40 lat temu, 8 października 1982 r., wydano wyroki w procesie przywódców KPN, którzy zostali oskarżeni m.in. o „nieprawdziwe” nazywanie PRL państwem niesuwerennym. Proces Leszka Moczulskiego i jego kolegów był jednym z najciekawszych w dziejach komunistycznego aparatu represji.
Powstała w 1979 r. Konfederacja Polski Niepodległej od początku swojego istnienia była uważana przez reżim komunistyczny za najbardziej radykalną organizację rodzącego się od 1976 r. środowiska opozycji antysystemowej. Za główny cel swoich działań uznawała odzyskanie przez Polskę pełnej niepodległości, a nie głęboką reformę systemu komunistycznego i „finlandyzację” PRL. Lider Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moczulski uważał, że kryzys imperium sowieckiego może doprowadzić do sytuacji w której „wyrwanie się” z bloku wschodniego i zerwanie więzów zależności z Moskwą będzie możliwe.
Jednym z przejawów traktowania KPN jako poważnego przeciwnika reżimu były aresztowania członków ruchu po wybuchu strajków w sierpniu 1980 r. Żądanie ich uwolnienia było jednym ze spełnionych postulatów Porozumień Sierpniowych. Bardzo szybko okazało się, że „odwilż” z okresu karnawału Solidarności nie obejmuje lidera KPN Leszka Moczulskiego i jego otoczenia. Już 23 września 1980 r. został aresztowany pod zarzutem lżenia władz i dążenia do obalenia przemocą ustroju PRL. Pretekstem był wywiad udzielony zachodnioniemieckiemu tygodnikowi „Der Spiegel”. Aresztowanie lidera KPN zapoczątkowało jeden z najdłuższych procesów politycznych w okresie PRL. Na ławie oskarżonych zasiadło czterech oskarżonych: Leszek Moczulski, Romuald Szeremietiew, Tadeusz Stański i Tadeusz Jandziszak. Wszyscy zostali aresztowani do stycznia 1981 r., kiedy to w ręce władz wpadł ukrywający się przez kilkanaście tygodni Szeremietiew. Oskarżonych zwolniono z aresztu i początkowo odpowiadali z wolnej stopy.
Uzasadnienie wyroku było korzystne dla przywódców KPN i losów ich środowiska politycznego, ponieważ wprost cytowało ich program polityczny: „Motywem działania Moczulskiego był jego pogląd, że Polska Rzeczypospolita Ludowa jest do tego stopnia zdominowana przez ZSRR, że nie posiada niepodległości, a celem wieńczącym tę walkę miało być utworzenie III Rzeczypospolitej […] dla KPN uosobieniem wszelkiego zła w PRL jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza”.
Proces rozpoczął się 15 czerwca 1981 r. Władze długo zastanawiały się nad taktyką wobec KPN. Prawdopodobnie, w celu złagodzenia narastającego konfliktu z „Solidarnością”, rozważano nawet rezygnację z procesu. Długie oczekiwania na proces sprzyjało obrońcom, którzy mieli czas na przygotowania linii obrony. Wśród adwokatów broniących oskarżonych byli m.in. Maciej Dubois, Krzysztof Piesiewicz, Władysław Siła-Nowicki, Edward Wende i Tadeusz de Virion.
