12 stycznia mija 30. rocznica śmierci reżysera, aktora, pedagoga i dyrektora teatrów Zygmunta Huebnera. Bliski był mu inteligencki etos pozytywizmu, ale także samotność Alcesta – Mizantropa, a może i Pana Cogito – wspomina Jan Buchwald, prezes Fundacji im. Z. Huebnera.
"Nie bardzo lubię, gdy klasyfikuje się mnie jako dyrektora, bo to takie urzędnicze stanowisko. Nawet dyrektora teatru w małym stopniu uważa się za artystę, a któż z nas nie chciałby być artystą. Ja myślę o sobie głównie jako o reżyserze" – powiedział w jednym z wywiadów Huebner, wieloletni dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie.
"Był szlachetny, zimny, skandynawski. Nawet jeśli to był literacki wybór na niższym poziomie, to uszlachetniony, bardzo często tłumaczony na nowo" – podkreśliła Krystyna Janda, wspominając na antenie radiowej Dwójki artystę.
"Stał trochę z boku. Bliski był mu inteligencki etos pozytywizmu, ale także samotność Alcesta – Mizantropa, a może i Pana Cogito" – ocenił Jan Buchwald, prezes zarządu Fundacji Teatru Myśli Obywatelskiej im. Zygmunta Huebnera, reżyser. Może dlatego Huebner tak często przypominał współpracownikom i aktorom, że "teatru nie robi się jedynie dla własnej przyjemności, jest to zawsze gra we dwoje. Partnerem jest widz”.
Krytycy są zgodni, że posiadał dar zjednywania sobie artystycznych osobowości, dzięki czemu zasłynął jako jeden z najważniejszych w powojennej historii polskiego teatru dyrektorów teatru. "Wystawiał repertuar początkowo głównie współczesny, potem klasyczny o treściach żywych dla dzisiejszego widza. Jako dyrektor konsekwentny w tworzeniu teatrów o czytelnym profilu repertuarowym, otwartym na świat i polską współczesność, charakterystycznym dla pokolenia twórców debiutujących w okresie odwilżowym. Prowadzonym przez siebie teatrom zapewnił bardzo wysoki poziom artystyczny przez umiejętny dobór wspólnej odpowiedzialności za tworzone dzieła" – ocenił teatrolog prof. Emil Orzechowski.
Zygmunt Huebner zapamiętany został też jako aktor, pedagog, tłumacz sztuk i pisarz.
Urodził się 23 marca 1930 r. w Warszawie jako syn prawnika Zygmunta Huebnera i Zofii Julii z Lipińskich. Podczas okupacji przebywał w Warszawie, a w 1943 r. wstąpił do Szarych Szeregów. Po zakończeniu wojny uczęszczał do Gimnazjum im. S. Staszica (1945-47), a następnie uczył się w Liceum im. J. Słowackiego, gdzie w 1948 r. zdał egzamin maturalny. W tym samym roku rozpoczął równolegle studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej (PWST) w Warszawie i w zakresu historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim (porzucił je w 1950 r.). Po uzyskaniu dyplomu aktorskiego w 1952 r. występował przez kilka miesięcy w stołecznym Ludowym Teatrze Muzycznym.
Rozpoczął też studia na Wydziale Reżyserskim PWST, które łączył z pracą na scenie w Teatrze Polskim w Warszawie. W tym okresie zadebiutował również jako krytyk i publicysta teatralny szkicem "Nasz Teatr – Studio", opublikowanym na łamach "Po prostu" (1952 nr 21). Recenzje i artykuły zamieszczał w "Sztandarze Młodych" (1953-55) i pod pseudonimem Jan Sulicki w "Trybunie Wolności" (1954-55). Na przełomie 1956/57 wyjechał na czteromiesięczne stypendium Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI) przy UNESCO do Paryża, Londynu i Rzymu, skąd nadsyłał korespondencje do tygodników "Nowe Sygnały" i "Po prostu".
