„Blef doskonały” Michała Węgrzyna został zdobywcą Węży 2024 – polskich odpowiedników Złotych Malin. Antynagrody trafiły także m.in. do twórców filmów „Pan Samochodzik i Templariusze” oraz „Ślub doskonały”.
Zwycięzcą tegorocznych Węży okazał się film „Blef doskonały” (reż. Michał Węgrzyn, prod. Michał Nowak, Barbara Nowak, Michał Węgrzyn). Został laureatem Wielkiego Węża („za nieudany blef, bezczelną próbę nabrania widza, że tak powinno wyglądać profesjonalne kino komercyjne”), nagroda trafiła także do Michała Węgrzyna za najgorszą reżyserię - jak wyjaśniono – „za doskonały regres twórczy i totalną nieznajomość podstawowych reguł rzemiosła”.
Nagroda za najgorszą rolę męską trafiła do Mikołaja Roznerskiego za występ w filmie „Blef doskonały”. Wyróżnienie otrzymał za „doskonałą antykreację”. Z kolei za najgorszą rolę żeńską uznano kreację Aleksandry Adamskiej w „Ślubie doskonałym”. Kapituła nagrody wyróżniła ją za "doskonałą niezrozumienie gatunku".
Z kolei najgorszym duetem – „za fascynujący brak chemii” – uznano Magdalenę Lamparską i Mikołaja Roznerskiego w filmie "Poskromienie złośnicy 2, czyli wiele hałasu o nic".
Za najgorszy scenariusz nagrodzono natomiast Mariusza Pujszo za „Arcydzieło, czyli dekalog producenta filmowego”. Nagroda trafiła do niego za „cudownie bezczelną i kolejny raz nieudaną próbę sprzedania tego samego pomysłu fabularnego”.
Laureatem Węża za występ poniżej talentu został Adam Woronowicz za rolę w „Ślubie doskonałym” za - jak wyjaśniono w uzasadnieniu – „wielki talent komediowy, który powinien służyć lepszej sprawie”.
Najgorszym sequelem, prequelem lub remake’em uznano „Pana Samochodzika i Templariuszy” (reż. Antoni Nykowski, prod. Maciej Sojka, Jerzy Dzięgielewski, Roman Szczepanik, Paweł Heba) „za rozbudzenie wielkich nadziei, a potem zostawienie nas z nimi jak Himilsbacha z angielskim”.
Komedią, która nie śmieszy, uznano „Arcydzieło: czyli dekalog producenta filmowego” (reż. Mariusz Pujszo, prod. Mariusz Pujszo, Consuela Pujszo) za „mylenie dobrego humoru z dobrym samopoczuciem twórców”.
Za najbardziej żenującą scenę uznano z kolei nowoczesne rozmowy harcerskie w filmie „Pan Samochodzik i Templariusze" za "przekonanie, że rozumie się dzisiejszą młodzież”.
Finałowy wybuch w filmie „Operacja Soulchatcher” zwyciężył w kategorii Efekt specjalnej troski – „za rzadką umiejętność nakręcenia finału jeszcze gorszego od przerażająco złego filmu”.
Wąż dla najgorszego plakatu powędrował do „Opiekuna” (prod. Andrzej Sobczyk, Przemysław Wręźlewicz, Halina Marchut, Tomasz Balon-Mroczka, dystr. Rafael Film) za „udany mariaż polskiej szkoły złego plakatu filmowego z klimatem kiczowatych świętych obrazków”.
Najgorszym przekładem tytułu zagranicznego okazał się natomiast „Podrabiani zakochani” (org. „Robots”, dystr. Best Film) za „za rym umyślnym efektem”.
Węże, czyli polskie odpowiedniki Złotych Malin są przyznawane przez Popkulturową Akademię Wszystkiego, w skład której wchodzą krytycy filmowi i dziennikarze czynnie zajmujący się kulturą i sztuką. Celem wyróżnień - traktowanych pół żartem pół serio - jest „zwrócenie uwagi na kondycję polskiego filmu”. W poprzednich latach nagrody dla najgorszych produkcji zdobyły m.in. „Niewidzialna wojna” (2023), „Ściema po polsku” Mariusza Pujszo, „365 dni” (2021), „Futro z misia” (2020), „Studniówk@” (2019), „Botoks” (2018) i „Smoleńsk” (2017). (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ dki/