Polacy mieszkający w Ukrainie obchodzą Boże Narodzenie zgodnie z tradycjami, jednak radosnym świętowaniu przeszkadza wojna, którą ich kraj toczy z Rosją – wynika z rozmów przeprowadzonych przez PAP z członkami polskiej mniejszości w Kijowie i we Lwowie.
„Polacy są twardzi. Dotrzymują się polskich tradycji. Jasna rzecz, że jest nas teraz mało, bo wiele osób w obawie przed wojną wyjechało, w tym do Polski, ale ci, którzy zostali, uczestniczą w życiu naszej społeczności” – mówi Rościsław Raczyński, dyrektor biura Związku Polaków na Ukrainie w Kijowie.
Niedawno członkowie organizacji polskich spotkali się na przedświąteczne sprzątanie biura ZPU, po którym odbyło się spotkanie opłatkowe. „Posiedzieliśmy razem, nawet karpia przygotowaliśmy. Dla dzieci były warsztaty ozdób świątecznych, nauczycielka opowiadała o naszych zwyczajach bożonarodzeniowych” – relacjonuje Raczyński.
Rościsław Raczyński podkreśla, że wojna dotyka każdego, także przedstawicieli społeczności polskiej. „Nasi Polacy również walczą i giną na froncie, ale co robić w tej sytuacji? Trzeba walczyć, inaczej nie będzie niepodległości ukraińskiej” – mówi.
Jak mówi, życie w kraju, w którym trwa wojna, jest trudne dla wszystkich. „Nagle może zabraknąć prądu, może być alarm bombowy, więc takie spotkania organizowane są na szybko. Ale nie brakuje nam dobrego nastroju” – zapewnia.
Rozmówca PAP podkreśla, że wojna dotyka każdego, także przedstawicieli społeczności polskiej. „Nasi Polacy również walczą i giną na froncie, ale co robić w tej sytuacji? Trzeba walczyć, inaczej nie będzie niepodległości ukraińskiej” – mówi.
„Jeśli tu przyjdą, to będą represje. Doskonale rozumiem, co może być z przedstawicielami Polonii, jak przyjdą Rosjanie. Dobra z tego nie będzie. Może być powtórka z Bykowni, może nie na taką skalę, ale represje będą, po prostu za podtrzymywanie kultury polskiej” – ostrzegł. „A jeżeli Ukraina nie wytrwa to problemy będą także w Polsce” – dodał Raczyński.
Stanisław Panteluk, redaktor naczelny pisma mniejszości polskiej „Dziennik Kijowski” powiedział PAP, że świętom Bożego Narodzenia zawsze towarzyszy nadzieja.
„Święta to zawsze nadzieja, ale teraz i smutek, bo nie da się ukryć, że jest coraz trudniej. W Kijowie cały czas są problemy ze światłem, z ogrzewaniem. Chwała Bogu, że z wyżywieniem jest dobrze” – wskazał.
Podczas tych świąt Polacy Ukrainy będą myśleli o bliskich, którzy schronili się za granicą oraz tych, którzy walczą na froncie. „Tym świętom będzie towarzyszyła troska o najbliższych oraz obawy o synów, którzy mogą trafić na wojnę. Ale będzie też nadzieja, bo sytuacja Ukrainy nie wygląda teraz najgorzej” – stwierdził Panteluk.
Eugeniusz Wołoszyn przed wybuchem wojny prowadził we Lwowie klub Strefa Młodzieży, który gromadził młodych obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia oraz ukraińskich sympatyków Polski.
Polacy we Lwowie w wigilijny wieczór tradycyjnie zasiądą przy świątecznych stołach, jednak niektóre miejsca będą przy nich puste. „Spotkamy się z rodziną, która tutaj jest, która została. Pamiętamy też o tych, których tutaj nie ma, bo albo są na wojnie, albo wyjechali do Polski” – wyjaśnił Eugeniusz Wołoszyn.
„Te święta będą inne. Z jednej strony radosne, ale w sytuacji, którą mamy obecnie na Ukrainie będą odmienne, może nawet smutne” – powiedział PAP.
Polacy we Lwowie w wigilijny wieczór tradycyjnie zasiądą przy świątecznych stołach, jednak niektóre miejsca będą przy nich puste. „Spotkamy się z rodziną, która tutaj jest, która została. Pamiętamy też o tych, których tutaj nie ma, bo albo są na wojnie, albo wyjechali do Polski” – wyjaśnił.
„Wszyscy będziemy sobie życzyć jednego: żeby te święta były ostatnimi świętami w czasie wojny. Żeby ta wojna pomyślnie zakończyła się dla Ukrainy. Wierzymy, że nastanie pokój i nigdy więcej ani my, ani nasze dzieci nie będziemy przeżywali czegoś takiego, jak teraz” – przekazał Wołoszyn w rozmowie z PAP.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ jar/