85 lat temu, 31 października 1936 r., zmarł Ignacy Daszyński, marszałek Sejmu w latach 1928–1930, przywódca polskich socjalistów, zastępca prezydenta ministrów Rządu Obrony Narodowej w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Jest uważany za jednego z ojców polskiej niepodległości.
Daszyński urodził się 26 października 1866 r. w Zbarażu na Podolu w skromnej rodzinie urzędniczej, wywodzącej się z drobnej szlachty. Wraz z braćmi dorastał w cieniu zamku zbaraskiego znanego z kart „Ogniem i mieczem”. Jego ojciec zmarł, gdy Ignacy miał 9 lat. W czasie nauki w gimnazjum w Stanisławowie należał do konspiracyjnego stowarzyszenia patriotycznego, za co w 1882 r. decyzją władz austriackich został usunięty ze szkoły. „Już w pierwszych klasach gimnazjum stałem się pod wpływem mego brata gorącym patriotą polskim. Umiałem z nim razem śpiewać wszystkie chyba piosenki powstańcze z r. 1831 i 1863, czytałem książki z dziejów Polski i wyrabiałem sobie nie tyle sądy, ile sympatie i antypatie dla poszczególnych osób z tych dziejów” – pisał w opublikowanych w 1925 r. wspomnieniach.
Po latach wspominał, że do lewicy niepodległościowej przyciągnęła go „galicyjska nędza”, którą pragnął zwalczać. Niezwykle ostro krytykował polską szlachtę. Uznawał, że sprzymierzyła się z Wiedniem, jedynie w imię własnych korzyści. „Jeżeli nie chcieliśmy zostać jakimiś karierowiczami, goniącymi za nędznym zresztą zarobkiem lub tytułem, musieliśmy odejść od tej panoszącej się ugody” – wspominał po latach.
W 1884 r. we Lwowie organizował tajne koła socjalistyczne, skupiające młodzież gimnazjalną. Po przeprowadzce do Krakowa, jako eksternista, zdał egzaminy maturalne i w 1888 r. rozpoczął studia przyrodnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wiosną 1889 r., pracując jako guwerner w jednym z dworów w Łomżyńskiem, został aresztowany przez rosyjskich żandarmów, przekonanych, że zatrzymują jego brata Feliksa, podejrzewanego o kontakty z rewolucyjnymi terrorystami. Po półrocznym pobycie w więzieniu i ustaleniu prawdziwej tożsamości został przekazany władzom austriackim, a następnie zwolniony.
Należał do założycieli i przywódców Partii Robotniczej, utworzonej w 1890 r. we Lwowie. W 1891 r. brał udział w II Międzynarodowym Kongresie Socjalistycznym w Brukseli, prezentując na nim ideę budowy partii jednoczącej polski ruch socjalistyczny. Odegrał ogromnie ważną rolę w 1892 r. we Lwowie podczas zjazdu założycielskiego Galicyjskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, przekształconej następnie w Polską Partię Socjalno-Demokratyczną Galicji i Śląska. Po latach wspominał, że do lewicy niepodległościowej przyciągnęła go „galicyjska nędza”, którą pragnął zwalczać. Niezwykle ostro krytykował polską szlachtę. Uznawał, że sprzymierzyła się z Wiedniem, jedynie w imię własnych korzyści. „Jeżeli nie chcieliśmy zostać jakimiś karierowiczami, goniącymi za nędznym zresztą zarobkiem lub tytułem, musieliśmy odejść od tej panoszącej się ugody” – wspominał po latach.
Od 1893 r. był redaktorem ukazującego się w Krakowie socjalistycznego „Naprzodu”. Kierowane przez niego pismo charakteryzował radykalny styl, powodujący częste konfiskaty i procesy sądowe. W 1897 r. wybrano go do Rady Państwa w Wiedniu, gdzie pełnił funkcję przewodniczącego klubu Związku Posłów Socjalno-Demokratycznych. W wiedeńskim parlamencie zasiadał aż do 1918 r. Zasłynął w nim jako wybitny mówca, poddający bezwzględnej krytyce panującą w Galicji sytuację społeczną, gospodarczą i polityczną.
