
23 marca 1930 r. urodził się Zygmunt Hübner - aktor, reżyser, dyrektor teatrów. "Nieprawdopodobny człowiek" - oceniła Krystyna Janda w książce "Hübner" Grzegorza Kozaka. "On się nami zajmował jak dziećmi, a myśmy nie doceniali formatu człowieka, który z nami pracował" - wspominała.
"Nie robił teatru dla teatru. On robił teatr do rozmowy z widzem, do rozmowy z władzą" - powiedział Maciej Rayzacher, w filmie "Zygmunt Hübner. Gra z rzeczywistością" (2017) wyreżyserowanym przez Edytę Wróblewską. Sam Hübner często przypominał współpracownikom i aktorom, że "teatru nie robi się jedynie dla własnej przyjemności, jest to zawsze gra we dwoje. Partnerem jest widz".
"Stał trochę z boku. Bliski był mu inteligencki etos pozytywizmu, ale także samotność Alcesta – Mizantropa, a może i Pana Cogito" – ocenił reżyser Jan Buchwald, prezes zarządu Fundacji Teatru Myśli Obywatelskiej im. się Zygmunta Hübnera.
"To jedna z ważnych dla mnie postaci. Jego Teatr Powszechny nie tylko wprowadzał mnie w latach 70. w kulturę teatralną. On pomagał mi, wtedy bardzo młodemu człowiekowi, zrozumieć świat" - napisał Piotr Zaremba w artykule pt. "Tęsknię za Hübnerem" ("Sieci", 2019).
"Nie robił teatru dla teatru. On robił teatr do rozmowy z widzem, do rozmowy z władzą."
"Nie był modny, choć bywały lata, gdy mówiono o nim wiele i bywały sezony mody na prowadzone przezeń sceny. Nie wydawał się — przynajmniej postronnym — indywidualnością tak silną i ekscytującą jak wielu znanych kolegów: ani w życiu prywatnym ani w teatrze. Nie wyglądał na artystę — raczej na dość konwencjonalnego urzędnika ambasady, banku lub ministerstwa, dbałego o nienaganny krój garnituru i powściągliwego w słowach" - napisała Marta Fik (1937-95) w artykule pt. "Hübnera teatry z twarzą" ("Dialog", 1990).
"Nie bardzo lubię, gdy klasyfikuje się mnie jako dyrektora, bo to takie urzędnicze stanowisko" - powtarzał Hübner. "Nawet dyrektora teatru w małym stopniu uważa się za artystę, a któż z nas nie chciałby być artystą. Ja myślę o sobie głównie jako o reżyserze" – wyjaśnił.
"To był nieprawdopodobny człowiek. Mieliśmy do czynienia z człowiekiem najwyższego formatu, jeśli chodzi i o człowieczeństwo, i o kulturę osobistą, ale także wiedzę i erudycję. On się nami zajmował jak dziećmi, a myśmy nie doceniali formatu człowieka, który z nami pracował" - podkreśliła Krystyna Janda, cytowana w książce "Hübner" (2022) Grzegorza Kozaka.
"Zdobył opinię świetnego dyrektora, był cenionym reżyserem, dobrym aktorem, autorem doskonałych esejów oraz sztuki dramatycznej, która zdobyła powodzenie. W żadnej jednak z tych ról nie uchodził naprawdę za Pierwszego, nigdy też nie przeżył żadnego ze swych niewątpliwych sukcesów w pełnym blasku" - przypomniała Marta Fik.
"Jego historia to przyczynek do debaty o modelach aktywności inteligenta w PRL. Unikał zaangażowań po stronie opozycji, zawierał kompromisy. Ale efektem był teatr, który czynił Polaków lepszymi, mądrzejszymi, także bardziej obywatelskimi. Kiedy nie mógł tego robić, odchodził, jak w roku 1969, gdy przestał być dyrektorem krakowskiego Starego Teatru. Nie należał do PZPR, a w latach 80. był tolerowany jako dyrektor Powszechnego, choć materiały SB pełne są narzekań na niego" - napisał Piotr Zaremba.
