„Jego tak mocno obfotografowane wąsy nie są tak bujne i zauważalne, jak sugerują to zdjęcia” – to fragment relacji z kolacji ambasadora USA w Warszawie z przewodniczącym „Solidarności” Lechem Wałęsą w 1981 r. Ten i inne raporty zostały przechwycone przez kontrwywiad PRL, a obecnie opublikowane przez IPN.
„Karnawał po amerykańsku. Ambasada USA w Warszawie wobec wydarzeń w Polsce od sierpnia 1980 do grudnia 1981 r.” to najnowsza publikacja wydana przez Instytut Pamięci Narodowej. Zawiera dokumenty sporządzane przez dyplomatów amerykańskich podczas ich misji w placówkach dyplomatycznych w PRL w okresie istnienia legalnej „Solidarności”. Nie są to dokumenty wywiadu, ale analizy i oceny przygotowywane na potrzeby Departamentu Stanu lub innych placówek dyplomatycznych USA na terenie PRL.
Jak wyjaśnił w czasie spotkania promującego książkę w warszawskim Przystanku Historia redaktor tomu dr hab. Patryk Pleskot, dostęp do tych dokumentów jest możliwy pośrednio, dzięki przechwytywaniu tych dokumentów przez kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa (Departament II MSW). W archiwach amerykańskiego Departamentu Stanu oryginały tych dokumentów wciąż pozostają tajne lub niedostępne dla badaczy.
Dr hab. Patryk Pleskot tłumaczył, że kontrwywiad PRL posiadał metody docierania do amerykańskiej poczty dyplomatycznej, która przylatywała na lotnisko na Okęciu. Prawdopodobnie kontrwywiad posiadał również „dostęp” do amerykańskiego konsulatu w Krakowie. „Dokumenty przechwycone przez funkcjonariuszy SB trafiały na biurka wierchuszki państwowej lub partyjnej. Często znajdowały się w informacjach dziennych przygotowywanych przez MSW i rozsyłanych do zainteresowanych decydentów. Trudno jednak przesądzać, w jaki sposób tak pozyskana wiedza przekładała się na ich proces decyzyjny” – stwierdził dr hab. Patryk Pleskot. Dodał, że istotne pytanie badawcze dotyczy wpływu komunistycznego kontrwywiadu na treść tych dokumentów, np. poprzez „podrzucanie” informacji. „Świadczy o tym fakt, że część rozmówców amerykańskich dyplomatów było współpracownikami SB” – zaznaczył.
Duża część opublikowanych materiałów została sporządzona na podstawie rozmów amerykańskich dyplomatów. Dr hab. Patryk Pleskot określił autorów tych dokumentów jako „wszystkożernych”, to znaczy nastawionych na zdobywanie informacji na podstawie rozmów z bardzo różnymi uczestnikami życia publicznego – od dziennikarzy reżimowych mediów, przez intelektualistów związanych z opozycją, po działaczy „Solidarności”. Często ich zainteresowaniem cieszyły się pozornie mało istotne szczegóły. „Jest krępy, nieco nalany, zwłaszcza na twarzy, na której widoczne są ślady po ospie, które to również rzucają się w oczy. Oczy ma wąskie, rzadko patrzą one w oczy swego rozmówcy, za to błądzą wokół, gdy czuje się skrępowany, odpowiadając na pytanie (co dzieje się z rzadka). Jego tak mocno obfotografowane wąsy nie są tak bujne i zauważalne, jak sugerują to zdjęcia” – pisano w notatce z kolacji ambasadora USA z przewodniczącym „Solidarności” Lechem Wałęsą. Dokument pochodzi z początku grudnia 1981 r., bo, co zaskakujące, dopiero wówczas lider „S” został przyjęty w ambasadzie USA. Ambasador wiele miejsca poświęcił także specyficznemu sposobowi wypowiadania się Wałęsy: „W swoim rozumowaniu przechodzi z A do B przez Z; przeskakuje szybko z tematu na temat. Ma tendencje do bezpośredniego i krótkiego odpowiadania na proste i nieskomplikowane pytania, ale na bardziej ogólne zapytania odpowiada z dużą rozwlekłością”.
