„Wyzwaniem dla dzisiejszych warszawiaków jest to, aby w wyobraźni wrócić pamięci do czasów getta. Pomóc nam mogą ostańce, czyli te materialne ślady getta, np. kawałki kamienic czy bruku, które zachowały się do dnia dzisiejszego. Są one widoczne szczególnie na terenie tzw. małego getta (w południowym obszarze getta warszawskiego), ale i ich – z biegiem lat – ubywa” – mówi w wywiadzie dla PAP prof. Jacek Leociak.
Wędrówkę w poszukiwaniu materialnych śladów getta warto rozpocząć od – znajdującej się podczas niemieckiej okupacji po tzw. aryjskiej stronie miasta – dawnej ul. Nalewki (dziś ul. Bohaterów Getta), gdzie ocalały resztki przedwojennego bruku i wtopione w niego tory tramwajowe. „Tu zaczynał się żydowski, singerowski świat. Stoimy w bramie do innej Warszawy” – mówi prof. Leociak, który oprowadza dziennikarzy PAP po miejscach związanych ze stołeczną żydowską dzielnicą zamkniętą.
W styczniu 1942 r. na skrzyżowaniu ul. Chłodnej z ul. Żelazną, gdzie Niemcy otworzyli most drewniany łączący tzw. małe getto (na południe od tego miejsca) z tzw. dużym gettem (na północ). „Choć most jest symbolem tego, co łączy, to w tym przypadku symbolizował podział i zniewolenie Żydów” – mówi PAP prof. Leociak. Dziś w omawianym miejscu znajduje się symboliczna rekonstrukcja kładki.
Przez cały okres okupacji sądy funkcjonowały i - jak tłumaczy PAP prof. Leociak – było to miejsce eksterytorialne, zawieszone między dwoma światami. Od ul. Leszno było wejście dla Żydów, od ul. Ogrodowej dla „Aryjczyków”. „To było miejsce spotkań (...). Tędy wchodzono do getta i wychodzono z niego. Żeby wejść do getta trzeba było w gmachu sądów nałożyć na ramię opaskę; aby się wydostać, trzeba było na ul. Ogrodowej tę opaskę ściągnąć, a następnie wmieszać się w tłum” – mówi.