Po wybuchu I wojny światowej, na początku sierpnia 1914 r., założył mundur strzelecki i przyłączył się na krótko do I Kompanii Kadrowej. Po powrocie do Krakowa aktywnie uczestniczył w tworzeniu powstałego 16 sierpnia 1914 r. Naczelnego Komitetu Narodowego. Bardzo ostro krytykował wszystkie nurty polityczne sprzyjające Rosji: „Gorszą rzeczą niż niedołęstwo i później wiarołomstwo Austrii, gorszą niż groźby Moskali, było zwalczanie idei legionowej przez samych Polaków”.
W 1902 r. Daszyński wybrany został również do Rady Miejskiej Krakowa, w której zasiadał do 1919 r. Podczas rewolucji w 1905 r. organizował pomoc dla napływających do Galicji uchodźców z Królestwa. Poparł walkę z caratem prowadzoną przez polskich socjalistów i nawoływał do solidarności z nimi. W „Liście do CKR PPS” krytykował jednak partię za zbyt bliskie kontakty z rosyjskimi rewolucjonistami. W 1906 r. w czasie rozłamu w PPS poparł PPS-Frakcję Rewolucyjną przeciw PPS-Lewicy. Należał do zwolenników działań podejmowanych przez Józefa Piłsudskiego w celu budowy kadr przyszłego wojska polskiego. Wspierał wobec władz austriackich istniejące na terenie Galicji organizacje „Strzelca" i Związku Strzeleckiego. Poparł również ideę powołania Polskiego Skarbu Wojskowego.
Był współtwórcą utworzonej 10 listopada 1912 r. w Wiedniu Tymczasowej Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, w której pełnił funkcję delegata PPSD. Po wybuchu I wojny światowej, na początku sierpnia 1914 r., założył mundur strzelecki i przyłączył się na krótko do I Kompanii Kadrowej. Po powrocie do Krakowa aktywnie uczestniczył w tworzeniu powstałego 16 sierpnia 1914 r. Naczelnego Komitetu Narodowego. Bardzo ostro krytykował wszystkie nurty polityczne sprzyjające Rosji: „Gorszą rzeczą niż niedołęstwo i później wiarołomstwo Austrii, gorszą niż groźby Moskali, było zwalczanie idei legionowej przez samych Polaków”. W listopadzie 1914 r., po ewakuacji NKN do Wiednia, stał się członkiem jego Komisji Wykonawczej. W styczniu 1915 r. reprezentując NKN wyjechał do Berlina, gdzie przekonywał do Legionów Polskich, spotykając się m.in. z gen. Helmutem von Moltke.
W 1916 r. był jednym z inicjatorów wejścia Klubu Polskich Socjalnych Demokratów w skład Koła Polskiego, którego został wiceprezesem. W swoich działaniach kierował się ideą utworzenia na czas wojny jednolitej reprezentacji parlamentarnej zaboru austriackiego, której celem miało być niepodległe demokratyczne państwo polskie. W proteście wobec podpisania przez państwa centralne 9 lutego 1918 r. traktatu brzeskiego razem z innymi posłami socjalistycznymi opuścił Koło Polskie, przechodząc do opozycji.
Po utworzeniu w Krakowie 28 października 1918 r. Polskiej Komisji Likwidacyjnej początkowo wszedł w skład jej prezydium, po kilku dniach wycofał się z jej składu. Swoją decyzję uzasadniał pragnieniem wpłynięcia na bieg wypadków w Królestwie Polskim rządzonym przez Radę Regencyjną.
„Udział mój w rządzie lubelskim trwał wszystkiego cztery dni, ale każdy dzień był w tych warunkach wypełniony po brzegi pracą, trwającą do 20 godzin na dobę” – wspominał.
W nocy z 6 na 7 listopada 1918 r. stanął na czele Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej w Lublinie. Na wiadomość o powrocie do Warszawy Piłsudskiego, uwolnionego z więzienia w Magdeburgu, Daszyński przyjechał do Warszawy, a następnie wraz z „rządem lubelskim” oddał mu się do dyspozycji. 14 listopada 1918 r. Piłsudski powierzył mu misję utworzenia rządu. Po nieudanej próbie budowy koalicyjnego gabinetu 17 listopada Daszyński ustąpił na rzecz Jędrzeja Moraczewskiego. „Udział mój w rządzie lubelskim trwał wszystkiego cztery dni, ale każdy dzień był w tych warunkach wypełniony po brzegi pracą, trwającą do 20 godzin na dobę” – wspominał.
