100 lat temu, 10 lutego 1923 r., urodził się dziennikarz, varsavianista i podróżnik Olgierd Budrewicz. „Jego zasługi w promocji historii miasta są nie mniejsze niż warszawska twórczość Bolesława Prusa, Wiktora Gomulickiego czy Stefana Wiecheckiego +Wiecha+” – mówi PAP historyk i varsavianista Adrian Sobieszczański.
Przez całe swoje życie Budrewicz był związany z Warszawą. Kiedy wybuchła II wojna światowa, miał 16 lat; był uczniem V Państwowego Gimnazjum im. Księcia Józefa Poniatowskiego. W 1942 r. w ramach tajnego nauczania zdał maturę. Następnie studiował prawo na podziemnym Uniwersytecie Warszawskim oraz uczestniczył w kursach dziennikarskich.
W czasie okupacji zaangażował się również w działalność konspiracyjną. Wprowadzony przez kolegę w szeregi konspiracji został żołnierzem Armii Krajowej. W 1943 r. ukończył tajną podchorążówkę AK. Wziął także udział w Powstaniu Warszawskim. Wybuch walk zastał go na rodzinnym Żoliborzu, gdzie następnie walczył w szeregach Zgrupowania "Żmija". Na początku września został przeniesiony do redakcji powstańczego pisma "Dziennik Radiowy 22. Obwodu AK". Po kapitulacji wyszedł z miasta z ludnością cywilną. Dzięki pomocy przyjaciół wydostał się z obozu przejściowego w Pruszkowie, a następnie ukrywał się u znajomych w Żyrardowie.
Po wojnie Budrewicz dokończył studia prawnicze na Wydziale Prawa UW, jednak jako aplikant sądowy przepracował zaledwie jeden dzień. Został natomiast reporterem warszawskich gazet. Współpracował m.in. z "Przekrojem", "Tygodnikiem Warszawskim" i ze "Słowem Powszechnym".
Budrewicza fascynowała historia Warszawy. W audycji Polskiego Radia z 1985 r. sam mówił, że stolica jest jego pasją, podróże natomiast traktuje jak pracę. "Jestem obrzydliwie warszawski" – mówił z kolei we wspomnieniach nagranych w Polskim Radiu w 2001 r.
Budrewicza fascynowała historia Warszawy. W audycji Polskiego Radia z 1985 r. sam mówił, że stolica jest jego pasją, podróże natomiast traktuje jak pracę. "Jestem obrzydliwie warszawski" – mówił z kolei we wspomnieniach nagranych w Polskim Radiu w 2001 r.
Był niezwykłym obserwatorem zmian, jakie zachodziły w podnoszącej się z ruin Warszawie. "Wszystkie duże miasta na świecie zaczynają swoje istnienie od zera. Warszawa stanowi wśród nich wyjątek: rodziła się co prawda także od zera, ale aż dwa razy. Nim wystartowała w drugim wcieleniu, musiała zasypać głęboki po pierwszym etapie dziejów. Pewien brytyjski dziennikarz pisał w 1954 roku o stolicy Polski ze zdumieniem i przerażeniem: +Warszawa jest jak twarz dziewczyny oszpeconej kwasem solnym. […] Tylko oczy pozostały nietknięte - te oczy się śmieją.+ Brnijmy dalej w poetyce metafor. Miasto poddało się zabiegom chirurgii plastycznej. Pozbyło się otwartych ran, które z czasem się zabliźniły. Powoli zniknęły zniszczenia tkanki materialnej, ukazały się nowe perspektywy" – pisał we wstępie do książki "Bedeker warszawski. 50 lat później".
Jak podkreślił w rozmowie z PAP historyk i varsavianista Adrian Sobieszczański, "Budrewicza interesowało wszystko, co było związane z Warszawą oraz jej mieszkańcami". "Trudno zatem wskazać jedno zagadnienie, które go szczególnie interesowało lub najmocniej pociągało. Sam miał przecież wszechstronne zainteresowania – studiował prawo, był podróżnikiem, interesował się również filmem i reportażem. Tak samo biegle poruszał się w tematach varsavianistycznych" – zaznaczył badacz.
Najbardziej znane, wręcz legendarne, są "Baedekery warszawskie", w których Budrewicz przedstawił kilkaset haseł poświęconych postaciom, miejscom, instytucjom i pojęciom związanym ze stolicą. Przedstawił także sylwetki znanych stołecznych miejsc takich jak cukiernia Bliklego, kawiarnia Czytelnika, Centralny Dom Towarowy czy ciesząca się złą sławą praska ulica Brzeska. Wśród haseł znalazły się również opisy nierozerwalnie związanej ze stolicą warszawskiej Syrenki oraz Pałacu Kultury i Nauki.
