Brakuje w polskim kalendarzu takiego symbolicznego wydarzenia, które by pozwalało odczuć, że zmiana ustrojowa zależała od nas, że jej chcieliśmy i coś nam się udało. Nie mamy takiego dnia, jak nasi zachodni sąsiedzi, którzy świętują zburzenie muru berlińskiego, albo czegoś jak słynny łańcuch w krajach nadbałtyckich, gdzie kilka milionów ludzi rzeczywiście połączyło się uściskiem dłoni i był to taki i symboliczny, i społeczny, i zarazem subiektywny początek jakiejś zmiany – mówi socjolog i historyk prof. Daniel Wicenty z Instytutu Pamięci Narodowej.