Jako reżyser zadebiutował 20 lipca 1955 r. w stołecznym Teatrze Współczesnym, gdzie wspólnie z Bronisławem Pawlikiem wyreżyserował "Cień bohatera" Seana O’Caseya. Kolejne spektakle, po uzyskaniu w 1956 r. dyplomu reżyserskiego, realizował w Trójmieście, gdzie po czterech latach objął kierownictwo artystyczne Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Zapraszając do współpracy m.in. Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobielę uczynił z Wybrzeża najgłośniejszy poza stolicą teatr. Pytany o najważniejsze nazwisko w historii Teatru Wybrzeże teatrolog prof. Jan Ciechowicz krótko odpowiedział: "Jednak Huebner. I jego +Ulisses+. Jego +Nosorożec+. I, też w jego reżyserii, +Szewcy+ z 1957 r.".
Podczas sprawowania przez Huebnera funkcji szefa Teatru Wybrzeże na deskach tego teatru wystawiono m.in. "Smak miodu" w reż. Konrada Swinarskiego (z Elżbietą Kępińską i Władysławem Kowalskim), "Kapelusz pełen deszczu" w reż. Andrzeja Wajdy (ze Zbigniewem Cybulskim i Mirosławą Dubrawską). Sam zrealizował m.in. "Pierwszy dzień wolności" (ze Zbigniewem Cybulskim) oraz zdjętych przez cenzurę "Szewców" Witkacego.
Po opuszczeniu w 1960 r. Gdańska i powrocie do Warszawy współpracował z teatrami Ateneum, Polskim i Syreną. Na jeden sezon 1962/63 objął dyrekcję Teatru Polskiego we Wrocławiu i kierownictwo artystyczne tamtejszych Państwowych Teatrów Dramatycznych we Wrocławiu.
W 1963 r. Huebner rozpoczął budowanie kolejnej sceny – Starego Teatru w Krakowie. Za jego dyrekcji odbyły się w tam premiery m.in. "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, "Fantazego" Juliusza Słowackiego, "Woyzecka" Georga Buechnera, "Mizantropa" Moliera i "Pokojówek" Jeana Geneta. Przy współpracy Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Jarockiego, Józefa Szajny i Bogdana Hussakowskiego oraz zaangażowanych do zespołu osobowości aktorskich (m.in. Mirosława Dubrawska, Anna Polony, Anna Seniuk, Jan Nowicki, Marek Walczewski, Jerzy Nowak) "uczynił ze Starego pierwszą scenę w kraju".
O wystawionym przez Huebnera w 1966 r. "Mizantropie" tak pisał krytyk Tadeusz Nyczek: "Nie byłoby go z pewnością bez niezwykłego przekładu Jana Kotta, współczesną prozą, co w tradycji translatorskiej było wyzwaniem bodaj jeszcze większym niż szekspirowskie przekłady Sity białym wierszem. A przypominam, że ten przekład Huebner wręcz zamówił u Kotta, choć istniało już kilka tłumaczeń z najbardziej oczywistym – Boyowskim – na czele. Huebner chciał jednak mieć +Mizantropa+ takiego, w którym odnalazłby się nie tylko jako reżyser, ale i aktor". Recenzent dodawał: "A może przede wszystkim jako 36-letni naonczas polski inteligent, który w społeczeństwie epoki późnego Gomułki czuł się jak ów Molierowski Alcest – jak zawada, piąte koło u wozu, nastroszony czarny kruk nieumiejący odnaleźć się pośród barwnych papug i bażantów".
W 1969 r. ingerencje władz i cenzury w repertuar Starego Teatru zmusiły Huebnera do złożenia dymisji. „W związku z decyzją zdjęcia z repertuaru dwóch kolejnych premier Starego Teatru tzn. sztuk Ernesta Brylla +Kurdesz+ i Helmuta Kajzara +Paternoster+, jak również w związku z motywacją tej ostatniej decyzji proszę o zwolnienie mnie ze stanowiska dyrektora Starego Teatru w trybie natychmiastowym, zgodnie z ustaleniem w dniu dzisiejszym w Wydziale Kultury” – napisał do dr. Jana Garlickiego, wiceprzewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej m. Krakowa. Opuścił teatr 17 października 1969 r.