"Bedekery Budrewicza były naturalną kontynuującą tradycji warszawskich przewodników oraz publikacji, które były formą obserwacji Warszawy. Budrewicz stworzył jednak nie tylko przewodnik po mieście, ale podzielił się z czytelnikiem własnymi spostrzeżeniami czy obserwacjami. Twórczość Budrewicza w kontekście bedekerów jest jednak ponadczasowa, a świadczy o tym chociażby fakt wznawiania tych bedekerów w kolejnych latach" – zwrócił uwagę Sobieszczański.
Zdaniem historyka "atutem bedekerów była właśnie umiejętność obserwacji autora, a także ich humor oraz zawarte w nich anegdoty". "Po wielu dziesięcioleciach może nie są one już stricte przewodnikami, ale z ich kart wyłania się fascynujący obraz Warszawy, codzienności miasta, a także ludzi związanych ze stolicą. Gdy mamy na uwadze szybko zmieniającą się stolicę, obserwacje zawarte przez Budrewicza w bedekerach mają ogromne znaczenie dla poznania Warszawy”"– zaznaczył historyk.
"Bedekery Budrewicza były naturalną kontynuującą tradycji warszawskich przewodników oraz publikacji, które były formą obserwacji Warszawy. Budrewicz stworzył jednak nie tylko przewodnik po mieście, ale podzielił się z czytelnikiem własnymi spostrzeżeniami czy obserwacjami. Twórczość Budrewicza w kontekście bedekerów jest jednak ponadczasowa, a świadczy o tym chociażby fakt wznawiania tych bedekerów w kolejnych latach" – zwrócił uwagę Adrian Sobieszczański.
Budrewicza interesowała też historia warszawskich rodów. "To zainteresowanie znalazło odbicie zarówno w publikacji +Sagi warszawskie+, jak i w licznych artykułach prasowych, które były publikowane m.in. w miesięczniku +Stolica+" – przypomniał varsavianista, dodając, że "z tych opowieści Budrewicza wyłania się niezwykle ciekawy świat takich rodzin, jak Hennebergowie, Toeplitzowie czy Burschowie". "Każdy, kto sięga po ten rodzaj twórczości Olgierda Budrewicza, nie ma najmniejszych wątpliwości, że odkrywanie dziejów nieraz zapomnianych rodzin warszawskich było efektem głębokiego zainteresowania tą tematyką" – podkreślił Sobieszczański.
Nie można także zapominać o podróżniczej działalności i twórczości Budrewicza. W 1956 r. udało mu się wyjechać z Polski. Na statku handlowym, jako praktykant sypiący węgiel pod kotły, dotarł do Kairu i Bejrutu. Na kartach "Byłem wszędzie" wspominał iluminację tych miast, która – po szarości ówczesnej Warszawy – go oszołomiła. To właśnie z Bejrutu wysłał pierwszy artykuł do "Przekroju" oraz został korespondentem tego pisma.
Budrewicz dotarł łącznie do ponad 160 państw, a do niektórych z nich jako pierwszy polski dziennikarz. Był autorem licznych reportaży zagranicznych, wydanych w kilkudziesięciu książkach, a także programów telewizyjnych, scenariuszy oraz komentarzy do dokumentów filmowych. Tworzył też publicystykę poświęconą zagadnieniom polonijnym. Wydał ponadto wiele książek poświęconych historii i współczesności Warszawy.
W czerwcu 2011 r. Budrewicz został uhonorowany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego złotym medalem "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis". Był również wielokrotnie odznaczany za zasługi dla Państwa, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Był ponadto członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Związku Literatów Polskich, ZAIKS-u, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, a także członkiem Oddziału Polskiego The Explorers Club. Zmarł 20 listopada 2011 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.
"Jego zasługi w promocji historii miasta są nie mniejsze niż warszawska twórczość Bolesława Prusa, Wiktora Gomulickiego czy Stefana Wiecheckiego +Wiecha+" – zaznaczył Sobieszczański. "Nawet dzisiaj każdy, kto się zajmuje lub interesuje Warszawą, nie może nie zajrzeć do varsavianistycznej twórczości Budrewicza" – dodał.
Jak ocenił Sobieszczański, "rola Budrewicza związana z popularyzacją historii Warszawy jest nie do przecenienia". "W czasie kiedy pisał, jego twórczość varsavianistyczna rozpalała zainteresowanie Warszawą, również wśród tego pokolenia, które nie pamiętało i nie znało dawnej, przedwojennej Warszawy" – powiedział. "Jego zasługi w promocji historii miasta są nie mniejsze niż warszawska twórczość Bolesława Prusa, Wiktora Gomulickiego czy Stefana Wiecheckiego +Wiecha+" – zaznaczył Sobieszczański. "Nawet dzisiaj każdy, kto się zajmuje lub interesuje Warszawą, nie może nie zajrzeć do varsavianistycznej twórczości Budrewicza" – dodał. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/