Zygmunt Hübner urodził się 23 marca 1930 r. w Warszawie jako syn prawnika Zygmunta i Zofii Julii z Lipińskich. W 1943 r. wstąpił do Szarych Szeregów. Po zakończeniu wojny uczęszczał do Gimnazjum im. Stanisława Staszica (1945-47), a następnie uczył się w Liceum im. Juliusza Słowackiego, gdzie w 1948 r. zdał maturę. W tym samym roku rozpoczął równolegle studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej (PWST) w Warszawie i na historii sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. Wybór drugiego kierunku był warunkiem postawionym przez rodziców, którzy mieli nadzieję, że syn z upływem czasu zmądrzeje i przejdą mu aktorskie fanaberie. Nadzieje te nie były bezpodstawne, bowiem sam zainteresowany już po latach w autobiograficznym szkicu pt. "W pół drogi" odpowiadając samemu sobie na pytanie dlaczego poszedł do szkoły aktorskiej napisał: "diabli wiedzą".
"W inteligenckiej rodzinie z tradycjami zawód aktora nie cieszył się prestiżem. Uważano, że jest społeczną degradacją. Oczekiwano, że syn i wnuk prawnika pójdzie tą samą drogą" - napisał Grzegorz Kozak. Stało się jednak inaczej. Historię sztuki Hübner porzucił w 1950 roku, natomiast dwa lata później uzyskał dyplom aktorski, po którym rozpoczął występy w stołecznym Ludowym Teatrze Muzycznym.
"Nie był modny, choć bywały lata, gdy mówiono o nim wiele i bywały sezony mody na prowadzone przezeń sceny."
Zaczął też studia reżyserskie w PWST, łącząc je z pracą w Teatrze Polskim w Warszawie. Jako reżyser zadebiutował 20 lipca 1955 r. w stołecznym Teatrze Współczesnym - wspólnie z Bronisławem Pawlikiem wyreżyserował "Cień bohatera" Seana O’Caseya. Kolejne spektakle realizował w Trójmieście, gdzie po czterech latach objął kierownictwo artystyczne Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Zapraszając do współpracy m.in. Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobielę uczynił z Wybrzeża najgłośniejszy poza stolicą teatr. Pytany przez PAP o najważniejsze nazwisko w historii Teatru Wybrzeże teatrolog prof. Jan Ciechowicz (1949-2017) krótko odpowiedział: "Jednak Hübner". "I jego »Ulisses«. Jego »Nosorożec«. I, też w jego reżyserii, »Szewcy« z 1957 roku" - uzasadnił.
Za czasów Hübnera na deskach Teatru Wybrzeże wystawiono m.in. "Smak miodu" w reż. Konrada Swinarskiego, "Kapelusz pełen deszczu" w reż. Andrzeja Wajdy. Sam dyrektor zrealizował m.in. "Pierwszy dzień wolności" oraz zdjętych przez cenzurę "Szewców" Witkacego.
Opuściwszy w 1960 r. Gdańsk wrócił do Warszawy - współpracował z teatrami Ateneum, Polskim i Syreną. Na jeden sezon - 1962/63 - objął dyrekcję Teatru Polskiego we Wrocławiu i kierownictwo artystyczne tamtejszych Państwowych Teatrów Dramatycznych we Wrocławiu.
W 1963 r. Hübner rozpoczął budowę kolejnej sceny – Starego Teatru w Krakowie. Za jego dyrekcji odbyły się tam premiery m.in. "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, "Fantazego" Juliusza Słowackiego, "Woyzecka" Georga Büchnera, "Mizantropa" Moliera i "Pokojówek" Jeana Geneta. Przy współpracy Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Jarockiego, Józefa Szajny i Bogdana Hussakowskiego oraz zaangażowanych do zespołu osobowości aktorskich (m.in. Mirosława Dubrawska, Anna Polony, Anna Seniuk, Jan Nowicki, Marek Walczewski, Jerzy Nowak) "uczynił ze Starego pierwszą scenę w kraju".
"Nie byłoby go z pewnością bez niezwykłego przekładu Jana Kotta, współczesną prozą, co w tradycji translatorskiej było wyzwaniem bodaj jeszcze większym niż szekspirowskie przekłady Sity białym wierszem. A przypominam, że ten przekład Hübner wręcz zamówił u Kotta, choć istniało już kilka tłumaczeń z najbardziej oczywistym – Boyowskim – na czele" - pisał krytyk Tadeusz Nyczek o wystawionym w 1966 r. "Mizantropie". "Hübner chciał jednak mieć »Mizantropa« takiego, w którym odnalazłby się nie tylko jako reżyser, ale i aktor" - dodał. "A może przede wszystkim jako 36-letni naonczas polski inteligent, który w społeczeństwie epoki późnego Gomułki czuł się jak ów Molierowski Alcest – jak zawada, piąte koło u wozu, nastroszony czarny kruk nieumiejący odnaleźć się pośród barwnych papug i bażantów" - ocenił Nyczek.