W styczniu 1919 r., kandydując z Krakowa, został wybrany do Sejmu Ustawodawczego, w którym przewodniczył klubowi parlamentarnemu Związku Polskich Posłów Socjalistycznych. Swoją kampanię prowadził pod hasłem: „Pierwszy Sejm Ustawodawczy to pierwszy Gospodarz Ojczyzny, to jej budowniczy, źródło jej prawa i mocy. Sejm to Polska Wolna, Niepodległa i Zjednoczona”.
W kwietniu 1919 r. na kongresie zjednoczeniowym PPS został jednym z trzech przewodniczących Rady Naczelnej. Był także członkiem Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS, w którym zasiadał w latach 1919-1924 i 1926-1928. W okresie wojny polsko-bolszewickiej aktywnie wspierał tworzenie Robotniczego Komitetu Obrony Warszawy. 24 lipca 1920 r. wszedł w skład Rządu Obrony Narodowej, jako zastępca prezydenta ministrów (wicepremier). Stanowisko to sprawował do stycznia 1921 r. Wśród jego najważniejszych obowiązków było propagowanie sprawy polskiej na arenie międzynarodowej i mobilizowanie robotników do walki z bolszewikami. Wspierał także walkę o polskość Śląska. „Kto tępi narody, ten jakby zrywał struny z harfy świata. Cóż komu przyjdzie, że będzie miał harfę o jednej tylko strunie? Nie tępić, lecz rozwijać należy narodowości. A rozwijać je może wolność narodów, niepodległość i poszanowanie ich odrębności” – napisał w odezwie „Głosuj za Polską! Uwagi o tym, jak robotnicy polscy mają głosować podczas plebiscytu”.
W Sejmie Ustawodawczym był oceniany jako jeden z najbardziej merytorycznych i najaktywniejszych posłów. Przemawiał aż 87 razy podczas 57 debat. W centrum jego zainteresowań znajdowały się sprawy ustrojowe nowego państwa oraz prace nad stworzeniem nowoczesnego systemu zabezpieczeń społecznych.
W Sejmie Ustawodawczym był oceniany jako jeden z najbardziej merytorycznych i najaktywniejszych posłów. Przemawiał aż 87 razy podczas 57 debat. W centrum jego zainteresowań znajdowały się sprawy ustrojowe nowego państwa oraz prace nad stworzeniem nowoczesnego systemu zabezpieczeń społecznych. W listopadzie 1922 r. ponownie uzyskał mandat poselski, pełniąc od 1925 r. funkcję wicemarszałka Sejmu. Po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza był zdecydowanym przeciwnikiem przeprowadzenia lewicowego zamachu stanu, który miał odsunąć od władzy Narodową Demokrację. W tym czasie, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, ograniczał swoją aktywność polityczną.
W 1923 r. z jego inicjatywy założone zostało Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego, w którym przez dziesięć lat pełnił funkcję przewodniczącego Zarządu Głównego. Na XIX Kongresie PPS w Krakowie w 1924 r. wybrany został na prezesa Rady Naczelnej. Funkcję tę pełnił do 1928 r.
W listopadzie 1925 r. opublikował broszurę „Wielki człowiek w Polsce. Szkic psychologiczno-polityczny”, która była panegirykiem na cześć Józefa Piłsudskiego. W czasie zamachu majowego opowiedział się po stronie swojego byłego towarzysza partyjnego. Rozczarowany polityką obozu sanacyjnego, m.in. odejściem od parlamentaryzmu, stawał się wobec niego coraz bardziej krytyczny.
