Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku złożyła zawiadomienie do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa narażenia instytucji na znaczną szkodę majątkową. Zdaniem obecnych władz z muzeum zniknęło 8 tys. katalogów wystawy stałej wycenianych na ponad 390 tys. złotych.
Były dyrektor dr Karol Nawrocki stwierdził, że w muzeum niewiele się dzieje, więc sprawa katalogu ma zająć opinię publiczną.
"Zawiadomienie, które przesłaliśmy do prokuratury, dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa narażania instytucji na znaczną szkodę majątkową" - tłumaczył PAP zastępca dyrektora MIIWŚ dr Janusz Marszalec.
Wyjaśnił, że z muzeum zniknęło 8 tys. katalogów wystawy stałej, przygotowanej w trakcie budowy muzeum i wydanej w 2016 roku przez ówczesnego dyrektora prof. Pawła Machcewicza. Autorami ilustrowanej publikacji, wydanej w 14 tys. egzemplarzy byli, poza Machcewiczem, Rafał Wnuk, Oliwia Gałka–Olejko i Łukasz Jasiński we współpracy z Janem Danilukiem.
"Ten katalog został wydany przez starą ekipę i miał być swego rodzaju testamentem" - tłumaczył dr Marszalec. Podkreślił, że ówczesna dyrekcja muzeum "przewidywała", że nie uda się jej otworzyć wystawy, więc katalog został stworzony i wydany "wyprzedzająco". "Szczęśliwie udało się nam muzeum otworzyć i katalog przez krótki czas pełnił swoją rolę" - dodał.
Dr Marszalec wycenił, że muzeum mogło na tym stracić ponad 390 tys. złotych.
"Ten katalog został wydany przez starą ekipę i miał być swego rodzaju testamentem" - tłumaczył dr Marszalec. Podkreślił, że ówczesna dyrekcja muzeum "przewidywała", że nie uda się jej otworzyć wystawy, więc katalog został stworzony i wydany "wyprzedzająco". "Szczęśliwie udało się nam muzeum otworzyć i katalog przez krótki czas pełnił swoją rolę" - dodał.
Katalog - jak tłumaczył Marszalec - opowiadał o głównym przesłaniu muzeum, ideach, pokazywał zabytki zebrane w budynku. "Katalog wystawy głównej jest podsumowaniem wystawy; każde muzeum posiada i dystrybuuje swoje katalogi – wystaw czasowych a tym bardziej głównych. Jest to dzisiaj dobra, codzienna praktyka" - podsumował.
Muzeum II Wojny Światowej zostało otwarte 23 marca 2017 roku. Dwa tygodniu później profesora Machcewicza zastąpił nowy dyrektor dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku (obecnie jest prezesem IPN).
Zdaniem Marszalca po tym wydarzeniu, katalog został schowany w magazynie, wycofany ze sprzedaży i z dystrybucji w sklepie muzealnym. Nie był też - jak dodał - dystrybuowany jako podarunek dla przybywających specjalnych gości.
Jego zdaniem katalog był "solą w oku" nowej dyrekcji muzeum. "Prezentował wystawę, z którą pan Nawrocki się nie zgadzał, którą uważał za niedoskonałą czy wręcz antypolską" - dodał Marszalec.
W 2021 roku dr Nawrockiego na stanowisku dyrektora muzeum zastąpił prof. Grzegorz Berendt. Trzy lata później dyrektorem został prof. Rafał Wnuk. Do muzeum wróciła również część pracowników, która tworzyła muzeum i katalog.
Marszalec, który w kwietniu br. został zastępcą dyrektora, tłumaczył, że po rozpoczęciu pracy "chcieli wyciągnąć katalog z magazynu i zacząć go ponownie sprzedawać i dystrybuować". Jak zaznaczył – ku ich zdziwieniu - katalogu nie było w magazynach.
"Uzyskaliśmy informację od poprzedniego dyrektora Berendta, że katalog został rozdysponowany wśród mieszkańców Gdańska w 2020 roku w ramach akcji +Maska i Książka+" - dodaje dr Marszalec.
Akcja "Maska i Książka", jak podawało muzeum w 2020 roku, polegała na bezpłatnym przekazywaniu zestawów składających się z maseczki ochronnej oraz książki wydanej przez Muzeum II Wojny Światowej. Projekt był skierowany do pełnoletnich gdańszczanek i gdańszczan, którzy po wypełnieniu formularza dostępnego na naszej stronie internetowej w bezpieczny sposób mogli przyłączyć się do akcji.
Muzeum podało, że w ramach akcji rozdystrybuowano prawie 18 tys. zestawów. "Tym gestem chcieliśmy podkreślić naszą solidarność z mieszkańcami w tym trudnym dla nas wszystkich czasie" - napisano na stronie.
Dr Marszalec w rozmowie z PAP stwierdził, że katalogi nie były wysłane do mieszkańców. Wskazywał, że w muzeum zachowała się pełna dokumentacja z tej akcji. "W raportach dziennych pokazujących pobieranie książek z magazynu nie ma śladu informacji o katalogach. Dokumentacja przejęcia katalogu z magazynu została sporządzona w czerwcu, a więc już po zakończeniu akcji +Maska i Książka+" - dodał.
Ponadto - jak zaznaczył - o pakowaniu katalogów i rozsyłaniu ich do mieszkańców nie pamiętał żaden z pracowników. "Część katalogów była napisana w języku angielskim, jaki był sens wysyłania ich do gdańszczan?" – pytał.
Według jego obliczeń z magazynu muzeum zniknęło ok. 8 tys. egzemplarzy. "Oceniamy naszą stratę na podstawie tej ceny, która obowiązywała w kwietniu 2024 roku, kiedy sprzedaliśmy 300 katalogów, pozyskanych z hurtowni, za 49 zł za sztukę" - podkreślił.
Wyjaśnił, że w 2016 roku, po wydaniu ponad 14 tys. sztuk katalogu, część została przekazana hurtowni, która miała je sprzedać w księgarniach. Muzeum w kwietniu br. otrzymało 300 egzemplarzy i sprzedało je w swoim sklepie.
Zdaniem dr Karola Nawrockiego nowa dyrekcja muzeum powinna się zastanowić, w jakim celu na kilka tygodni przed złożeniem swoich obowiązków wydrukowała "za tak kolosalne pieniądze tyle egzemplarzy katalogu, skoro wiedzieli, że są planowane zmiany na wystawie, które publicznie zapowiadałem" - powiedział i dodał, że jego zdaniem jest to niegospodarność.
Do zarzutów odniósł się dr Karol Nawrocki. W rozmowie z PAP powiedział, że "sprawa katalogu jest najlepszą oceną pracy nowego kierownictwa muzeum - niewiele się dzieje, spotkanie czterech naukowców skierowane do dziesięciu gości uchodzi za +międzynarodową konferencję naukową+, więc trzeba zająć uwagę opinii publicznej czymś innym".
"Sprawa katalogu, wedle mojej wiedzy - bo aktywny dyrektor nie siedzi w magazynie i nie pilnuje katalogów - jest prosta. Rozchodził się szeroko do momentu jak był aktualny, jeszcze za mojej kadencji. Po zmianach na wystawie, procesie sądowym - który wygraliśmy, katalog stracił aktualność, a dla mnie wśród wielu zadań - w tym walki o Westerplatte, zajmowanie się katalogiem nie było priorytetem. Wówczas w Muzeum naprawdę tętniło życie" - przekazał.
Jego zdaniem nowa dyrekcja muzeum powinna się zastanowić, w jakim celu na kilka tygodni przed złożeniem swoich obowiązków wydrukowała "za tak kolosalne pieniądze tyle egzemplarzy katalogu, skoro wiedzieli, że są planowane zmiany na wystawie, które publicznie zapowiadałem" - powiedział i dodał, że jego zdaniem jest to niegospodarność.
"A jeśli chodzi o +nasz+ katalog - zachęcam do sięgnięcia po katalog wystawy +Walka i cierpienie+, która odwiedziła 150 miejsc na całym świecie" - podsumował obecny prezes IPN, który był dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w latach 2017–2021.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz
pm/ dki/