120 lat temu, 1 kwietnia 1902 r., urodził się Józef Mackiewicz, jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich XX wieku, autor sloganu „tylko prawda jest ciekawa”, bezkompromisowy i ideowy przeciwnik totalitaryzmu komunistycznego. Decyzją Sejmu RP jest patronem roku 2022.
Urodził się w Sankt Petersburgu 1 kwietnia 1902 r. Józef był najmłodszym z trójki rodzeństwa. Sześć lat przed nim przyszedł na świat słynny publicysta, przyszły premier RP na uchodźstwie Stanisław Mackiewicz „Cat”, a w 1900 r. urodziła się Seweryna. W 1907 r. jego rodzina przeniosła się do Wilna. Uczęszczał do jednego z rosyjskich gimnazjów, ale ukończył już polską szkołę funkcjonującą pod okupacją niemiecką. Tam rozpoczęła się jego fascynacja literaturą, początkowo głównie dziełami popularyzującymi nauki przyrodnicze. Tradycje patriotyczne wyniósł ze szlacheckiego domu. Jego ojciec utracił majątek po Powstaniu Styczniowym, pochodząca z Galicji matka w swoim rodzinnym domu często gościła mieszkających w Krakowie weteranów z lat 1863–1864. Wielu krewnych Mackiewiczów po 1863 r. trafiło na zesłanie.
Jednym z jego pierwszych zetknięć z wielką historią było niemieckie bombardowanie Wilna, gdy niemal zginął od wybuchu bomby lotniczej. Jesienią 1918 r. brał udział w manifestacji na rzecz przyłączenia Wilna do odradzającej się Polski. Wiec został rozbity przez wojska niemieckie. Kilka tygodni później Mackiewicz przedarł się przez kordon wojsk niemieckich i dotarł do Łap na Podlasiu. Tam wstąpił w szeregi 13. Pułku Ułanów, złożonego w dużej części z mieszkańców Kresów. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Jesienią 1920 r. trafił do niewoli litewskiej. Dokładne zrekonstruowanie jego losów w czasie wojny jest niemożliwe ze względu na mieszanie się w jego wspomnieniach fikcji z faktami.
Po wyjściu z niewoli w czerwcu 1921 r. rozpoczął pracę w Narodowym Muzeum Przyrodniczym w Warszawie. Krótko studiował nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie na Uniwersytecie Wileńskim. Zajmował się ornitologią i w pamięci znajomych zapisał się jako miłośnik, znawca i hodowca ptaków. Pisywał reportaże ze swoich wędrówek po Kresach, które publikował w wileńskim „Słowie”. Motyw szacunku do przyrody będzie pojawiał się w jego twórczości przez kolejne dziesięciolecia. „Natura była dla niego prawdą absolutną, światem lepszym, bo istniejącym bez człowieka. Widział w niej doskonałość, której zaprzeczeniem była ludzka historia i świat społeczny” – pisze badacz twórczości Mackiewicza, prof. Włodzimierz Bolecki.
Motyw bliskości dzikiej przyrody pojawił się później m.in. w jednej z jego pierwszych powieści, wydanym w 1938 r. „Buncie rojstów”. Pisał o fatalnej sytuacji gospodarczej i społecznej „Polski-B”, głównie północno-wschodnich Kresów II RP. Powieść była również wyraźną krytyką władz sanacyjnych. Mackiewicz piętnował politykę dążenia do zatarcia językowego, religijnego i kulturowego zróżnicowania Kresów. Swoją krytykę porządku politycznego lat trzydziestych kontynuował w dziełach wydawanych na emigracji.
W 1922 r. podjął decyzję o rezygnacji ze studiów. Wybrał karierę publicysty w „Słowie”, wileńskim dzienniku pod kierownictwem swojego brata. Wspólnie publikowali także w czasopiśmie literackim „Żagary”. Redakcja szybko stała się miejscem pracy wybitnych intelektualistów kształtujących polską debatę publiczną w kolejnych dziesięcioleciach – byli tam Paweł Jasienica, Kazimiera Iłłakowiczówna, Czesław Miłosz, Ksawery Pruszyński, Marian Zdziechowski, Władysław Studnicki i Stanisław Rembek.