21 grudnia 1968 r. odbyła się w Starym Teatrze polska prapremiera sztuki Václava Havla "Puzuk, czyli uporczywa niemożność koncentracji". "W Czechosłowacji wystawiono ją w kwietniu, kiedy autor domagał się w tamtejszej prasie zniesienia monopolu władzy komunistycznej, co było najdalej wysuniętym żądaniem Praskiej Wiosny. Toteż przedstawienie stanowiło akt dużej odwagi reżysera Bogdana Hussakowskiego i dyrektora teatru. Rok 1968 zapisał się bowiem nie tylko wypadkami marcowymi, ale i wejściem w sierpniu wojsk Układu Warszawskiego, w tym polskich, do Czechosłowacji. Każdy przezorny dyrektor w nowym sezonie zakończyłby przygotowania do takiej premiery" - przypomniała Kalina Zalewska w artykule pr. "Hübnera teatr, który się wtrącał" (2024).
W 1969 r. ingerencje władz i cenzury zmusiły Hübnera do złożenia dymisji. "W związku z decyzją zdjęcia z repertuaru dwóch kolejnych premier Starego Teatru tzn. sztuk Ernesta Brylla »Kurdesz« i Helmuta Kajzara »Paternoster«, jak również w związku z motywacją tej ostatniej decyzji proszę o zwolnienie mnie ze stanowiska dyrektora Starego Teatru w trybie natychmiastowym, zgodnie z ustaleniem w dniu dzisiejszym w Wydziale Kultury" – napisał do dr. Jana Garlickiego, wiceprzewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej m. Krakowa. Opuścił teatr 17 października 1969 roku.
W latach 1970-74 współpracował jako reżyser m.in. z warszawskim Teatrem Współczesnym i Teatrem Wybrzeże w Gdańsku. W 1974 r. powierzono mu budowę nowego zespołu stołecznego Teatru Powszechnego. Zaangażował do niego m.in. Olgierda Łukaszewicza, Andrzeja Szalawskiego, Bronisława Pawlika, Stanisława Zaczyka, Ewę Dałkowską i Joannę Żółkowską. W Deklaracji Programowej napisał: "Teatr Powszechny wypowiada się w obronie wolności narodu i jego tradycji niepodległościowych, ideałów demokracji i poszanowania praw jednostki".
"Zygmunt Hübner starał się wiedzieć jak najwięcej o mechanizmach władzy. Ta wiedza miała służyć do przejścia ważnej próby, ale i do wyjścia poza własne opłotki. Nie na darmo uświadamiał w książce »Polityka i teatr« (1991), że takie pojęcia jak propaganda, agitacja, cenzura, bojkot, są obecne w każdym systemie politycznym, a ponieważ żył w wieku XX, więc podawał przykłady nazistowskich i komunistycznych nadużyć" – napisała Kalina Zalewska.
Na otwarcie Powszechnego wystawiono "Sprawę Dantona". "Inauguracyjne przedstawienie powinien zawsze robić dyrektor artystyczny nowootwierającego się teatru" - powiedział Grzegorzowi Kozakowi Kazimierz Kaczor. "A on do +Sprawy Dantona+ zaprosił Andrzeja Wajdę. To jest takie poświęcenie jak Abraham - Izaaka. Niespotykane" - podkreślił. "Tak samo było z »Rozmowami z katem«. Napisane przez Hübnera, zagrane przez Hübnera. A potem znowu się znalazł na drugim planie. To jest naprawdę wielkość" - podsumował Kaczor.
Sam Hübner wyreżyserował w Powszechnym m.in. "Odpocznij po biegu" Władysława Terleckiego, "Zemstę" Aleksandra Fredry, "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya, "Garderobianego" Ronalda Harwooda i "Medeę" Eurypidesa.