W latach 1970-74 współpracował jako reżyser m.in. z warszawskim Teatrem Współczesnym i Teatrem Wybrzeże w Gdańsku. Za reżyserię "Ulissesa" Joyce’a na gdańskiej scenie otrzymał w 1971 r. Order Stańczyka przyznany przez redakcję "Literatury".
Przez dekadę (1970-80) pełnił też funkcję sekretarza generalnego Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI).
W 1974 r. powierzono Huebnerowi budowę nowego zespołu stołecznego Teatru Powszechnego. Zaangażował do niego m.in. tych, z którymi pracował już wcześniej w Gdańsku i Krakowie, oraz aktorów innych warszawskich teatrów (m.in. Olgierda Łukaszewicza, Bronisława Pawlika, Stanisława Zaczyka) i grupę młodzieży (Ewę Dałkowską, Joannę Żółkowską). W Deklaracji Programowej napisał: "Teatr Powszechny stawia sobie za cel nadrzędny realizację (…) repertuaru współczesnego, który wyraża poglądy zespołu artystycznego Teatru na temat podstawowych problemów moralnych, społecznych i politycznych, jakie nurtują nasz kraj. Teatr Powszechny wypowiada się w obronie wolności narodu i jego tradycji niepodległościowych, ideałów demokracji i poszanowania praw jednostki".
Na otwarcie Powszechnego wystawiono "Sprawę Dantona" w reż. Andrzeja Wajdy. Na tej scenie sam Huebner stworzył też swoje najgłośniejsze przedstawienia: "Odpocznij po biegu" Władysława Terleckiego, "Zemstę" Aleksandra Fredry, "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya, "Garderobianego" Ronalda Harwooda i "Medeę" Eurypidesa.
"Zawsze był zainteresowany odbiorem i powodzeniem przygotowywanych przedstawień. +Poszedł hyr po mieście+- to ulubione, wyrażające satysfakcję powiedzonko Zygmunta Huebnera, gdy nowy spektakl zyskał popularność i tłumnie odbierającą go widownię" – pisał Jan Buchwald. I dodawał: "Inteligent z pochodzenia i stanu ducha, prowadził teatr dla inteligencji, kierując swój przekaz i zaproszenie do dialogu ku ludziom zainteresowanym czymś więcej niż tylko praktyczną stroną życia, skłonnym do poświęcenia uwagi i namysłu zagadnieniom natury światopoglądowej, politycznej, społecznej oraz przede wszystkim etycznej".
Redaktor naczelny "Dialogu" Jacek Sieradzki wspominał, że "Huebner, jak chyba nikt inny w teatrze, tak ściśle sprzągł myśl własną z myślą, która inspirowała inteligencję tamtego czasu i skłaniała ją do działania". "Dzięki temu, gdy przyszło to, co przywykliśmy – świadkowie – nazywać +karnawałem+ (Solidarności – PAP), okres zachłyśnięcia się wolnością po latach kwarantanny, w Teatrze Powszechnym nic specjalnego nie musiało się zdarzyć! Cenzura zelżała, można było wystawić Havla, który w swoich politycznych jednoaktówkach myślał całkiem zbieżnie z tym, co dotąd było tu mówione, można było wystawić poezję drugoobiegową Stanisława Barańczaka i innych autorów w przedstawieniu +Wszystkie spektakle zarezerwowane+. To wszystko była prosta konsekwencja generalnego założenia programowego wpisanego w tę linię" – ocenił ("Teatr" 2009 nr 5).
Jan Buchwald zwracał uwagę, że Huebner był "świetnie wykształconym erudytą". "Miał bardzo określony światopogląd, przenikliwy ogląd rzeczywistości i ironiczne (także autoironiczne) spojrzenie na współczesność i współczesnych. Nie był człowiekiem rewolucji, niedobrze chyba czułby się w zrewoltowanym tłumie" – podkreślał.
Krystyna Janda, która zetknęła się z Huebnerem dopiero w Teatrze Powszechnym, wspominała, że "kojarzył się z wiedzą, humanizmem, harmonią, spokojem, poczuciem stylu i dobrym gustem". "Miało się poczucie, że wszystkie decyzje podejmuje sam. Zwracał uwagę, jak się gra na scenie. Robił uwagi po każdym spektaklu" – podkreśliła.
