40 lat temu, 19 marca 1981 r., w Bydgoszczy w siedzibie Wojewódzkiej Rady Narodowej doszło do pobicia działaczy NSZZ „Solidarność” i działaczy rolniczych domagających się legalizacji niezależnego od władz związku zawodowego rolników. Działania reżimu zaowocowały wyjątkowym wzrostem napięcia społecznego.
„Amerykańskich dyplomatów interesowało dosłownie wszystko: od zakulisowych walk o wpływy w partii (od szczebla centralnego, przez wojewódzkie, po podstawowe organizacje partyjne); przez nastroje w konkretnych środowiskach i grupach (intelektualiści, dziennikarze stołeczni i regionalni, robotnicy, rolnicy, żołnierze, ekonomiści, naukowcy, artyści, urzędnicy, cudzoziemcy…), artykuły prasowe, audycje telewizyjne i radiowe, sytuację w Kościele, działania najróżniejszych grup opozycyjnych; po takie szczegóły, jak natężenie ruchu na drogach i lotniskach, cena kanistra benzyny, długość kolejek i napisy na murach czy… gęstość wąsów Lecha Wałęsy” – czytamy.
Korzenie 10-milionowego ruchu „Solidarności” tkwią w przełamywaniu istniejących wcześniej barier, które wydawały się nie pozwalać na myślenie o zmianie porządku w kraju totalitarnym. Nieprzypadkowo formułowany wewnątrz „S” program reform był oparty na potrzebie zaistnienia wartości odrzucanych przez państwo komunistyczne.
„Jego tak mocno obfotografowane wąsy nie są tak bujne i zauważalne, jak sugerują to zdjęcia” – to fragment relacji z kolacji ambasadora USA w Warszawie z przewodniczącym „Solidarności” Lechem Wałęsą w 1981 r. Ten i inne raporty zostały przechwycone przez kontrwywiad PRL, a obecnie opublikowane przez IPN.
Pod koniec lata 1980 r. Polacy rozpoczynali najdłuższy karnawał w swojej historii. Nie wiele miał on jednak wspólnego z beztroską zabawą, znacznie więcej z ciężką pracą mającą w ich nadziei radykalnie zmienić Polskę. Po przeszło trzech dekadach wydaje się, że zapominamy dorobek tamtej pokojowej, zdławionej rewolucji.