"Poszłam do Powszechnego, bo Hübner prowadził teatr dużo nowocześniejszy, otwarty na różne gatunki, eksperyment, zaproponował mi angaż, nie miał takiej aktorki i chciał na mnie postawić. Tam nie było gwiazd, On prowadził teatr jak klub dyskusyjny. Kiedy zabierał mnie z Ateneum, powiedział: nic tu pani nie zagra, a za dwa lata pani zaczyna zdjęcia do »Modrzejewskiej«, pani musi zagrać duże role, bo pani nie uciągnie tego serialu. Wiedział, że bez doświadczenia wielkiego repertuaru, po prostu nie wejdę przed kamerę" - powiedziała Krystyna Janda Jackowi Wakarowi w książce pt. "Zawód: aktor" (2020). "Dał mi to jakby w prezencie. No i dał »Medeę« na otwarcie, w swojej reżyserii" - dodała.
"Zawsze był zainteresowany odbiorem i powodzeniem przygotowywanych przedstawień. »Poszedł hyr po mieście« - to ulubione, wyrażające satysfakcję powiedzonko Zygmunta Hübnera, gdy nowy spektakl zyskał popularność i tłumnie odbierającą go widownię" – napisał Jan Buchwald (Wiadomości ZAiKS-u, 2014).
"Hübner, jak chyba nikt inny w teatrze, tak ściśle sprzągł myśl własną z myślą, która inspirowała inteligencję tamtego czasu i skłaniała ją do działania" - napisał Jacek Sieradzki ("Teatr", 2009). "Dzięki temu, gdy przyszło to, co przywykliśmy – świadkowie – nazywać »karnawałem« (Solidarności – PAP), okres zachłyśnięcia się wolnością po latach kwarantanny, w Teatrze Powszechnym nic specjalnego nie musiało się zdarzyć! Cenzura zelżała, można było wystawić Havla, który w swoich politycznych jednoaktówkach myślał całkiem zbieżnie z tym, co dotąd było tu mówione, można było wystawić poezję drugoobiegową Stanisława Barańczaka i innych autorów w przedstawieniu »Wszystkie spektakle zarezerwowane«. To wszystko była prosta konsekwencja generalnego założenia programowego wpisanego w tę linię" – wyjaśnił.
"Hübner to nie tylko rozmowa o rzeczach najważniejszych. Ja te przedstawienia pamiętam, czasem lepiej niż premiery sprzed pół roku, bo były wspaniałym teatrem" - napisał Piotr Zaremba. "Ten teatr się wtrącał, ale mądrze, z klasą, w rozmowie z widzami. Kiedy przechodzę obok budynku na Zamoyskiego, myślę za każdym razem, jaki dorobek roztrwoniono" - podsumował.
Hübner został zapamiętany też jako aktor, pedagog, tłumacz sztuk i pisarz. Zasłynął rolą majora Henryka Sucharskiego w filmie "Westerplatte" w reżyserii Stanisława Różewicza (1967). Zagrał też m.in. w filmach: "Blaszany bębenek" (1979, reż. Volker Schloendorff) i "Przypadek" (1981, reż. Krzysztof Kieślowski).
Występował w spektaklach Teatru Telewizji, zagrał również ponad 20 ról w słuchowiskach Teatru Polskiego Radia. Dwukrotnie wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych - w 1976 r. na zaproszenie Georgia State University prowadził zajęcia z aktorami oraz zajmował się reżyserią (wygłosił też kilka wykładów na uniwersytetach w Teksasie i Miami), a w 1980 r. przebywał w Nowym Jorku i na Festiwalu Nowych Sztuk Amerykańskich w Louisville.
Od 1975 r. był dziekanem Wydziału Reżyserii w warszawskiej PWST, stałym felietonistą "Odry" (1960-64), "Teatru" (1969-77) i "Dialogu" (od 1966), autorem książek i zbiorów felietonów "Sztuka reżyserii", "Loki na łysinie", "Przepraszam, nic nowego", "Polityka i teatr". Napisał także dramat "Ludzie cesarza".
się Zygmunt Hübner zmarł 12 stycznia 1989 r. w Warszawie - miał 58 lat. Został pochowany na Starych Powązkach.
W 25. rocznicę śmierci artysty jego uczniowie i współpracownicy powołali do życia Fundację Teatru Myśli Obywatelskiej im. Hübnera, aby przypomnieć o jego twórczości i osobie. Fundacja m.in przyznaje nagrodę "Człowiek Teatru". (PAP)
Grzegorz Janikowski, Paweł Tomczyk
gj/ top/ aszw/