Niemal trzydziestoletnią obecność Daszyńskiego w życiu parlamentarnym podsumował, kilka dni po jego śmierci, odległy od jego poglądów publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz: „Widywałem Daszyńskiego w latach 1928 po 1930. Był to już kościsty starzec, wciąż o płomiennym wejrzeniu oczu. Wyglądał na starca kapryśnego i surowo przestrzegającego dla siebie wszelkich względów. Rzadko odzywał się z trybuny, ale każde jego odezwanie się pokazywało to, co się nazywa lwi pazur. Sarkazmem, ironią w połączeniu z patosem i szlachetnym dźwiękiem głosu gniótł przeciwnika jak świecę woskową”.
Po kolejnych wyborach parlamentarnych w 1928 r. wybrany został na marszałka Sejmu, zwyciężając wskazanego przez marszałka Piłsudskiego byłego premiera Kazimierza Bartla. Przemawiając w Sejmie tuż po głosowaniu, Daszyński oświadczył: „Wysoka Izbo! Dramatyczne posiedzenie dzisiejsze zakończyło się wyborem, który przyjmuje i po 30 z górą latach pracy parlamentarnej uważam za najchlubniejsze odznaczenie obywatelskiej służby. Jako Marszałek Sejmu będę strzegł praw i godności tej Wysokiej Izby, kierując się na urzędzie marszałkowskim zasadami słuszności i sprawiedliwości. Wiem dobrze, że moje urzędowanie marszałkowskie nie będzie funkcją beztroskiego życia. Polityki marszałkowskiej i żadnej innej uprawiać nie będę. Polityka jest rzeczą walczących często ze sobą stronnictw, ale nigdy Marszałka Sejmu”. Przejmując obowiązki marszałka zrezygnował z pełnienia funkcji partyjnych.
W październiku 1929 r., broniąc zasad demokracji parlamentarnej, stanowczo odmówił otwarcia sesji sejmowej w obecności ponad stu uzbrojonych oficerów towarzyszących marszałkowi Piłsudskiemu. Piłsudski nazwał zachowanie Daszyńskiego „hecą”. Ten uzasadnił swoją decyzję i stwierdził: „Pod bagnetami, rewolwerami i szablami nie otworzę”. Po burzliwej rozmowie Piłsudski opuścił gabinet marszałka, nazywając Daszyńskiego „durniem”. W 1930 r. jako marszałek Sejmu wsparł działania opozycji antysanacyjnej, tzw. Centrolewu, wysyłając m.in. depeszę solidaryzującą się z obradującym w Krakowie Kongresem Obrony Prawa i Wolności Ludu. W listopadzie tego roku ponownie uzyskał mandat poselski. Obradujący w maju 1931 r. w Krakowie XXII Kongres PPS po raz kolejny wybrał go na przewodniczącego RN.
Niemal trzydziestoletnią obecność Daszyńskiego w życiu parlamentarnym podsumował, kilka dni po jego śmierci, odległy od jego poglądów publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz: „Widywałem Daszyńskiego w latach 1928 po 1930. Był to już kościsty starzec, wciąż o płomiennym wejrzeniu oczu. Wyglądał na starca kapryśnego i surowo przestrzegającego dla siebie wszelkich względów. Rzadko odzywał się z trybuny, ale każde jego odezwanie się pokazywało to, co się nazywa lwi pazur. Sarkazmem, ironią w połączeniu z patosem i szlachetnym dźwiękiem głosu gniótł przeciwnika jak świecę woskową”.
W stulecie odzyskania niepodległości na warszawskim placu Na Rozdrożu odsłonięto pomnik Ignacego Daszyńskiego. Sąsiaduje z monumentami upamiętniającymi pozostałych ojców polskiej niepodległości – Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Jana Paderewskiego, Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa.
Od lutego 1931 r. przez ponad pięć lat aż do śmierci przebywał w sanatorium w Bystrej Śląskiej. W 1932 r. złożył rezygnację z funkcji prezesa TUR (pozostał prezesem honorowym). W 1934 r. na XXIII Kongresie PPS w Warszawie otrzymał tytuł honorowego przewodniczącego. Zmarł po długiej chorobie w nocy z 30 na 31 października 1936 r. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
W stulecie odzyskania niepodległości na warszawskim placu Na Rozdrożu odsłonięto pomnik Ignacego Daszyńskiego. Sąsiaduje z monumentami upamiętniającymi pozostałych ojców polskiej niepodległości – Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Jana Paderewskiego, Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa. (PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk / skp /