„Wilno zawsze pozostawało w cieniu Lwowa. Powszechnie uważano, że nie było tak barwne, a przede wszystkim równie wesołe jak Lwów. Całkiem niesłusznie, co postaramy się wykazać w tej książce. W Wilnie nie brakowało bowiem oryginalnych zjawisk, dramatycznych wydarzeń, a także specyficznego, kresowego poczucia humoru” – czytamy.
Kiedy dziś myślimy o ruchu filomackim, myślimy przez pryzmat III części „Dziadów”. A to nie jest do końca to, czym filomaci naprawdę byli. Czym innym jest ruch filomacki z czasów 1817-1824, a czym innym legenda filomatów – mówi dr Tomasz Jędrzejewski z Uniwersytetu Warszawskiego. 1 października przypada 200. rocznica powstania Towarzystwa Filomatów.