W latach trzydziestych Mackiewicz stał się ideowym antykomunistą. Wielki wpływ na jego myślenie o totalitaryzmie sowieckim miała błyskotliwa analiza „Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią Sowietów”, opublikowana przez jego brata.
Życie prywatne Józefa Mackiewicza było niezwykle burzliwe. W 1924 r. ożenił się z nauczycielką Antoniną Kopańską. Po rozstaniu związał się z Wandą Żyłowską. Z obiema miał córki. W 1934 r. związał się z Barbarą Toporską, dziennikarką „Słowa”, z którą spędził pół wieku.
Ostatni numer wileńskiego „Słowa” opublikowano 18 września 1939 r. Jeszcze tego samego dnia Stanisław Mackiewicz opuścił miasto i udał się w stronę granicy z Litwą. Wraz z nim wyjechał jego brat. 14 października w jednej z litewskich gazet w Kownie opublikował artykuł „My, Wilnianie”. Krytykował w nim rządy piłsudczyków i zapowiadał, że mieszkańcy Wilna z radością powitają wkroczenie armii litewskiej. Artykuł Mackiewicza wywołał oburzenie i przez kolejne lata był wypominany przez jego przeciwników.
Przez kilka miesięcy Mackiewicz wydawał polskojęzyczną „Gazetę Codzienną”. Od redakcji odsunięto go po antypolskich zamieszkach wiosną 1940 r., które wybuchły po śmierci dwóch litewskich policjantów. Po włączeniu Litwy do ZSRS w przeciwieństwie do wielu polskich dziennikarzy nie zdecydował się na kolaborację z nowym okupantem. Zakupił furmankę i zarabiał na życie, zajmując się transportem. Doświadczenia z tego okresu znalazły odbicie w jego twórczości, gdy opisywał życie wileńskiej prowincji pod rządami Sowietów. W czerwcu 1941 r., w obawie przed rychłym aresztowaniem, udał się do jednej z podwileńskich wsi, gdzie pojawił się samozwańczy prorok zapowiadający nadchodzące cuda. Według jego przepowiedni największy miał się wydarzyć już kilka dni później.
24 czerwca Mackiewicz obserwował wkraczające do Wilna oddziały niemieckie. „Nigdy już bolszewicy” – powiedział do żony. Rzeczywiście do końca życia udawało się mu się uniknąć życia pod rządami komunistów. Pod nową okupacją Mackiewicz, w okresie od lipca do października 1941 r., publikował w wileńskim „Gońcu Codziennym”, gazecie wydawanej po polsku przez Niemców. Opisywał terror panujący na Litwie i metody stosowane przez propagandę sowiecką. W sierpniu 1941 r., na wieść o podpisaniu układu Sikorski-Majski, stwierdził, że jest to krok do podporządkowania Europy Środkowej ZSRS, i ostrzegł, że w przyszłości „nie będzie żadnej potęgi, która by była w stanie, albo nawet chciała, wyrwać polski naród z czerwonych kleszczy destrukcyjnego imperializmu”.
Fakt pisania do gadzinówki stał się podstawą późniejszych oskarżeń Mackiewicza o kolaborację z Niemcami. Wedle późniejszych interpretacji to właśnie stało się powodem wydania przez Wojskowy Sąd Specjalny Armii Krajowej wyroku śmierci na pisarza w 1943 r. Wyrok na Mackiewczu miał wykonać inny pisarz – Sergiusz Piasecki. Jednak autor „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” po raz pierwszy i jedyny w historii swojej współpracy z AK odmówił wykonania wyroku, bo miał wątpliwości co do winy Mackiewicza. Później ppłk Aleksander Krzyżanowski, komendant Okręgu Wileńskiego AK, podjął decyzję o uniewinnieniu pisarza. Sprawa wydania tego wyroku przez Armię Krajową jest do dziś niejasna. Prof. Bolecki stawia tezę, że stała za tym agentura sowiecka w szeregach AK. Sam Mackiewicz był niezwykle krytycznie nastawiony do podejmowanych przez Polskie Państwo Podziemne prób współpracy z Sowietami. W konspiracyjnych broszurach, a po wojnie w powieści „Nie trzeba głośno mówić" zarzucał władzom podziemnym, że wzmacniały drugiego okupanta.
