Przed krakowskim Sądem Okręgowym rozpoczął się we wtorek proces cywilny przeciwko niemieckiej telewizji publicznej ZDF o przeprosiny za użycie w omówieniu programu sformułowania o "polskich obozach zagłady Majdanek i Auschwitz".
70 lat po zakończeniu wojny niemiecki wymiar sprawiedliwości ściga nadal zbrodniarzy hitlerowskich. Prokuratura w Hamburgu wdrożyła śledztwo przeciwko byłej strażniczce z obozu w Bergen-Belsen; przed sądem w Lueneburgu stanie były esesman z Auschwitz.
Białostocki oddział IPN tworzy bazę danych osób zamordowanych, w czasie II wojny światowej i po niej, na terenie miejscowego więzienia - obecnego aresztu śledczego. Wciąż poszukuje i prosi o kontakt krewnych takich osób, apele ogłaszane są m.in. w kościołach.
W latach 50. historia Auschwitz była w RFN niemal kompletnie nieznana. Zasługą prokuratora Fritza Bauera, który w 1963 r. doprowadził do postawienia przed sądem esesmanów z obozu, jest przełamanie bariery milczenia o Auschwitz - mówi Ronen Steinke.
Wiceprezydent MKO Christoph Heubner powiedział PAP, że w Niemczech ścierają się dwie tendencje: wynikające z empatii zainteresowanie Auschwitz oraz "tępy antysemityzm" domagający się zakończenia rozliczeń z nazizmem. Niemiecka wina trwa - mówi niemiecki pisarz.
Założony przez Niemców w połowie 1940 r. obóz Auschwitz to symbol zagłady Żydów, martyrologii Polaków, męczeństwa sowieckich jeńców wojennych i obywateli innych okupowanych przez III Rzeszę państw Europy. Do wyzwolenia przez Armię Czerwoną 27 stycznia 1945 r. zamordowano w nim 1,1 mln kobiet, mężczyzn i dzieci. 90 proc. wszystkich ofiar stanowili Żydzi.
Ludzie mają dosyć słowa „Zagłada”, chcieliby już przestać o tym mówić, bo to niewygodne, męczące i drażliwe. Ale jednak mówić się zaczyna. To się dzieje, ale to jest proces żmudny i powolny, i oczywiście wymagający pewnej otwartości - mówi PAP Anda Rottenberg.