
Kościół i papiestwo od lat inspirują twórców. W oczekiwaniu na słynną formułę „habemus papam” i wybór nowego biskupa Rzymu, przybliżamy sześć filmów, w których wspomniana tematyka stanowi także okazję do pytań o sens wiary i nasze człowieczeństwo.
Watykan, kolejni papieże oraz Kościół katolicki jako taki, od lat inspirują twórców, również tych związanych z kinem. Po śmierci papieża Franciszka rozpoczął się okres sede vacante (pustego tronu), który potrwa do momentu wyboru nowego papieża. Wiemy już, że konklawe rozpocznie się 7 maja. Do tego czasu czeka nas zapewne wiele spekulacji dotyczących nowego przywódcy Kościoła.
W historii kina tematyka katolicka podejmowana była wielokrotnie, często również przewijała się w filmach, które na pozór nie mają z nią nic wspólnego. Jednym z takich dzieł jest oparta na prozie Mario Puzo, ostatnia część serii o rodzinie Corleone, czyli "Ojciec chrzestny III" (1990) w reż. Francisa Forda Coppoli. Niezwykle interesująca wydaje się scena poprzedzająca spowiedź Michaela Corleone. "Proszę spojrzeć na ten kamień. Leży w wodzie od dawna, ale w środku jest suchy" – zaczyna filmowy kardynał Lamberto (Raf Vallone). "Ani odrobiny wody" – mówi, pokazując suche wnętrze rozbitego kamienia Michaelowi. "Tak samo jest z ludźmi w Europie. Od stuleci żyjemy w chrześcijańskim świecie, ale Chrystus nie przeniknął do ludzkich dusz" – podsumowuje ze smutkiem.
Po śmierci papieża Pawła VI, zgromadzeni na konklawe dostojnicy na nowego papieża wybierają właśnie kardynała Lamberto. Ojciec Święty przyjmuje imię Jan Paweł I i zapowiada kontrolę watykańskich finansów i administracji. Niedługo później zostaje znaleziony martwy. Choć kardynał Lamberto jest postacią fikcyjną, to nawiązuje ona do kardynała Albino Lucianiego i rzeczywistych wydarzeń, jak śmierć po zaledwie 33 dniach pontyfikatu papieża Jana Pawła I.
W czasie trwania Soboru Watykańskiego II (1962-65), na ekrany kin trafił "Kardynał" (1963) w reż. Otto Premingera. Scenariusz filmu powstał na podstawie napisanej przez Henry’ego Mortona Robinsona, wydanej w 1950 r. powieści o tym samym tytule. Fabuła została częściowo oparta na życiu kardynała Francisa Spellmana, ówczesnego arcybiskupa Nowego Jorku. Głównym bohaterem filmu jest fikcyjny ksiądz Stephen Fermoyle, gra go Tom Tryon, który za swoją kreację otrzymał nominację do Złotego Globu. Na ekranie podziwiać możemy także m.in. Johna Hustona – reżysera słynnego "Sokoła maltańskiego"(1941), Romy Schneider (Annemarie von Hartman) i wspominanego już wyżej Rafa Vallone (Kardynał Quarenghi).
W czasie niemal trzygodzinnego seansu towarzyszymy pokonującemu kolejne szczeble kariery duchownemu. Obraz porusza wiele ważnych kwestii społecznych, jak rasizm, polityczne skrajności oraz tematykę aborcji i wojny. Film otrzymał 6 nominacji do Oscara i, choć nie zdobył żadnej statuetki, to zgarnął dwa Złote Globy – za najlepszy dramat i najlepszego aktora drugoplanowego (John Huston). Co ciekawe watykańskim urzędnikiem zaangażowanym we współpracę przy nim był Joseph Ratzinger, czyli późniejszy papież Benedykt XVI.
"+Kardynał+ Otto Premingera to film długi, ale przez znaczą część znakomity, poruszający emocjonalnie, stymulujący intelektualnie i zachwycający scenograficznie" – recenzowano na łamach tygodnika "Variety". "Zrealizowany z ogromnym rozmachem; wart obejrzenia choćby ze względu na niesamowite umiejętności reżysera i talent, z jakim aranżuje akcję i prowadzi kamerę" – oceniono w 2012 r. w magazynie "Time Out".
Dziesięć lat po filmie Premingera, a więc już w czasach posoborowych reform, do kin trafili "Katolicy" (1973) w reż. Jacka Golda. Jest to ekranizacja powieści Briana Moore’a – osiadłego w Kanadzie irlandzkiego pisarza i scenarzysty, współpracującego przez pewien czas z Alfredem Hitchcockiem. Moore wychował się w wielodzietnej, katolickiej rodzinie, w młodości jednak porzucił wiarę i wyemigrował do Kanady.
Do mnichów w opactwie Muck przybywa specjalny wysłannik Watykanu, ojciec James Kinsella (Martin Sheen). Już od samego początku budzi wśród zgromadzonych zdziwienie swoim ubiorem – w niczym nie przypomina osoby duchownej. Jeszcze większe zdziwienie i niepokój budzą wygłaszane przez niego poglądy – akcentuje rewolucyjny i społeczny wymiar Kościoła, bagatelizując przy tym jego wymiar duchowy, a niedawną tradycję uważa za przeżytek. Zadaniem Kinselli jest nakłonienie zakonników do rezygnacji ze sprawowania Mszy św. według starego rytu i zaakceptowania zmian, jakie poczynił "sobór IV".