Po odkryciu w Katyniu grobów oficerów polskich zamordowanych przez Sowietów, na zaproszenie niemieckie i za zgodą polskich władz podziemnych, Mackiewicz udał się w towarzystwie kilku innych polskich pisarzy do Katynia jako obserwator ekshumacji zwłok. Po powrocie w „Gońcu Codziennym” opisał swoje refleksje znad dołu śmierci: „Kwiat inteligencji, rycerstwo Narodu! […] W takich chwilach samo życie wydaje się cynizmem. Wiosna nad dołem splątanych nawzajem rąk, nóg, wykrzywionych twarzy, zlepionych włosów, oficerskich butów, strupieszałych mundurów, pasów”.
Jak zauważa w rozmowie z PAP historyk prof. Tadeusz Wolsza, ujrzenie miejsca dokonania zbrodni katyńskiej wpłynęło na dalsze losy Mackiewicza i jego stosunek do komunizmu. „Zbierał wydobyte rzeczy należące do pomordowanych polskich oficerów. Analizował zebrane dokumenty i rozmawiał z nielicznymi świadkami spośród miejscowych mieszkańców. Prawdopodobnie dzięki niemu dostrzeżono, że znaleziona prasa pochodziła najpóźniej z wiosny 1940 r. Dla niego był to kolejny dowód sowieckiej odpowiedzialności za mord. Wówczas zrozumiał, że mówienie o zbrodni i jej badanie może być jego misją” – zaznacza prof. Wolsza. Część wydobytych artefaktów zabrał z sobą na emigrację. „Były wśród nich kula wyjęta z czaszki zamordowanego, naramienniki oficerskie i papierośnica. Jego córka wspominała, że przykładał do nich wielką wagę” – dodaje historyk.
Na emigracji napisał książkę pt. „Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary” – jedną z pierwszych prac, w których jako odpowiedzialnych za mord wskazuje się Sowietów. „Był też dyżurnym recenzentem wszystkich ukazujących się materiałów poświęconych sprawie katyńskiej. Był autorem stwierdzenia, że pojawia się w nich +podwójna dywersja+. Podkreślał, że należy dążyć do prawdy i nie można mieszać jej z fałszem, ponieważ takie działania stanowią pożywkę dla propagandy sowieckiej” – mówi prof. Wolsza. Na początku lat pięćdziesiątych Mackiewicz był świadkiem powołanej przez Kongres USA Komisji Maddena badającej okoliczności zbrodni katyńskiej. Był pytany m.in. o ocenę sfałszowanej dokumentacji sowieckiej.
W obliczu zbliżającego się nadejścia wojsk sowieckich postanowił wyjechać do Generalnego Gubernatorstwa. Przez okupowaną Europę wiosną 1945 r. dotarł do Mediolanu i tam oczekiwał wyzwolenia.
Po pobycie w Rzymie i Londynie ostatecznie osiadł w Monachium. Współpracował z paryską „Kulturą” oraz wieloma innymi pismami emigracyjnymi, także rosyjskimi, białoruskimi i ukraińskimi. W sumie Mackiewicz opublikował osiem powieści, tom nowel, trzy książki publicystyczne, kilka broszur i dwa tomy wspomnień. Wiele fragmentów jego dzieł może być uznanych za swoiste manifesty ideowe. „Nie zgadzam się, żeby Niemcy byli wrogiem największym. Większym są bolszewicy, bo są bardziej dla każdego narodu niebezpieczni. Z prostej formuły, że żaden Polak nie może być jednocześnie Niemcem, gdyż pojęcia te wykluczają się nawzajem. Ale każdy Polak może być jednocześnie komunistą” – pisał w „Nie trzeba głośno mówić”.
