Przyszłość pokaże, czy będzie to przełom w toczącej się od lat debacie, ale ważne, że wniosek został przyjęty – mówi ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski, komentując dla PAP przyjęcie przez Bundestag wniosku ws. utworzenia polsko-niemieckiego miejsca pamięci w Berlinie.
Niemiecki parlament zadecydował w piątek, że w Berlinie powstanie miejsce pamięci ofiar II wojny światowej i niemieckiej okupacji w Polsce. Wspólny wniosek w tej sprawie złożyły partie CDU/CSU, SPD, FDP i Sojusz 90/Zieloni.
Wnioskodawcy i lewicowa frakcja parlamentarna głosowali za inicjatywą w sprawie utworzenia "miejsca pamięci i spotkań w celu oddania sprawiedliwości charakterowi niemiecko-polskiej historii oraz przyczynienia się do pogłębienia szczególnych stosunków dwustronnych". Prawicowo-populistyczna AfD wstrzymała się od głosu.
"W Berlinie wciąż nie ma polskiego pomnika ani miejsca pamięci o Polakach, ofiarach II wojny światowej i niemieckiej okupacji Polski. W przyjętym właśnie wspólnym wniosku koalicji rządowej CDU/CSU-SPD oraz co, jest równie istotne, partii opozycyjnych za wyjątkiem AfD, mowa jest o +miejscu pamięci i spotkań+, co zdaniem niektórych wcale nie wyklucza powstania klasycznego monumentu" - powiedział PAP polski ambasador.
"To, że taki pomnik jest potrzebny, mówię głośno i publicznie od momentu objęcia przeze mnie placówki w 2016 roku. Dzisiejsza decyzja Bundestagu jest więc niewątpliwie dobrym sygnałem do realizacji tej idei oraz wielkim sukcesem niemieckiej inicjatywy obywatelskiej, która w listopadzie 2017 r. zainicjowała publiczną debatę nie tylko o konieczności zbudowania pomnika polskich ofiar, ale również o konieczności usunięcia białych plam w niemieckiej kulturze pamięci i pogłębieniu wiedzy Niemców o tragicznych losach obywateli państwa polskiego w czasie II wojnie światowej" - podkreślił.
Polski dyplomata podkreślił, że w debacie podobało mu się "szczególnie wystąpienie przedstawiciela frakcji CDU Paula Ziemniaka, który w przejmujący sposób mówił o zbrodniach popełnionych przez Niemców w czasie wojny, przypominając jednocześnie historię własnej rodziny, i opowiedział się za potrzebą upamiętnienia również tych Polaków, którzy wykazali się podczas okupacji szczególnym bohaterstwem".
Jako ważną wskazał też wypowiedź ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa w imieniu SPD, który "zwrócił szczególną uwagę na edukacyjne walory tego przedsięwzięcia oraz deficyty, jakie w tej materii wciąż istnieją w Niemczech, o czym osobiście mógł się przekonać po powrocie z Warszawy z uroczystości ku czci ofiar w czasie powstania warszawskiego".
Równie istotny był jego zdaniem głos przewodniczącego polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej Manuela Sarrazina z partii Zielonych, który - podkreślając konieczność edukowania młodego pokolenia - wspomniał też o długiej, niezakończonej drodze do polsko-niemieckiego pojednania.
"Przyszłość pokaże, czy będzie to przełom w toczącej się już od lat debacie i procesie realizacji tego zamierzenia, o którym mówią również ważni niemieccy politycy stający za tą ideą, byli przewodniczący niemieckiego Bundestagu, prof. Rita Suessmuth czy Wolfgang Thierse" - wskazał Przyłębski.
"Ważne jest jednak to, że wniosek został przyjęty, że niemiecki ustawodawca dał zielone światło dla stworzenia godnego miejsca pamięci i że wkrótce rozpocznie się merytoryczna dyskusja niemieckich i polskich historyków i ekspertów na temat sposobu upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej w niemieckiej stolicy" - podkreślił polski ambasador.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ akl/