Jest to ewidentne nawiązanie do problemów wdrażania przez Kościół reform Soboru Watykańskiego II, skutkujących m.in. odejściem od sprawowania tzw. Mszy trydenckiej i nowym spojrzeniem na obecność Kościoła w szybko zmieniającym się świecie. Film, będąc wierną adaptacją prozy Moore’a, stawia wiele ważnych pytań. Porusza tematykę granic hierarchicznego posłuszeństwa, pyta jak dalece w dostosowywaniu się do nowoczesności może posunąć się Kościół, by nie zatracić przy tym swojej istoty. Skłania również do refleksji, czy wierne dochowanie tradycji, uchroni nas przed utratą wiary. Kolejny raz możemy zobaczyć na ekranie Rafa Vallone. Tym razem wciela się w postać ojca generała, przełożonego ojca Kinselli.
"Trzeba mieć mocne nerwy by oglądać »Młodego papieża«" – pisał w 2016 r. na łamach "Więzi" jezuita Michał Zalewski. "Młody papież" to serial Paolo Sorrentino – reżysera oscarowego "Wielkiego piękna" (2013). Tym razem pochodzący z Neapolu artysta przedstawia nam historię młodego amerykańskiego biskupa – Lenny’ego Belardo (Jude Law), który niespodziewanie zostaje wybrany na papieża. Nowy Ojciec Święty przyjmuje imię Pius XIII i już pierwsze godziny jego urzędowania zapowiadają rewolucję. Pierwowzorem dla postaci Belardo był Lucian Pulvermacher – amerykański duchowny, założyciel Prawdziwego Kościoła Katolickiego.
Pulvermacher sprzeciwiał się reformom Soboru Watykańskiego II, uznał wybór papieża Jana XXIII oraz jego następców za nieważny, przyjmując tym samym doktrynę sedewakantyzmu. 24 października 1998 r. grupa zwolenników wybrała go na papieża Prawdziwego Kościoła Katolickiego – Piusa XIII. Tym samym Pulvermacher, uznający za antypapieży hierarchów zajmujących Tron Piotrowy po śmierci Piusa XII (1958 r.), w istocie sam stał się antypapieżem.
Filmowy Beladro początkowo sprawia wrażenie ujmującego, młodego i energicznego biskupa. Kiedy jednak zostaje papieżem Piusem XIII okazuje się, że jest dużo bardziej zagadkową postacią niż pierwotnie sądzono – pełną sprzeczności i rozterek. Wskutek swoich decyzji z czasem staje się coraz bardziej odizolowany. "Młody papież musi odnaleźć nie tylko drogę do właściwego sprawowania urzędu, ale przede wszystkim drogę do własnego człowieczeństwa, zagubionego wśród dziecinnych traum oraz lat przeżytych w kapłaństwie. O tym przede wszystkim opowiada Sorrentino – że aby stać się papieżem, należy najpierw stać się w pełni człowiekiem" – czytamy w "Więzi".
Oprócz Law’a na ekranie podziwiać możemy także Diane Keaton (siostra Mary). Produkcja spotkała się z zarzutami o antyklerykalizm i pokazywanie papiestwa w sposób groteskowy. Zdaniem ks. Zalewskiego są one nieuprawnione, otrzymujemy bowiem "wnikliwe i przejmujące studium kapłańskiego i zakonnego życia, przedstawionego jako skazane na samotność, niespełnienie i wewnętrzne rozdarcie".
Kolejna pozycja to Jerzy Stuhr, jako rzecznik prasowy Watykanu i Nanni Moretti, jako terapeuta, którego zadaniem jest pomóc nowo wybranemu papieżowi (Michel Piccoli), zmierzyć się z ciężarem przyjętego urzędu. Mowa oczywiście o francusko-włoskim komediodramacie "Habemus Papam" (2011). Moretti występuje tu w potrójnej roli – reżysera, współautora scenariusza i jednej z głównych postaci. Włoski artysta porusza tematykę odpowiedzialności i ciężaru, który nie każdy jest w stanie udźwignąć. Z takimi rozterkami mierzy się także nowy papież. Już podczas trwającego konklawe słyszymy wewnętrzne głosy kardynałów, którzy wolą, by ciężar papiestwa nie spadł na ich barki. Obawiają się, że nie sprostają powierzonemu im obowiązkowi i związanej z tym presji.
"Mój szef jest w głębokim kryzysie - nie chce być papieżem - więc rzecznik staje się bardzo ważną osobą. Na nim spoczywa cała odpowiedzialność, on przekazuje wszystkie informacje. W zasadzie jest jedynym człowiekiem, z którym papież ma kontakt" – opowiadał Stuhr. Kulminacyjnym momentem jest tu zaskakująca decyzja papieża, która w świetle rzeczywistych wydarzeń, jakie miały miejsce dwa lata później, czyni film Morettiego w pewnym sensie proroczym.
W połowie 2019 r. pojawiło się "Dwóch papieży" w reż. Fernando Meirellesa z Anthonym Hopkinsem i Jonathanem Pryce. Pierwszy wciela się w postać Benedykt XVI, drugi w papieża Franciszka. Film jest ekranizacją sztuki teatralnej "The Pope", napisanej przez Anthony’ego McCartena – również autora scenariusza. Widz towarzyszy hierarchom, których relacje początkowo są dość chłodne. Dzielą ich nie tylko różnice teologiczne, spojrzenie na świat, ale i sposób bycia. Obaj jednak dają sobie szansę i z czasem zaczynają wzajemnie się rozumieć, a nawet doceniać.
"Podobał mi się pomysł pokazania dwóch facetów, którzy początkowo się nie lubili, ale musieli nauczyć się słuchać nawzajem. W dzisiejszych czasach nie lubimy słuchać ludzi, z którymi się nie zgadzamy, wolimy ich zabić" – podkreślał w wywiadach Meirelles. (PAP)
Autor: Mateusz Wyderka
mwd/ aszw/