Za wielkie zagrożenie dla cywilizacji zachodniej uznawał również próby porozumienia pomiędzy Watykanem a Moskwą w ramach prowadzonej przez Pawła VI polityki wschodniej. Za ogromny błąd uważał to, że II Sobór Watykański nie dokonał potępienia ideologii komunizmu. Postawę Stolicy Apostolskiej odbierał jako nadmiernie ugodową wobec współczesności. „Jeżeli Kościół w swoim stosunku do świata współczesnego pewną granicę przekroczy – a czasem zdaje się, że zbliża się do niej fatalnie – światu istotnie może grozić… nie wiem czy de-chrystianizacja, zmierzch chrześcijaństwa […] natomiast de-katolizacja, zmierzch katolicyzmu” – pisał w 1966 r.
Na emigracji Mackiewicz często ujmował się za tymi, którzy nie znajdowali innych orędowników – „Droga donikąd” przedstawia dramat Polaków, którzy w 1939 r. znaleźli się pod sowiecką okupacją, „Kontra” – los Kozaków, antykomunistów, którzy stanęli po stronie Niemców, a po wojnie zostali przez aliantów wydani stronie sowieckiej.
Nieprzypadkowo Mackiewicz był najczęściej publikowanym pisarzem w wydawnictwach drugiego obiegu. W ostatnich latach jego życia coraz popularniejsze stawało się jego credo: „Tylko prawda jest ciekawa”. W jednym z wywiadów z początku lat osiemdziesiątych wyjaśniał wartość prawdy i wolności w twórczości literackiej: „Całą prawdę zna tylko Bóg, ale autor odpowiedzialny jest w opisie nie tylko za to, co widzi, ale i za to co widząc, świadomie przemilczy. Tym bardziej, jeżeli czyni to na rozkaz, czy pod innym naciskiem z góry. Niezależnie od władz czy ustroju społeczeństwa. Krajobraz, ludzie w nim, wszystko powinno być prawdziwe. Mnie szczególnie interesuje człowiek na tle dokumentów historycznych”.
W 1989 r. Czesław Miłosz w paryskiej „Kulturze” analizując twórczość i myśl Mackiewicza, zaznaczył, że pisał on „na złość całemu światu, który czarne nazywa białym, i nie ma nikogo, kto by założył veto”. Noblista uznawał Mackiewicza za talent literacki dorównujący Bolesławowi Prusowi i Stefanowi Żeromskiemu. „W pasji jest sekret jego stylu” – dodawał.
Pisarz zmarł w Monachium 31 stycznia 1985 r. Urna z jego prochami 1 marca 1985 r. spoczęła w krypcie kościoła św. Andrzeja Boboli w Londynie. W swojej ostatniej woli wyraził pragnienie pochowania w Wilnie, gdy miasto zostanie wyzwolone spod okupacji sowieckiej.
Postać Mackiewicza i jego twórczość nadal budzą emocje. „Mackiewicz miał zawsze bardzo wielu przeciwników. Tępili go w podobnym stopniu liberałowie co konserwatyści, narodowcy tak samo jak komuniści, władze kościelne i AK-owcy. To dlatego, że Mackiewicz obnażał nieprawdziwość powszechnie przyjętej wizji historii. Pokazywał całą jej złożoność, wielowątkowość, trudności w przyznaniu komuś racji. Nie mogło się to podobać wszystkim” – uważa prof. Włodzimierz Bolecki, który jest autorem biografii Mackiewicza pt. „Ptasznik z Wilna”.
Zdaniem prof. Tadeusza Wolszy twórczość Mackiewicza jest wciąż niewystarczająco popularna. „Za mało było Mackiewicza w naszej przestrzeni publicznej. Gdy weźmiemy pod uwagę jego twórczość oraz wydarzenia za naszą wschodnią granicą, to zauważymy, że Mackiewicz zasługuje na dużo większe uznanie. Myślę, że przywracaniu pamięci o nim służą nie tylko jego książki, ale także ogłoszenie przez Sejm Roku Józefa Mackiewicza. To nadanie odpowiedniej rangi jego postaci” – twierdzi badacz jego biografii.(PAP)
Michał Szukała
szuk/ skp /