Był również cenionym aktorem teatralnym, telewizyjnym i filmowym. Zasłynął rolą majora Henryka Sucharskiego w filmie "Westerplatte" w reżyserii Stanisława Różewicza (1967). Zagrał też m.in. w filmach: "Blaszany bębenek" (1979, reż. Volker Schloendorff) i "Przypadek" (1981, reż. Krzysztof Kieślowski).
Chętnie występował w spektaklach Teatru TV, m.in. jako prokurator w "Małej ankiecie" Petersa Karvasa w reż. Jana Łomnickiego (1970), Zawisza w "Twarzy pokerzysty" Józefa Hena w reż. Stanisława Wohla (1974), Nauczyciel w "Kartotece" Tadeusza Różewicza w reż. Krzysztof Kieślowski (1979). W Teatrze Telewizji reżyserował sztuki, m.in. Moliera, Sartre’a. Duerrenmatta, Szekspira, Osborne’a, Pintera, Remarque’a, Gogola i Gorkiego, Wyspiańskiego, Witkacego i Różewicza. Zagrał również ponad 20 ról w słuchowiskach Teatru Polskiego Radia. Dwukrotnie wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych - w 1976 r. na zaproszenie Georgia State University prowadził zajęcia z aktorami oraz zajmował się reżyserią (wygłosił też kilka wykładów na uniwersytetach w Teksasie i Miami), a w 1980 r. przebywał w Nowym Jorku i na Festiwalu Nowych Sztuk Amerykańskich w Louisville.
Przez wiele lat wykładał, a od 1975 r. był dziekanem Wydziału Reżyserii w warszawskiej PWST, stałym felietonistą "Odry" (1960-64), "Teatru" (1969-77) i "Dialogu" (od 1966), autorem książek i zbiorów felietonów "Sztuka reżyserii", "Loki na łysinie", "Przepraszam, nic nowego", "Polityka i teatr". Napisał także dramat „Ludzie cesarza”, którego premierę na scenie Powszechnego w formie czytanej z udziałem Jana Nowickiego, Zbigniewa Zapasiewicza, Mariusza Benoit, Kazimierza Kaczora i Adama Woronowicza zarejestrowało 12 stycznia 2009 r. Polskie Radio.
Zygmunt Huebner zmarł 12 stycznia 1989 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu na Starych Powązkach.
W 25. rocznicę śmierci artysty jego uczniowie i współpracownicy powołali do życia Fundację Teatru Myśli Obywatelskiej im. Huebnera, aby przypomnieć o jego twórczości i osobie. Fundacja ustanowiła nagrodę "Człowiek Teatru", która po raz pierwszy została wręczona w marcu 2014 r. Ma ona "promować ludzi, podejmujących dzieło Zygmunta Huebnera" oraz wartości, którym wierny był patron fundacji. Przyznawana jest m.in. "za trud organizowania działań teatralnych w duchu myśli obywatelskiej, za przywracanie sensu pojęciu sukcesu artystycznego i kariery artystycznej, opartych na artyzmie i sztuce, pojętej jako misja społeczna, a także za promowanie takich wartości, jak zawodowa rzetelność, uczciwość, pracowitość, obywatelska odpowiedzialność i wszechstronność w działaniu teatralnym". W 2018 r. laureatem został Jacek Głomb, reżyser i dyrektor Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy.
Z okazji 30. rocznicy śmierci wybitnego reżysera TVP Kultura zaplanowała 13 stycznia blok programów wspomnieniowych. O godz. 17.15 rozpocznie się „Niedziela z teatrem Zygmunta Huebnera”, o godz. 18 pokazany zostanie spektakl telewizyjny "Poskromienie złośnicy" wg Szekspira w jego reżyserii, a o godz. 19.45 odbędzie się projekcja filmu fabularnego "Ziarno fotografii" z rolą Huebnera. Na zakończenie – o godz. 23.15 - obejrzeć będzie można film dokumentalny Edyty Wróblewskiej "Zygmunt Huebner – gra z rzeczywistością". (PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ wj/