W akcie oskarżenia stwierdzano, że przywódcy KPN działali „w celu osłabienia mocy obronnej, zerwania jedności sojuszniczej ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz obalenia przemocą określonego w Konstytucji z dnia 22 lipca 1952 roku ustroju Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami objętymi odrębnymi postanowieniami podjęli czynności przygotowawcze, tworząc nielegalny związek pod nazwą Konfederacja Polski Niepodległej, finansowany, wspierany i inspirowany przez wrogie PRL zagraniczne ośrodki dywersji politycznej”. Władze przygotowały wiele ekspertyz, które miały udowodnić, że KPN jest organizacją „ekstremistyczną”. W jednej z nich, przygotowanej przez oficerów Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Sokoła i Janusza Michalczaka, zarzucano KPN podważanie propagandy przypisującej winę z mord w Katyniu Niemcom. „Oskarżenie ZSRR o zbrodnię na oficerach polskich należy traktować jako jawne fałszerstwo, oczerniające władze PRL, iż rzekomo nie dba o ustalenia winnych owej zbrodni, a więc prowadzi antynarodową politykę. Oskarżanie Związku Radzieckiego o niepopełnione zbrodnie stanowi próbę poróżnienia sojuszniczych i zaprzyjaźnionych narodów”. Ten i inne zarzuty wywoływały zachwyt oskarżonych. „Czytanie tego co się zrobiło w ciągu istnienia KPN jest lekturą pasjonującą. Mam olbrzymią satysfakcję, że ostatni okres mojego życia nie został zmarnowany” – zapisał w celi Tadeusz Stański. Jego notatki przetrwały w aktach śledztwa, ponieważ zostały skonfiskowane przez strażników.
Oskarżeni, wśród nich Szeremietiew, cieszyli się również, że zostali uwięzieni w tym samym pawilonie więzienia mokotowskiego, w którym na śmierć przed laty oczekiwali bohaterowie podziemia antykomunistycznego. Postawa oskarżonych sprawiła, że stojący na czele składu sędziowskiego sędzia Czesław Szabłowski, tuż po pierwszej rozprawie, 15 czerwca 1981 r., zabronił nagrywania procesu - kasety magnetofonowe z zeznaniami oskarżonych mogłyby trafić do wolnych mediów na zachodzie. Mimo to, kilkanaście dni później, Szabłowski z powodu „stanu zdrowia”, został zastąpiony bardziej dyspozycyjnym wobec władz sędzią Januszem Jankowskim.
Już w lipcu 1981 r. wszyscy oskarżeni, poza schorowanym Jandziszakiem, zostali aresztowani. Prawdopodobnie za tą decyzją stały naciski Leonida Breżniewa na „zbyt miękkiego” I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię. Władze bardzo ostro podchodziły także do działaczy KPN, którzy protestowali przed gmachem sądu. Niemal za każdym razem byli aresztowani. „My za te manifestacje bardzo dziękujemy i dziękujemy tym ludziom, którzy narażali się – nie dziękujemy natomiast, że działają w naszej obronie. (…) Dziękujemy za to, że coraz większa część społeczeństwa chce walczyć za wolność każdego człowieka i całego narodu” – powiedział Moczulski podczas jednej z rozpraw. Na sierpień planowano marsz gwiaździsty na Warszawę, który miał być sygnałem wsparcia dla aresztowanych. Ostatecznie, decyzją władz „Solidarności” i Episkopatu, manifestację odwołano w obawie przed rozlewem krwi. W ciągu kilku kolejnych miesięcy poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego kilkukrotnie sąd zwalniał aresztowanych, a następnie zmieniał swoją decyzję.
W odpowiedzi na działania władz oskarżeni ośmieszali sędziów i prokuratorów. Często odmawiali zeznań twierdząc, że nie będą rozmawiać z przedstawicielami konkurencyjnej partii. Szeremietiew twierdził, że jego zadaniem była budowa bomby neutronowej, która miał zabić wszystkich w KC PZPR. Na postawę Moczulskiego i jego kolegów wpływały także wydarzenia, które okazały się preludium do wprowadzenia stanu wojennego. 2 grudnia, pod wrażeniem dokonanej przez ZOMO pacyfikacji strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej, Leszek Moczulski powiedział: „Jeżeli kraj zapłonie, to spali tych którzy naród zdradzili, sprzedali i od chwili kiedy odeszli stąd zbrodniarze hitlerowscy naród ten eksploatowali. Jeśli kraj zapłonie, nie będzie to winą narodu, nie będzie to winą niezależnie działających sił w społeczeństwie. Będzie to winą podpalaczy”.
