miasta” – mówi dyrektor instytucji Michał Niezabitowski.