Przez cały okres okupacji sądy funkcjonowały i - jak tłumaczy PAP prof. Leociak – było to miejsce eksterytorialne, zawieszone między dwoma światami. Od ul. Leszno było wejście dla Żydów, od ul. Ogrodowej dla „Aryjczyków”. „To było miejsce spotkań (...). Tędy wchodzono do getta i wychodzono z niego. Żeby wejść do getta trzeba było w gmachu sądów nałożyć na ramię opaskę; aby się wydostać, trzeba było na ul. Ogrodowej tę opaskę ściągnąć, a następnie wmieszać się w tłum” – mówi.