Na kilka dni przed stanem wojennym Moczulski otrzymał przepustkę z aresztu z powodu stanu zdrowia żony. W nocy z 12 na 13 grudnia uniknął aresztowania a następnego dnia pojawił się w sądzie. Został aresztowany po upływie obowiązywania przepustki w kawiarni obok sądu. 21 grudnia sprawa oskarżonych została przekazana sądowi Warszawskiego Okręgu Wojskowego, podczas kolejnych rozpraw oskarżeni powtarzali swoje zeznania. Sędziowie stanu wojennego konsekwentnie odrzucali wszystkie wnioski dowodowe obrońców i ograniczali liczbę analizowanych dokumentów.
Wysokość wyroku ustalono po naradach sądu z prokuratorami. Oskarżyciel zażądał dla Moczulskiego dziesięciu lat więzienia lat, dla Szeremietiewa i Stańskiego po dziewięć lat, a dla Jandziszaka - sześciu lat. Wyroki były nieco bardziej łagodne- 8 października 1982 r. Moczulski otrzymał siedem lat, Stański i Szeremietiew pięć lat, a Jandziszak dwa lata w zawieszeniu na pięć. Uzasadnienie wyroku było korzystne dla przywódców KPN i losów ich środowiska politycznego, ponieważ wprost cytowało ich program polityczny: „Motywem działania Moczulskiego był jego pogląd, że Polska Rzeczypospolita Ludowa jest do tego stopnia zdominowana przez ZSRR, że nie posiada niepodległości, a celem wieńczącym tę walkę miało być utworzenie III Rzeczypospolitej […] dla KPN uosobieniem wszelkiego zła w PRL jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza”.
„W trakcie pierwszego procesu liderów KPN z lat 1981–1982 oskarżeni wykorzystali możliwość przemawiania do prezentowania programu niepodległościowego KPN. Ku wściekłości komunistów w dużej mierze osiągnęli ten cel. Po drugim aresztowaniu komunistycznemu wymiarowi sprawiedliwości udało się zapobiec ponownej realizacji takiego scenariusza. Dlatego proces trwał tylko kilka tygodni, a skład sędziowski został dobrany tak, aby jego członkowie potrafili szybko przerwać wystąpienia oskarżonych” – zauważa Wołk.
1 lipca 1983 r. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok I instancji. Skazani trafili do więzienia w Barczewie, jednego z najgorszych spośród wszystkich zakładów karnych PRL. Zostali zwolnieni 13 miesięcy później na mocy amnestii związanej ze zniesieniem stanu wojennego. „Moczulski niemal natychmiast po opuszczeniu więzienia w Barczewie w sierpniu 1984 r. zwołał konferencję prasową i zapowiedział kontynuowanie działalności KPN i dążenie do odzyskania przez Polskę suwerenności. Już 2 listopada 1984 r. MSW rozpoczęło zbieranie materiałów, które pozwoliłyby uruchomić kolejny proces. Pretekstem było zorganizowanie przez Moczulskiego posiedzenia Rady Politycznej KPN 9 marca 1985 r.” – przypominał w rozmowie z PAP historyk dr Grzegorz Wołk z IPN.
W kolejnym procesie Moczulski został skazany na cztery lata. Tym razem proces trwał tylko kilka tygodni, aby nie przerodził się w trybunę dla oskarżonych. „W trakcie pierwszego procesu liderów KPN z lat 1981–1982 oskarżeni wykorzystali możliwość przemawiania do prezentowania programu niepodległościowego KPN. Ku wściekłości komunistów w dużej mierze osiągnęli ten cel. Po drugim aresztowaniu komunistycznemu wymiarowi sprawiedliwości udało się zapobiec ponownej realizacji takiego scenariusza. Dlatego proces trwał tylko kilka tygodni, a skład sędziowski został dobrany tak, aby jego członkowie potrafili szybko przerwać wystąpienia oskarżonych” – zauważa Wołk. Moczulskiego zwolniono w 1986 r. W 1987 r. otrzymał paszport i wyjechał na zachód, gdzie prowadził kampanię na rzecz wsparcia polskiej opozycji antykomunistycznej.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ aszw/