Dr Grzegorz Majchrzak z Instytutu Pamięci Narodowej zwrócił uwagę na wiele błędnych ocen zawartych w raportach. Z dzisiejszej perspektywy w dokumentach widoczne jest też niedocenianie wydarzeń, które są teraz bez wątpienia uznawane za historyczne. W analizie z 17 sierpnia 1980 r. dyplomaci amerykańscy uznali, że obchody sześćdziesiątej rocznicy Bitwy Warszawskiej zorganizowane w warszawskim kościele św. Anny są niemal równie istotne jak strajki trwające na Wybrzeżu. „Reakcja rządu na te uroczystości – które przypominają uroczystości z 1979 r., ale są bardziej antyradzieckie – będzie prawdopodobnie widoczna po ustąpieniu obecnych napięć” – mówił ambasador USA William E. Schaufele. Zdaniem prowadzącego dyskusję Grzegorza Wołka z Biura Badań Historycznych IPN nie możemy „popełniać błędu prezentyzmu” i oceniać wiedzy ówczesnych obserwatorów przez pryzmat naszej współczesnej wiedzy na temat konsekwencji tamtych wydarzeń. Jednak w opinii dr. Majchrzaka analiza przekazów ówczesnych zachodnich dziennikarzy wskazuje, że często byli lepiej zorientowani w panującej sytuacji niż dyplomaci amerykańscy.
Według dr. hab. Pleskota z innych dostępnych dokumentów wynika, że lepszą orientację mieli także dyplomaci francuscy. Jako przykład podał ich opinię z początku grudnia 1981 r., gdy uważali, że sytuacja w PRL zmierza w kierunku siłowego rozwiązania. W tym samym czasie ambasador USA uważał, że „Solidarność” i reżim będą dążyć do rozmów. Dr hab. Patryk Pleskot wyjaśnił, że takie opinie mogły wynikać z przynależności ambasadora USA do „carterowskiej szkoły dyplomacji, która była nastawiona na odprężenie” w stosunkach ze Związkiem Sowieckim i jego satelitami. Co ciekawe, jego wnioski rozmijały się z analizami Departamentu Stanu, który od początku „karnawału Solidarności” zakładał możliwość sowieckiej interwencji zbrojnej. Ambasador Schaufele uważał ją za nieprawdopodobną w grudniu 1980 r. Spełnienie tej prognozy zapewniło mu poważanie w Departamencie Stanu.
Szczególne zainteresowanie czytelników mogą wzbudzić cytowane przez Amerykanów dość „fantastyczne” doniesienia przekazywane przez polskich dziennikarzy związanych z opozycją solidarnościową. „Rozmówca stwierdził ponadto, że sześć miesięcy temu Polacy mieliby trudności ze stawianiem oporu radzieckiej inwazji. Obecnie zasoby armii polskiej wzrosły. Większość jednostek Wojska Polskiego, zdaniem rozmówcy, będzie stawiała opór. Dziennikarz dodał, że w ostatnich kilku tygodniach sformowano jednostki podziemne, dokonano zapasów broni i materiałów wybuchowych. Jednostki polskiej organizacji podziemnej opracowały plany wysadzenia linii kolejowych oraz mostów wykorzystywanych przez Armię Radziecką” – miał powiedzieć w rozmowie z amerykańskim dyplomatą Mariusz Ziomecki. Historycy biorący udział w dyskusji zaznaczyli, że wiara dyplomatów w te doniesienia oznaczałaby całkowite niezrozumienie stopnia zsowietyzowania peerelowskich oficerów.
Podczas podsumowania dyskusji historycy podkreślili, że publikowane dokumenty nie zmieniają w zasadniczy sposób naszej wiedzy o stosunku zachodnich dyplomatów do „Solidarności”, ale stanowią bardzo ważną okazję do wejrzenia w stosunkowo niedawne działania dyplomacji. Jak zauważył Grzegorz Wołk, „to ogromna zasługa funkcjonariuszy SB”. Zdaniem dr. Grzegorza Majchrzaka publikacja jest uzupełnieniem naszej wiedzy o tym okresie historii, który wciąż ma wiele luk i niedostatecznie zbadanych obszarów tematycznych. Redaktor zbioru zapowiedział również wydanie kolejnego tomu dokumentów, dotyczącego okresu stanu wojennego lub przynajmniej pierwszych tygodni po jego wprowadzeniu.
Patronami medialnymi publikacji są TVP Historia, „DoRzeczy” i Dzieje.pl
Zapis dyskusji dostępny jest na kanale YouTube IPN: https://www.youtube.com/watch?v=5wlh0BkchjU
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /