Przed pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku odbyły się miejskie obchody 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Wziął w nich udział b. prezydent i przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa oraz lokalni samorządowcy.
W poniedziałek wieczorem pod pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku odbyły się miejskie uroczystości 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego
"Demokracja, jak powiedziałem, to piękna sprawa. Tylko musi być czytelne. Nie mogą mafie powstawać. Jak chcecie bawić się w demokrację, to posłuchajcie mnie. A więc kadencyjność, płace w partii, a więc finansowanie i odwołanie każdego, kto nie spisuje się, czy źle się spisuje, przez zebranie podpisów (...). To tyle, co chciałem państwu powiedzieć. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok - powiedział były prezydent Lech Wałęsa.
Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk podkreślił, że 40 lat temu władze PRL brutalnie, nielegalnie i niezgodnie z Konstytucją wprowadziły stan wojenny.
"Na ulice wyjechały czołgi i ponad 10 tys. działaczy +Solidarności+ i ludzi niepokornych internowano. Zamknięto większość gazet, uczelnie, kina, teatry. Do zakładów pracy weszli wojskowi komisarze. Opór spontaniczny i powszechny łamano siłą, a w kopani Wujek w Katowicach salwami karabinowymi, od których zginęło dziewięciu górników" - mówił Struk przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców.
Dodał, że choć niewielu protestowało, to wiele osób straciło pracę i miejsce na uczelniach. "To był ponury czas, ale (...), co odważniejsi mówili +orła wrona nie pokona+" - powiedział Struk.
Dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski stwierdził, że grudzień jest szczególnym miesiącem w historii Gdańska, Pomorza i Polski.
"To miesiąc tragiczny. Najciemniejszych momentów naszej historii. Grudzień '70 - brutalnie stłumiona rewolta na Wybrzeżu, stan wojenny, ale to też, może niekiedy o tym zapominamy, miesiąc też nadziei. To w grudniu 40 lat temu powstał ten pomnik. Pomnik upamiętniający bohaterki, bohaterów, ofiary Grudnia '70 roku" - powiedział Kerski.
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła, że roku na rok ubywa tych, którzy najbardziej doświadczyli stanu wojennego, a przybywa młodych, urodzonych w wolnej Polsce.
"Tym bardziej naszym obowiązkiem jest cześć i pamięć. Cześć i pamięć o tych, których nazwiska znamy, ale także cześć i pamięć o bezimiennych, śmiertelnych ofiarach stanu wojennego" - mówiła Dulkiewicz.
Zebrani pod pomnikiem zapalili 40 zniczy pamięci oraz wspólnie odśpiewali "Mury".(PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ jann/